#6 Let me have nothing to lose

768 59 12
                                    

Muzyka:

_______

- Hej skarbie! - Usłyszałam wesoły głos mamy. - Coś się stało? Co u was słychać?

Westchnęłam, kładąc się na łóżko.

- Wszystko gra. - Skłamałam. - Jeszcze nie spaliliśmy kuchni. Właściwie dzwonię, żeby spytać czy mogę zostać jutro w domu...

Miałam nadzieję, że rodzicielka wyczuła w moim głosie nutkę goryczy, która odzwierciedlała "chorobę".

- Coś się stało? - Powtórzyła pytanie.

- Po prostu źle się czuję... - Odpowiedziałam zakręcając kosmyk włosów wokół palca. - Nie chcę, żeby ludzie mnie oglądali w takim stanie.

- Mówisz jakbyś była obłożnie chora. - Oczami wyobraźni zobaczyłam jak nerwowo uśmiecha się do słuchawki. - Mam wrócić wcześniej?

- Nie, nie! Po prostu czuję się jakoś tak słabo. - Powiedziałam natychmiast wybijając jej z głowy pomysł powrotu do domu. - Głównie chodzi mi o to, żeby nikt mnie takiej przymulonej nie zobaczył.

Chwila ciszy. Czekałam na wyrok, gdy w drzwiach do mojego pokoju zobaczyłam rude włosy brata.

- No dobrze, ale masz wszystko nadrobić! - Mruknęła w końcu mama, jakby nie była zadowolona ze swojej decyzji. - Muszę kończyć, zadzwoń jutro jak się czujesz! Dobranoc kochanie!

- Pa! Miłego wieczoru. - Uśmiechnęłam się i poczekałam, aż usłyszę znajome pikanie oznajmiające zakończenie połączenia.

Haruki śmiało przekroczył próg mojego pokoju i usiadł na skraju łóżka.

- Vena... - Zaczął.

Wiedział. Musiał słyszeć jak Sue rano ze mną rozmawiała.

Głośno westchnęłam i schowałam twarz w dłoniach.

- Przyszedłeś mnie dobić? - Spytałam z wyrzutem czując jak do oczu napływają mi łzy.

O nie! Nie mogę się przy nim rozpłakać.

- Przyszedłem cię pocieszyć. - Powiedział.

Zerknęłam na niego pomiędzy palcami. Mój negatywnie ustawiony na niego umysł nie mógł przyjąć do siebie tych słów.

- Powodzenia. - Burknęłam tylko.

- Ogólnie masz talent, że po tylu latach bez obiektu westchnień, wybrałaś sobie akurat geja...

- Amebo! Jesteś chujowym pocieszycielem, mówiłam ci to już kiedyś? - Warknęłam na niego, uderzając w niego poduszką.

- Daj mi skończyć! - Ochronił się ręką przed kolejnymi ciosami. - Woli facetów...

Zacisnęłam dłonie w pięści i bez opamiętania zaczęłam go bić. Jednak bez problemu odpierał moje uderzenia.

- Ale może nie tylko facetów! - Krzyknął chłopak.

W momencie mnie sparaliżowało. Opuściłam ręce i spokojnie usiadłam obok brata, na co ten odetchnął z ulgą.

- Nie myślisz, że nie zaczynałby związku z tą ślicznotką, gdyby wolał chłopaków? - Zadał kluczowe pytanie.

Z bólem serca przyznałam mu rację. Bokuto nie był osobą, która bawiłaby się czyimiś uczuciami.

Zresztą w ciągu ostatnich kilku dni, w ich związku naprawdę nie było kolorowo. Może uznał, że to będzie idealny argument, żeby zerwać z Sue?

Sing Me To Sleep || Bokuto Koutarou x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz