- Już wszystko gotowe. Możemy ruszać - odparł Piotr.
- Dobrze a więc ruszajmy- rzekłam i wyszliśmy z domu.
Ruszyliśmy przez wielką łąkę. Szliśmy tak kilka godzin.
- Zróbmy postój. Stół Aslana jest niedaleko. Wyśpijcie się a ja obejmię warte - powowdziałam
- Możemy się zmieniać co kilka godzin - powiedział Piotr
- Nie. Idźcie spać. Jest wieczór na jutro musicie mieć siły na dalszą podróż. Ja postoje nic mi nie będzie - dokończyłam i wzbiłam się w powietrze. Kilka kilometrów dalej ujrzałam górę. Był to kopiec Aslana. Zaczęłam patrzeć czy nie ma w pobliżu zagrożenia. Wykorzystałam swe zdolności porozumiewania sie ze zwierzętami i wezwałam cztery konie. Nie będą musieli iść. Wylądowałam i zaprowadziłam konie pod drzewa. Kazałam im iść spać. Ta noc minęła mi na spokojnym patrolowaniu. Po kilku godzinach władcy zaczęli się budzić.
- czyje te konie? - spytała zaspanym głosem Zuzanna
- Wasze. Wezwałam je byście mogli na nich iść. Zostało nam kilka kilometrów drogi. Ruszajmy jak najszybciej - rzekłam
- Super - powiedział Edmund.Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w drogę. Ja leciałam zazwyczaj obok nich. Po około czterech godzinach ujrzeliśmy wielką górę.
- To tu - powiedzialam i wskazałam palcem na górę.
- Wspaniale - powiedział Piotr.
- Chyba już nie jestem wam potrzebna. Powodzenia - powiedziałam i już miałam odlecieć gdy uslyszalam smutny głos Łucji
- Musisz? Zostań z nami - błagała
- Niemoge sprowadzam na was niebezpieczeństwo - powiedzialam patrząc na nią
- Pomogłaś nam wiele razy. Nic nam nie będzie. Chodź z nami odwdzięczymy ci się - powiedział Piotr
- Niczego mi nie potrzeba - rzekłam - ale dobrze chodźmy już - westchnęłam i się uśmiechnęłam.Weszliśmy do środka zostawiając konie na zewnątrz. Stworzyłam duży płomień na dłoni który wszystko oświetlał. Ruszyliśmy wzdłuż korytarza i ujrzeliśmy stół Aslana.
- Stół Aslana - szepnął Piotr i przejechał po nim ręką
- Tak. Niewiem czemu tu nikogo niema. Powinni tu być narnijczycy albo chociaż centaury - mruknęłam.
- Widać ślady obecności. Musieli gdzieś wyruszyć. Możliwe że stąd wezwano was. Myśle że już se poradzicie. Żegnam was. - powiedziałam i już miałam wyjść gdy ujrzałam pewnego przystojnego młodzieńca. A za nim weszli Truflogon i Zuchon.
- Stójcie - krzyknął i wystawił w moją strone miecz.
- Uwarzaj bo se tym mieczem krzywde zrobisz - mruknełam
- Nie kpij sobie ze mnie!
- Kim jesteś? - spytał Piotr
- Jetem książę Kaspian a wy?
- Jestem Piotr a to moje rodzeństwo Zuzanna Edmund i Łucja- pokazywał kolejno
- Jesteście władcami Narnii? - spytał
- Tak - odpowiedział
-A ty ?
- Jasmine - rzekłam i odsunęłam jego broń po czym udałam się do wyjścia
- Na razie! - krzyknęłam do czwórki rodzeństwa po czym wyszłam.Stanęłam i wciągnęłam głośno powietrze. Zbliżał się wieczór. Chwile tak stałam lecz w pewnym momencie przyleciała do mnie zdenerwowana Łucja.
- Co się stało mała? - spytałam otulając ją jednym skrzydłem
- Piotrek i Kaspian się kłócą- westchnęła smutna.
- O co?
- Piotrek chce zaatakować zamek Miraza natomiast Kaspian woli zostać tu - powiedziała
- Boże jak z dziećmi - mruknęłam - wskakuj na plecy - powiedziałam a ta z uśmiechem to zrobiła
Ruszyłam z powrotem do kopca. Uslyszalan tam krzyki mężczyzn.
- Brawo można wam pogratulować - powiedzialam a ci umilkli i popatrzyli na mnie - dość że kłócicie się o tak błachą sprawe to nawet nie zauważyliście że Łucja stąd wyszła. Mogła by się zgubić - warknęłam lekko zła
- Faktycznie. Musimy dojść wreszcie do porozumienia! - powiedział Kaspian.
Zapowiada się długi wieczór
CZYTASZ
Sprzymierzeniec czy wróg? - Narnia
FanfictionJasmine Dragon jest wyjątkową dziewczyną. Jest jedyna w swoim rodzaju. Pewnego dnia poznaje czwórkę ludzi. Okazuje się że są to władcy Narnii Łucja, Edmund, Zuzanna i Piotr. ⏩Uwaga!!!⏪ Powieść może być zmieniona i niezgodna z treścią książki/filmu