20 dni. Nie było mnie w domu 20 dni.
***
Weszłam cicho do swojego pokoju, tak by nikt mnie nie usłyszał. Nie zastanawiałam się jaki jest dzień tygodnia, zapewne nawet godziny mnie w domu nie było, może najwyżej 1 dzień, ale okej. jestem tak głupio zmęczona, że zasnęłam od razu jak się położyłam. Postanowienie noworoczne (nawet jak jest maj): idziesz do normalnych ludzi. Osoby przypominające fucking crazy tak jak ja, nie są odpowiednim rozwiązaniem najwyraźniej.
Obudziłam się o 7:50. "Spóźnię się do szkoły" -myślę i wyrywam się gwałtownie spod kołdry. Spojrzałam przez okno. Coś tu nie gra. Zwykle o tej godzinie jest tłum dzieci na przystanku, teraz są jednak mamy z dzieckiem w wózku, starsze panie i małolaty ze swoimi sympatiami.
-Halo? I co, są jakieś wiadomości na temat mojej córki? -usłyszałam głośny i zaniepokojony głos ojca. Co? Jakie wiadomości? Jestem tu.
Głos staje się coraz wyraźniejszy.. Idzie tutaj. Do mojego pokoju. Co zrobić, co zrobić?! Myśląc pochopnie wskakuję do kołyski i zakrywam się kołdrą udając, że śpię. Drzwi otwierają się neutralnie, tak jakby wszystko było w porządku.
-MELANIE??!! -tata krzyknął przeraźliwie na całe mieszkanie. Nie przeraziło mnie to, udawałam, że gwałtownie się budzę.
-Tato? C-co się stało? -udawałam, że boli mnie głowa. Jestem dobra w aktorstwie zawsze uważałam, że mam do tego wrodzony talent. Poza tym k o m p l e t n i e nie wiedziałam co się stało, o co ta cała awantura, przecież nie było mnie tylko jeden dzień! Chyba, że..
Ojciec rozłączył się niezdarnie próbując wcisnąć na ekran dotykowego telefonu.
-Córciu, ja nie wiem, czy być na ciebie zły, czy rozpaczać!!
-Ale przecież nie było mnie tylko jeden dzień!
-Boże! Melanie! Nie było cię D W A D Z I E Ś C I A DNI!!! -te słowa jeszcze do mnie nie dotarły.. Dwadzieścia dni? Dlaczego aż tak dużo. W jednej chwili wszystko stało się jasne.. Byłam przez 19 dni w śpiączce. Przez tego idiotę wilka.
-Tato? Jaki jest dzień tygodnia? -spytałam poważnie.
-29 maja.
-Czyli.. Jejku! Opowiem ci wszystko po kolei.
Kiedy już opowiedziałam tata przytulił mnie mocno. Po raz pierwszy.. (drugi.. ) czułam, że komuś na mnie jednak zależy. Że za mną ktoś tęskni. Tym razem nie jest to złudna myśl, szkoda tylko, że nie będzie trwać wiecznie.
***
Kiedy wszystko się już uspokoiło i wróciło do normy, spojrzałam na kalendarz.. sobota. Ach no tak.. wszystko jasne, znowu.
"O matko!" -pomyślałam szybko w myślach. Jest 29 maja, trzydziestego mam urodziny. Jutro..
J U T R O MAM URODZINY!!! Zaczęłam skakać po mojej kołysce odpychając od siebie wszystkie głowy lalek i ich pojedyncze części ciała.
Nagle. Puf! Prysnęła cała euforia górę wzięła myśl, która niezręcznie krąży przez c a ł e moje życie. Przecież nie mam KOGO zaprosić. Ech..
Weź się w garść. Będzie to dobre przyjęcie czas zacząć myśleć. Lukas.. Tiffany.. MAX? Zadzwoniłam z mojej plastikowej komórki pod znany mi od niedawna numer.
Odebrał.
-Matko! To ty? Melanie ! Boże, kochana jesteś? Nie było cię dwadzieścia dni, całe miasto cię szukało.
-Tak.. to ja. Słuchaj, w skrócie nieszczęśliwa historia z mężczyzną - wilkiem. Crybaby wygrała i wilka otruła ciasteczkami i mlekiem z kożuchem.
CZYTASZ
Crybaby ♥ // Melanie Martinez
FanfictionByła sobie dziewczynka. Której ciało było mniejsze od jej wrażliwego serduszka. Jednak przewyższała wszystkich.. Jak? Przeczytaj i zobacz.