Rozdział 8 (część 3)

117 14 5
                                    

Tym razem rozdział zadedykuję mojej przyjaciółce ❤❤❤

Ale i tak bardzo dziękuję mojej wiernej fance za ogromne wsparcie ❤❤❤

Nicole POV

     Po słowach chłopaka bardzo się zdenerwowałam przez co zrobiło mi się słabo. Szybko chwyciłam się ławki, żeby nie upaść. Chłopak, gdy to zauważył podszedł do mnie i pomógł usiąść na krześle. Czuł się winny. Widziałam to. Miałam mroczki przed oczami, wiedziałam że zaraz mogę zemdleć.

     - Ja przepraszam. Tylko żartowałem - mówi przestraszony.

     - Nie żartuj, bo tego się źle kończy - odpowiadam przyciszonym głosem na co on kiwa głową i spuszcza wzrok.

     - Może powinienem zaprowadzić cię do pielęgniarki? - pyta.

     - Nie trzeba - mówię niepewnie. - Wystarczy jeśli podasz mi moje tabletki z torby. Proszę - dodaję.

     Dominik szybko wyjmuje paczkę lekarstw i wodę. Podaje mi ją i widzę, że korci go, żeby zapytać co to za leki.

     - Co to za lekarstwa? - pyta po chwili.

     Kiedy długo nie odpowiadam, dodaje:
     - Przepraszam. Nie powinienem pytać.

     - Racja. Nie powinieneś.

     Jeszcze kilka minut siedzimy w klasie. Milczymy, a ja powoli czuję zbawienne działanie tabletek.
Dzwoni dzwonek na kolejną lekcję.

     - Chodź szybko, teraz mamy w-f, a trzeba się jeszcze przebrać.

     - Dobrze, ale ja i tak nie ćwiczę – mówię. Kurczę znów nie ugryzłam się w język. Teraz będę musiała się tłumaczyć.

     - Dlaczego?

     - Bo mogłabym zasłabnąć - odpowiadam zgodnie z prawdą.

     Chłopak jest zaskoczony, ale już o nic nie pyta. Wiem, że jest mu głupio. I w sumie dobrze. Nie lubię jak ktoś pyta mnie o takie rzeczy. Ale nieważne. Trzeba iść na lekcję. Chłopak podprowadza mnie pod szatnię dla dziewczyn po czym idzie do swojej przebieralni. Gdy otwieram drzwi napotykam wzrok moich koleżanek z klasy, które od razu się ze mną witają. Teraz grzecznie się przedstawiają, a ja im normalnie odpowiadam. Przecież rozmowa to jeszcze nie zbrodnia. Dowiaduję się paru rzeczy o nich, ale sama za dużo o sobie nie mówię. Spóźniona nauczycielka wychowania fizycznego przychodzi po nas dopiero po paru minutach. Serdecznie mnie wita prawdopodobnie znając powód mojego biernego udziału w lekcji. Po tym idziemy na ogromną salę gimnastyczną. Dziewczyny się rozgrzewają z chłopakami, a ja po prostu siadam na trybunach i obserwuję jak rozgrywają towarzyski mecz siatkówki. Sama też chciałabym zagrać. Zaczynam przypominać sobie czasy kiedy chętnie ćwiczyłam. Uwielbiałam biegać, grać w piłkę ręczną, nożną czy w siatkówkę. Niestety teraz z dwóch powodów musiałam ograniczyć to wszystko praktycznie do zera. Tak bardzo pochłonęły mnie myśli, że prawie nie zauważam piłki lecącej w moim kierunku. Jednak w porę zaczynam reagować. Wstaję, lekko uginam nogi i odbijam piłkę sposobem dolnym przebijając ją na drugi koniec boiska. Na całej hali robi się cicho, a zaraz po tym rozbrzmiewają ogromne brawa. Czy oni byli zachwyceni tym co zrobiłam?? Nie, to niemożliwe. Czuję, że płoną mi policzki. Zawstydziłam się jak zawsze. Patrzę na panią błagalnym wzrokiem. Ta na szczęście rozumie o co mi chodzi i szybko uspokaja klasę. Reszta lekcji mija szybko. Potem jeszcze mam dwa języki: francuski i niemiecki, ale na nich nie spotykam już Dominika. Pewnie jest w innej grupie, czyli w podstawowej.
     Po skończonych zajęciach idę prosto do domu. Spokojnym krokiem przemierzam ulice. Podziwiam budynki różnej architektury i napawam się być może już ostatnimi promieniami wrześniowego słońca.
     Gdy jestem już na mojej ulicy, nieopodal mojego domu rzuca mi się w oczy zielona wstążka. Dla kogoś pewnie będzie to zwyczajny śmieć, ale to na sto procent była wstążeczka od mojej bransoletki, którą zgubiłam. Przyczepiłam ją jakieś trzy lub cztery miesiące temu na symbol osoby z depresją i problemami. Podnoszę tą wstążkę, żeby jeszcze upewnić się czy to na pewno moja. Gdy ją odwracam wiem już, że tak. Bowiem z tyły wyszyłam na niej skrót NGU – Never Give Up – Nigdy Się Nie poddawaj, również na symbol moich problemów z samookaleczaniem, depresją, anoreksją i wieloma innymi.
     Dochodzę do wniosku, że bransoletkę musiałam zgubić wtedy jak uciekałam przed Dominikiem. Szkoda tylko, że mam tylko wstążkę. Ściskam ją mocno w dłoni. Wspomnienia do mnie wracają. Za nim wybucham płaczem zdążam wbiec jeszcze do domu...

***

Jeśli Wam się spodobało zostawcie po sobie ślad :)

A teraz zwróćcie uwagę na moje zdjęcie w mediach. Mam pomysł
Pokażcie ile Was jest, zróbmy akcję, nawet jeśli nie masz problemów tak jak bohaterka powieści napisz na nadgarstku NGU! I wyślijcie mi zdjęcia w wiadomości albo zostaw w komentarzu! Czekam ☺

Nie chce kochać!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz