Jeszcze zanim otworzyłam oczy, usłyszałam kłótnię Alana z jakimś mężczyzną, w wieku około 40 lat, wzrost ponad 2m, właściwie nie do końca człowiek, gdyż od pasa w dół był koniem... chwila, że co? Chyba coś mi się pomyliło. Zapytacie-skąd to wiem, skoro nie zdążyłam nawet otworzyć oczu?- otóż, nie mam pojęcia...
-Ona nie może tu zostać! Nie jest heroską! - Tak. To zdecydowanie Alan.
-Nie jest? Naprawdę w to wierzysz? To dlaczego jeszcze żyje?- mężczyzna wydawał się być z każdym słowem bardziej poirytowany - Na śmiertelnika nie musiałyby polować setki aimodipsis nychterida* - Jakimś cudem zrozumiałam o co chodzi. A przecież ja nigdy nie uczyłam się greckiego..
W tym momencie nie mogłam się już powstrzymać i wstałam z łóżka, na którym ktoś mnie położył. Przede mną faktycznie stali Alan i... Chejron?! Zawsze fascynowała mnie mitologia, wszędzie poznałabym słynnego króla centaurów. Ale jak to możliwe, by on właśnie rozmawiał z moim niedoszłym sąsiadem z ławki..?!
-Oh. Nasza śpiąca królewna się obudziła - rozpoczął centaur.
-Wreszcie... - mruknął Alan.
-W każdym razie.. Cóż. Witaj w obozie herosów!
-Obozie...obozie herosów? - Z każdą chwilą coraz mniej wiedziałam co się dzieje wokół mnie.
Strałam się trzymać ostatniej logicznej myśli jaką miałam - leciałam na koniu skaleczona przez wspomnianego wcześniej aimodipsis nychteria. To chyba nie był najlepszy pomysł, bo poczułam się jeszcze gorzej.
-Jest to obóz dla osób wyjątkowych, takich jak ty, Victorio - kontynuował centaur.
-Przepraszam.. Czy pan jest Chejronem?- nie mogłam się już powstrzymać.
-Oczywiście, a kimże innym mógłbym być - zaśmiał się - Ale skąd wiesz, nowicjuszko?
-No cóż, pan wygląda mi na Chejrona. Z mitologii greckiej.
Usłyszałam pomruk zadowolenia, jednak centaur już nic mi nie odpowiedział. Nakazał jakiejś dziewczynie zaprowadzić mnie do domku Hermesa - czy tak nie nazywał się przypadkiem bóg podróżnych i złodziei, posłaniec bogów? Nie zdążyłyśmy za dużo porozmawiać, ale zrobiła wrażenie bardzo miłej i towarzyskiej. Przedstawiła się jako Piper McLean. W domku nikogo nie było, jak powiedziała Piper, zostali na ognisku. Położyłam się więc i ku mojemu zdumieniu, że w ogóle mi się to udało, szybko usnęłam.Kiedy się obudziłam, było już południe. Jak to możliwe, że spałam tak długo? Zwykle jestem wypoczęta po 6-7 godzinach, no, ale może to przez nadmiar wrażeń. W domku oprócz mnie znajdowały się jeszcze 2 dziewczyny i 3 chłopaków. Postanowiłam zaryzykować i pogadać.
-Hej - przywitałam się
-Wreszcie się obudziłaś! Czekamy od dwudziestu minut - pisnęła jedna z dziewczyn, ta o jaśniejszych włosach. Uśmiechnęłam się. Była bardzo podobna do mojej mamy... - Jestem Amy, a to Sophie, Nick, Jordan i Jack. Nieokreślona czy córka Hermesa?
-Victoria. I nie wiem o co pytasz.. Nieokreślona? Córka Hermesa?
-Czyli nieokreślona. Chodź ze mną oprowadzę cię, a potem pójdziemy na lunch - wtrącił się jeden z chłopaków, o ile się nie mylę, Jordan.
Wyszłam więc z nim z domku, uśmiechając się do pozostałych. Na zewnątrz, ku mojemu zdumieniu, zobaczyłam jeszcze 20 domków podobnych do tego.
-Każdy domek jest poświęcony jednemu z bogów: Zeusowi, Posejdonowi, Hadesowi, Herze, Demeter, Aresowi, Apollo, Atenie, Artemidzie, Hefajstosowi, Afrodycie, Hermesowi, Dionizosowi, Iris, Hypnosowi, Nike, Nemezis, Hebe, Tyche, Hekate lub Kymopolei. Nowi herosi przybywający tu, do Obozu, zazwyczaj zostają uznani w ciągu kilku pierwszych dni i zamieszkują w domku, przeznaczonym ich boskiemu rodzicowi. Jeżeli przeszłaś przez magiczną barierę, oznacza to, że jesteś jedną z nas, półbogów. Podejrzewasz kto może być twoim rodzicem? - odpowiedziałam mu ciszą, więc kontynuował - Uczymy się tu walczyć, co jest konieczne, aby przetrwać, a także odkrywamy nasze niezwykle zdolności, uzyskane dzięki rodzicom - mrugnął do mnie po czym po chwili zastanowienia wskazał na duży, błękitny dom - To jest Wielki Dom. Już tam chyba byłaś prawda? W izbie chorych.
-Tak. Czyli twierdzisz...że mity greckie są prawdziwe, tak? I ja mam niby w to uwierzyć?
-Nikt na początku nie wierzy - westchnął - ale już niedługo się przekonasz, że mówię prawdę.
W tym momencie rozległ sie gong, oznajmiający lunch. Szybko udaliśmy się do pawilonu jadalnego, gdzie mieliśmy się posilić. Usiadłam przy stoliku Hermesa, który w tym momencie był zresztą najbardziej zaludniony - siedziało przy nim, razem ze mną, aż 6 osób.
-Zawsze jest tu tak mało osób?- spytałam zdziwiona.
-Jest środek roku, większość obozowiczów mieszka teraz ze swoimi śmiertelnymi rodzicami - odpowiedziała, lekko rozbawiona moją niewiedzą, Amy.
Świetnie rozmawiało mi się z mieszkańcami domku nr 9, który na razie był zresztą także moim domkiem. Wyjaśnili mi mnóstwo ważnych kwestii dotyczących życia półboga. Najnudniejszym momentem lunchu było chyba przemówienie Chejrona. Mówił o zasadach bezpieczeństwa i jakimś metalowym pegazie krążącym po lesie obok Obozu. Aż w pewnym momencie poczułam przyjemne ciepło i wzrok wszystkich obozowiczów na mojej osobie. Albo raczej na znaku nad moją głową. Pojawił się tam świecący trójząb. Znak Posejdona, boga mórz i oceanów.
-Witaj Victorio, córko Pose..-zaczął Chejron, lecz w tym momencie znak zamigotał i zmienił się. Teraz nad moją głową świecił piorun - symbol Zeusa, pana Nieba.
-..jdona, a także hm..córko Zeusa - dokończył.
Kilka osób spojrzało na mnie zszokowanym wzrokiem, ale chwilę później nie miałam już czasu nawet, aby im cokolwiek powiedzieć, gdyż znak zmienił się po raz kolejny. Teraz było to berło śmierci - atrybut Hadesa, a chwilę później także sowa - Ateny, pochodnia - Hekate, gołębica - Afrodyty, a na końcu harfa, symbolizująca Apollo.
- Zacznę jeszcze raz. Witaj Victorio. Córko Posejdona, Zeusa, Hadesa, Ateny, Hekate, Afrodyty oraz Apollo.
__________________*aimodipsis nychteria- wampiry zaklęte w postaci nietoperza na stałe
Załączam mapę Obozu tam na górze XD
860 słów 💓 3 gwiazdki=next
Dziękuję wszystkim którzy to czytają 🙂
CZYTASZ
Daughter Of Ocean
FantasyOtwieram oczy i widzę ciemność.Siłą woli zapalam pochodnię. Rozglądam się. Wokół mnie nie ma niczego, co mogłoby ułatwić ten pojedynek. Ale i tak go wygram. To już się wydarzyło. Dziwnym trafem wszystkie nieprzyjemne wspomnienia od kilku dni stają s...