Three

183 17 3
                                    

Wszyscy na mnie patrzyli. Niektórzy ze zdziwieniem, inni z zaciekawieniem, a jeszcze inni z obrzydzeniem lub zazdrością, jednak wzrok dokładnie każdej osoby z Obozu, w tamtym momencie był skierowany na mnie. Nie. Jednak nie każdej. Alan patrzył z wielkim zainteresowaniem w swój talerz, nie zwracając uwagi na całe to zdarzenie. Poczułam do niego niesamowitą wdzięczność, bo chociaż powinnam czuć sie urażona, że nie zwraca na mnie uwagi, cieszyłam sie ze przynajmniej jedna osoba nie skupia się na mnie. Niezwykle krępujący moment- 10 min ciszy, kiedy wszyscy ci się przyglądają, a ty, gdyby nie to że to właśnie o ciebie chodzi, sama pewnie byś się sobie przyglądała w podobny sposób. W końcu ciszę przerwał Chejron:
-Takiego przypadku jeszcze nie mieliśmy..Nie wiem jak to możliwe, konieczne będzie udanie się na Olimp w najbliższym czasie.
-Olimp? -przerwałam mu
-Tak, Olimp. Miejsce spotkań bogów i dla niektórych z nich również dom. Znajduje się na Empire State Building.-Empire State Buliding.... przechodziłam obok Olimpu praktycznie codziennie , idąc do starej szkoły ! I nawet nie wiedziałam o jego istnieniu..- Miejmy nadzieję, że bogowie wyjaśnią nam zaistniałą sytuację, a póki co, myślę, źe możesz wybrać domek jednego z hm.. rodziców , w którym zamieszkasz. Póki co, chyba nie ma się czym martwić. Wróćmy do posiłku.
Tak zakończywszy przemowę, cenataur wyszedł z pawilonu, a wszyscy herosi z powrotem usiedli i kończyli lunch. Ja, jako że siedziałam wcześniej przy stoliku Hermesa , postanowiłam na razie tam pozostać, i usiadłam na swoim miejscu, z przeczuciem, że to mój ostatni posiłek z dziećmi boga podróżnych.
-Gdybyś miała problem z wyborem domku, zawsze możesz zostać z nami-uśmiechnęła się Amy.
-Dzięki, przemyślę- też się uśmiechnęłam. Może w tym obozie wcale nie będzie tak źle..?

*w tym miejscu wypadałoby puścić piosenkę hahah*

Wybrałam Posejdona. Jego domek jako jedyny był pusty, jak się dowiedziałam od Chrisa, jego potomek ostatnio rzadko przyjeżdża do obozu, więc będę miała spokój i czas żeby przemyśleć to wszystko. A tego bardzo mi trzeba, zwłaszcza że następnego dnia wybieramy się na Olimp. Siedziałam właśnie w moim miejscu na plaży, gdy usłyszałam kroki. Alan. Ta myśl sama przyszła mi do głowy. Może Apollo faktyczne jest moim ojcem, skoro wiem takie rzeczy ...
-Hej-odwróciłam się. Nie rozmawiałam z Alanem praktycznie ani razu, nie licząc pojedynczych komunikatów skierowanych do mnie, jednak czułam , że ten mnie wyjątkowo nie lubi, z nieznanego mi powodu.
Odpowiedziała mi cisza. Może.. warto byłoby zacząć wszystko od początku?
-Jestem Vic, córka Posejdona. Miło mi cię poznać.
-Alan. Syn Aresa.- pierwszy raz widziałam jak się uśmiechnął.
Siedziliśmy chwilę w ciszy, patrząc w morze. W końcu zdecydowałam się ją przerwać.
-Długo jesteś w obozie?
-2 lata.-zastanowił się chwilę-Od moich 13 urodzin. I tak krótko. Zazwyczaj bogowie uznają nas w wieku około 11-12 lat.
-Więc.. czemu ja trafiłam tu tak późno?
-Nie mam pojęcia. Idziesz jutro na Olimp ,prawda? Możesz zapytać.
-Mam przeczucie, że i tak nikt by mi nie odpowiedział- odpowiedziałam izaśmialiśmy się z bezsensowności tej rozmowy.
Nagle usłyszeliśmy zbliżających się ludzi i chłopak natychmiast spoważniał.
-No, i tak za długo z tobą rozmawiałem. Muszę iść.
I odszedł, znów zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. Czemu on sprawia wrażenie, jakby coś we mnie go odrzucało?
Usnęłam na plaży. Obudził mnie dopiero dźwięk gongu, wołającego wszystkich obozowiczów na śniadanie. Aż podskoczyłam, gdy do mnie dotarło że musi być już godzina 8.00. Oznaczało to bowiem, że mam 40 min, aby gotowa (i po śniadaniu) stawić się pod Wielkim Domem, skąd wraz z Chejronem i kilkoma herosami wyruszamy na ESB(Empire State Buliding). Szybko zebrałam się, spakowałam plecak, zjadłam owsiankę i już biegłam na miejsce zbiórki, by wyruszyć na rozmowę ze swoimi rodzicami.
__________________
I kolejny rozdział za mną 💓💪

Daughter Of OceanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz