Pułapka

759 72 8
                                    

*** 22 październik***

W końcu przejdziemy przez portal. Dość długo na to czekałam. Nie powiem, ale ciesze się jak małe dziecko. Ustaliliśmy, że oprócz Airdena, Light'a Vicki, Mel i mnie, lecą jeszcze Bartek, Rafał, James i Izaac. Ponieważ, jakbyśmy się pokazali wszyscy, byłoby to podejrzane. A tak, będziemy "rozbitkami" na wyspie. No oprócz nowo poznanej czwórki, ponieważ oni tam mieszkali. Ciągle się zastanawiam, jak to wszystko będzie wyglądać.

W tej właśnie chwili, pakuje najpotrzebniejsze rzeczy. Mnie więcej takie: ubrania i bieliznę na zmianę, szczoteczkę do włosów i zębów, ambrozję, nektar i kilka sztuk śmiercionośnej broni. Podstawowy zestaw herosa. Zapięłam torbę i odłożyłam pod drzwi. Mieliśmy iść wieczorem. Tak, aby nie rzucać się w oczy. Portal i tak jest otwarty dwadzieścia cztery godziny. Jest już dwunasta, więc zaraz wyruszamy do Long Island i w Obozie przeczekamy.

Wzięłam torbę do ręki i wyszłam z domu, zamykając do na klucz, ponieważ nikogo nie było. Poszłam po Percy'ego i razem ruszyliśmy do domu. Mój brat miał mnie odwieść i w ogóle pożegnać, jak będziemy przechodzili przez portal. Nawet przyjaciele z Obozu Jupiter przybędą. Z Niciem widywałam się codziennie kilka razy nawet u mnie nocował. Octavian dalej mi dokuczał, ale go ignorowałam. No dobra, raz nie wytrzymałam i wykręciłam mu rękę, ale to nic takiego. Dobra. Wsiadamy do auta z Percym i kierujemy się do Long Island. Po drodze, nie odbyło się bez "śpiewania" piosenek, które leciały w radiu. Miłe spędzenie czasu z bratem w aucie.

Kiedy dotarliśmy, przywitaliśmy się ze wszystkimi. Niedługo po nas, przybyli Light, Vicki, Mel i Airden. Po godzinnej rozmowie z przyjaciółmi, ruszyłam do domku jeźdźców. Niby przywitałam się ze wszystkimi, ale jednak nie. Szybko pobiegłam do stajni i rzuciłam się, dosłownie, na Szczerbatka. Ten mnie przewrócił i zaczął lizać po twarzy.

- Szczerbek!- zaczęłam, śmiejąc się- przestań, tego łatwo się nie zmywa.

Smok posłusznie przestał mnie lizać, ale za to się na mnie położył.

-No i co teraz, Mordko?- smok się zaśmiał, a ja razem z nim.- No dobra, złaź. Trzeba to tamtych iść.- uśmiechnęłam się do niego.

Obydwoje wstaliśmy i skierowaliśmy się do domku numer trzy. Ja po drodze wycierałam z siebie ślinę Szczerbatka i witałam się z obozowiczami. Kiedy weszłam do budynku, walnęłam się na łóżko i usłyszałam cichy jęk. automatycznie wstałam i ujrzałam...

-Neville! Boże! Przepraszam!

Mój młodszy brat tylko się zaśmiał i usiadł na skrawku łóżka, tak jak ja.

-A tak w ogóle, to co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być w domu?-zapytałam.

-Mam pozwoliła mi przyjechać, abym mógł się z wami pożegnać jak będziecie iść do tamtego świata. Misa i Jack też tu są.

-Tak? Nie wiedziałam, że przyjedziecie.- podrapałam się po karku.

- A jednak przyjechaliśmy.- uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.

Gadaliśmy tak, do puki nie zabrzmiała koncha. Razem ruszyliśmy na obiad. Usiedliśmy wszyscy przy jednym stole i zaczęliśmy jeść. wszyscy, znaczy Ci co idą na misje, Wielka Siódemka, Nico, Reyna (Tak, ona też przybyła), Neville, Jack, Misa oraz Clavileno i Johny. Taką o to zgraną ekipą, gadaliśmy, wspominaliśmy oraz śmialiśmy się.

Wieczór nadszedł za szybko. Za niedługo trzeba będzie się żegnać i przechodzić przez portal, jak na razie pilnowany przez Jeźdźców, aby nikt nie wszedł.

Poszłam z Rafałem do jego domku, ponieważ Misa poszła do Jacka, a Nico poszedł do Percy'ego. Wyciągnęłam telefon i włączyłam Messengera. Zadzwoniłam do OmegaTeam, na naszej grupowej rozmowy.

Percy Jackson i Jeździec 4: Dwa ŚwiatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz