5

1.9K 117 3
                                    

Jest siódma  godzina.  Nie moge spać.  Pierwszy raz ktokolwiek jest w moim zamku. Zawsze było  tu pusto  jedynie  służki  sprzątały  i  gotowały. A po drugie to ludzie!  Co mi odwaliło żeby im wogóle pomagać a co dopiero pozwalać nocować. Myślę że to przez wzgląd na Aslana. Poszłam  do wielkiego salonu.  Spojrzałam przez wielkie okna na krainę. Mój zamek jest na wzgórzu  więc widze przepiękne wschody i zagody słońca oraz część  krainy.
- Panienko budzić władców?  - spytała służka
- Tak  przygotujcie  śniadanie- powiedziałam obserwując krainę  budząca się do  życia
- Dobrze  pani - powiedziała skłoniła się i  odeszła.

Wyszłam na taras. Poczułam podmuch  wiatru. Uwielbiam  to  uczucie. Ujrzałam skworonka. Wystawiłam rękę w  jego  strone  a  ten  usiadł na  moim  palcu. Zaczęłam go  głaskać. Powoli zaczęło  zlatywac  coraz  więcej ptaków. Siadały na  mnie, lub  koło na  barierce. Zawsze  miałam dar  do  porozumiewania się z  zwierzętami. Pewnie  temu  że w  połowie też nim  jestem. Zaczęłam je  głaskać. Uwielbiam to. Nie  boją się mnie  lecz  zwykłych ludzi. W  tedy  czuje  że to  oni  są potworami  a  nie  ja. W  w  pewnym  momencie  wszędzie na  mnie  i  wokół mnie  były ptaki  które pieknie  śpiewały
- Jaaa - usłyszałam  a  wszystkie ptaki  uciekły. Został  tylko pierwszy skowronek. Odwróciłam się i  ujrzałam całą  czwórkę  Pevensie.
- Przepraszamy  ale  przyszliśmy na  śniadanie i  zobaczyliśmy pełno ptaków latających nad  tarasem - zaczęła Zuzanna
- Nic się  nie  stało - rzekłam  z  lekkim  uśmiechem. Wow  co sie ze mna dzieje - chodźcie na  śniadanie - powiedzialam i  zawołałam ich ręką.
Usiadłam na  czele długiego stołu. Po  mojej  lewej  stronie  Piotr  a  po  lewej  Łucja.
- Wyspaliście  się? - spytałam gdy  ujrzałam slużki  niosące tace  z  jedzeniem.
- Tak masz wygodne łóżka - powiedział Edmund
- To dobrze - powiedziałam
- A ty wyspałaś  sie?  Ile już  nie śpisz?  - zapytała Łucja
- Nie śpie od piątej - powiedziałam
- Masz problemy ze snem - spytał Piotr
- Nie raczej nie
-Raczej?  - spytała  Zuza
- Często wstaje spojrzeć na wschód  słońca.  Myślę że  po prostu przyzwyczaiłam się do tej pory ale są  dni kiedy pośpię sobię dłużej.
- Ładny jest wschód słońca - spytała  Łucja ciekawa
- Piękny a zachód  jeszcze piękniejszy kiedyś ci pokaże - powiedziałam nalewając sobie wina.
- Super!  Dziękuję!  - krzyknęła  i mnie przytuliła.  Spięłam  się co chyba poczuła bo chciała  się  odsunąć lecz ja szybko ją objęłam mocno. Tyle lat nie byłam przytulana.  Tak szczerze.
- Jedzmy już - powiedziałam
- Wow ale tego dużo
- Wiem dlatego zjedzcie jak najwięcej czeka was długa droga - powiedziałam
- Chyba masz racje.  Ale nie wiemy kto nas wezwał. Nie  zabardzo wiemy  gdzie  iść. Westchnęłam
- To troche  komplikuje  sprawę-  powiedzialam - Ker  Paravel  jest  zburzone. Myślę że powinniście się udać do  kopca  Aslana.
- Jakiego  kopca?- spytał Edmund
- Narnijczycy  w moejscu gdzie jest stół  Aslana  zaczeli  budowac  korytarze itp. Powstała z  tego  taka  jakby  kwatera ochronna. Powstała z  tego  taka  góra. Jest ona niedaleko  z  tąd dzień góra dwa  marszu. Tam  może będzie ktoś znajomy  dla  was.
- Masz  racje a  więc ruszajmy - powiedział.
- Najpierw zjedzcie umyjcie  się  i  jak  najszybciej  przygotujcie. Wezmę  pożywienie na  drogę. Najlepiej  będzie jak  wyruszymy  jutro  o  poranku.
- Idziesz  z  nami? - spytała Łucja
- Tak jesteście teraz  w  niebezpieczeństwie skoro  wam  już pomogłam  na  początku to  pomoge  do  końca
- Dziekujemy - rzekli
- Proszę bardzo  a  teraz  odpoczywajcie. Możecie się przejść po  zamku. Idę na  taras w  razie problemów
-  Mogę iść z  tobą ?- spytała Łucja
- Chodź - wystawiłam  do  niej  rękę  a  ta  ją chwyciła
- pokażesz mi  tą  sztuczkę z  ptakami?
- To  nie  sztuczka. Jestem w połowie smokiem  więc moge  rozmawiać ze  zwierzętami. Czujemy  taką jakby  więź. Jak  rodzina. Lecz  nie  wszystkie  zwierzęta mnie  lubią.
- Ale  super  gadasz  ze  zwierzętami!
- Patrz - powiedzialam. Zionełam  ogniem  w  taki  sposób że powstały rożne wzory  na niebie.
-  Ale  super - powiedziała rozmarzona
- to nie wszystko
Po  chwili  znów zaczęły zlatywać  się rożne zwierzęta np  ptaki, wiewiórki
- Ale pięknie
- Nie  rób gwałtownych ruchów - powiedzialam.

Reszte  dnia  spędziłam na  pokazywaniu  dziewczynce  różnych sztuczek.

Sprzymierzeniec czy wróg? - NarniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz