Wstałam jak zwykle wczesnym rankiem. Jest szósta trzydzieści a z mojego przytulnego pokoiku dobiegają hałasy, panoszące się po całym domu. Mama jest trzeźwa. Czyli jak zwykle pretensja o to gdzie tata był tej nocy, dlaczego nic nie pamięta, dlaczego nie ma towaru.
Zeszłam delikatnie po schodach, żeby zobaczyć co się dzieje. Oczywiście w moim przypadku zawsze musi być źle. Kiedy byłam już przy samym końcu niekończących się schodów moja piżama się na mnie obraziła i... kurde co ja gadam.
Niechcący podwinęła mi się nogawka od spodni i zaliczyłam trzynastą glebę w tym tygodniu! Przypadek? Pewnie! Upadłam zszokowana i obolała próbowałam wstać. Zaczęłam widzieć niewyraźnie, moja pierwsza myśl: coś mi się stało w oczy. Jednak była ona błędna. Po prostu płaczę.
Ojciec i Matka ucichli jakby przestraszyli się byle czego. Tylko upadłam twarzą na podłogę. Rutyna.
-Ej co się tam dzieje?! -krzyknął tata z kuchni. Jedna połowa mnie chciała uciec jak najdalej, a druga udawać, że leżę nieprzytomna. Pewnie, że to drugie.
-Nie wiem, oby to nie mój wazon. -powiedziała zrozpaczona matka. Pierwszy raz słyszałam udrękę w jej głosie. Z powodu wazonu.
Podeszli do schodów i zobaczyli jak leżałam plackiem na podłodze.
-Ej Melanie! Dobrze się czujesz?
-Znakomicie. -powiedziałam przez lekki płacz.
-Myślałam, że coś się zbiło. Spadłaś? Znowu? Wstawaj Crybaby bo pobrudzisz piżamę.
-Już...
-Ej, nie musisz być dla niej taka wredna. Nic ci nie zrobiła.
-Po prostu zwykła beksa i tyle. Poza tym co ty możesz o niej wiedzieć skoro nigdy cię nie ma w domu?
Poszłam na górę wyczuwając konflikt między mamą a tatą. Fajnie, że chociaż mój tata mnie poparł, chociaż zrobił to dlatego by wkurzyć mamę, która szydzi nienawiścią do mnie. Cóż, nie ma się co dziwić.
Usłyszałam z daleka lekkie jęki i krzyki ale w sumie, można się przyzwyczaić. Ubrałam się jakoś i uczesałam sobie włosy w dwa warkocze. Jeden włożyłam w: "łatwo zmazywalną farbę do włosów" a drugi pomalowałam kredką.
W drodze do szkoły przypomniałam sobie, że dzisiaj muszę powitać nowego chłopaka w klasie. Planowałam być dużo wcześniej, żeby reszta klasy nie zdążyła już się z nim zaprzyjaźnić. Popatrzyłam na zegarek.
-Kurczę, 7:40! I po co ja w ogóle schodziłam po tych schodach? -powiedziałam. Chyba troszeczkę za głośno, bo niektórzy spoglądali na mnie dziwnie.
Postanowiłam biec do szkoły i nie czekać na autobus. Okazało się to dobrym rozwiązaniem, ponieważ zdążyłam na 5 minut cudownej przerwy. Weszłam do budynku i słyszałam szepty, lecz nie były one kierowane w moją stronę. Coś tu było nie tak. To ja byłam pośmiewiskiem całej szkoły więc dlaczego nabijają się z kogo innego?
Podeszłam szybkim krokiem do szatni i zaczęłam się nerwowo rozbierać. Założyłam moje szkolne obcasy i poszłam pod salę. Zauważyłam nową twarz. Ciemne włosy ułożone bardzo starannie, czekoladowe oczy, uśmiech, ręce w kieszeni. Chłopak. Fajny. Bardzo. Był tylko jeden problem: k t o ś już się za niego zabrał. Mówiąc ktoś chodzi mi o Tiffany i Max'a. Jakby tutaj z tego wybrnąć.. Postanowiłam, że podejdę do niego i spytam go czy jest tym nowym. Tak na luzie. Totally.
-Cześć. To ty jesteś ten nowy? -miałam szczero-udawany uśmiech na twarzy jednak bałam się czy nie wygląda on żałośnie.
-No hej, beksa. -chyba się przesłyszałam. A może to nie on mówił? Może to Max albo Tiffany. Jednak nie. To był on.
CZYTASZ
Crybaby ♥ // Melanie Martinez
FanfictionByła sobie dziewczynka. Której ciało było mniejsze od jej wrażliwego serduszka. Jednak przewyższała wszystkich.. Jak? Przeczytaj i zobacz.