Four

159 18 2
                                    

Łup. Odbiłam się od bramy głównej. Spróbowałam jeszce raz. Łup. Auć.. tak jakby coś tam było . Jakaś ściana.. A przecież wyraźnie widziałam jak Chejron i Piper przeszli tędy chwilę temu. Wyciągnęłam rękę. W miejscu bramy wyczułam ścianę, z lekkim wgłębieniem, prawdopodobnie powstałym przy moim dwukrotnym wejściu w nią.
Centaur spojrzał na mnie zdziwiony, a kiedy zorientował się, co się dzieje, głośno westchnął.
-Nałożyli blokadę. Przykro mi Vic, nie wyjdziesz. Idziemy sami, a ty wróć do domu i trzymaj kciuki, żeby nam się udało-uśmiechnął się ze współczuciem.
Nie miałam zamiaru jednak siedzieć całego dnia sama. W domu Hermesa nikogo nie zastałam , podobnie jak w domu Aresa, więc udałam się do domu Apollina, z którego kojarzyłam kilka osób. Otworzyła mi dziewczyna mniej więcej w moim wieku, jeśli się nie mylę, ma na imię Sarah.
-Hej Victoria-przywitała się ,po czym, bez wachania-co mnie trochę zdziwiło- zaprosiła do środka.
-Wiesz jak się nazywam?-spytałam zaskoczona.
-No jasne-spojrzała na mnie dziwnie-Każdy w obozie cię zna. Herbata,kakao,kawa?-zaproponowała.
-Kakao. Jesteś tu sama?
-Tak, wszyscy poszli na strzelnicę.
W tym momencie wbiegł, głośno trzaskając drzwiami, jakiś chłopak.
-Sarah!! Wygrałem, wygrałem, wygrałem z Paulem!- nagle przerwał i wlepił we mnie wzrok-O. Mamy gościa. Louis.-podał mi rękę.
-Vic.
-Jesteś dziewczyną tak? Musisz mi pomóc-zauważył moje spojrzenie i dodał -Sarah się nie nadaje do takich rzeczy-mrugnął do mnie.
-O nie. Znowu zaczyna-jęknęła teatralnie Sarah i wyszła z domu Apollina.
-To o chodzi? -spytałam
-O nic. Po prostu chciałem się jej pozbyć. Sarah jest czasem strasznie denerwująca.
-Nie zauważyłam-roześmiałam się i chwyciłam pierwszą z brzegu poduszkę i rzuciłam nią w chłopaka. Od razu mi oddał , i już po chwili rozpętała się prawdziwa wojna na poduszki, podczas której cały pokój utonął pod nadmiarem piór. W końcu, zmęczeni położyliśmy się wśród tego bałaganu, i zanosząc się śmiechem staraliśmy się odpocząć. Nagle Louis spoważniał.
-Twoim rodzicem, jest też Apollo, prawda?
-Tak. Jednym z rodziców..
-Cóż, siostrzyczko, wypadałoby czegoś się wreszcie nauczyć, nie sądzisz?
-Co masz na myśli?- nie zrozumiałam.
-Spotkajmy się jutro po lunchu. Pokażę ci jak strzelać.
Dopiero w tamtej chwili do mnie dotarło, że nie miałam jeszcze tak naprawdę ani jednej lekcji. A to nie jest obóz rekreacyjny. To Obóz Półkrwi, tu się całymi dniami walczy. A przynajmniej się powinno ..
Rozmyślania przerwała mi myśl, żeby natychmiast udać się do mojego domku. Zgodziłam się więc na propozycję Louisa i pożegnawszy się z chłopakiem, wyszłam i udałam się w stronę plaży.
Gdy tylko weszłam do domku Posejdona- mojego nowego domu, zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie jestem poszukiwana przez policję. Co do ojczyma, nie mam pewności, ale moja mama napewno się martwi... A ja nikomu nie powiedziałam, że wyjeżdżam.. Bo nie wiedziałaś
Może to i lepiej, że nie mogłam wyjść z obozu. Wolałabym nie trafić na policję...
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam już co robić..Nagle na moim stoliku nocnym pojawił się list.
Na starym pergaminie, pokrytym piaskiem i muszelkami, był widoczny trójząb. Od razu serce zabiło mi mocniej. Bóg mórz do mnie napisał...
________________
Ohhhh coraz gorzej mi to wychodzi 😒
Wena się spakowała i wyjechała na wakacje 😔

Daughter Of OceanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz