Rozdział 15

119 19 4
                                    

Czasem w życiu jest tak, że jesteśmy szczęśliwi, ale w pewnym momencie uważamy to za błąd. Dopiero czas uświadamia nam co było błędem. U mnie błędem była utrata ważnej osoby, która dała mi szczęście, a największym błędem było ŻYCIE PRZESZŁOŚCIĄ! Dlatego ten rozdział pragnę zadedykować osobie, która pomimo upływu czasu jest dla mnie bardzo ważna. To dla Ciebie...

Nicole POV

     Kiedy otwieram oczy widzę tylko biały sufit. Dziwię się temu, bo wszystkie ściany mojego pokoju wraz z sufitem są szare. Po chwili mi się przypomina, że spałam u Dominika, ponieważ chciałam go wesprzeć w takiej chwili. Ale moment... jego pokój był szaro-czarny. Więc gdzie ja byłam? O nie. Tylko nie to. Byłam znów w szpitalu. Co mogło mi się stać? Nie przypominałam sobie, że zemdlałam albo, że miałam wypadek.
     Cholera co znów mi się stało?! - krzyczały moje myśli.
     Byłam zdenerwowana, a przy moim łóżku nikogo nie było. Po chwili maszyna kontrolująca bicie mojego serca zaczęła głośno piszczeć. Wtedy jeszcze jak przez mgłę widzę jak do pokoju wbiega lekarz.

♡♡♡
Kilka godzin później

     Znów budzę się w szpitalnym łóżku, ale tym razem nie jestem sama. Obok mnie, na krześle siedzi Dominik. Trzyma mnie za rękę i lekko gładzi kciukiem po zewnętrznej stronie mojej dłoni. Powoli otwieram swoje powieki i niemrawo uśmiecham się do chłopaka.

      - C-co się stało? - pytam mocno zachrypniętym głosem.

      - Dziś rano nie mogłem ciebie obudzić. Nie reagowałaś na moje słowa i szturchnięcia. Wystraszyłem się i zadzwoniłem po pogotowie.

      - Przepraszam. Nie chciałam sprawiać kłopotu - mówię nadal cichym głosem.

      - Nic się nie stało. Naprawdę - zapewnia mnie chłopak.

     Czuję się winna, bo doszło do mnie, że przecież nie wzięłam swoich lekarstw wieczorem, a nerwy i stres zrobiły swoje. Milczę później dłuższą chwilę. Nie wiem co mówić. Jestem bardzo zmęczona i czuję nadal kłucie w okolicach klatki piersiowej, tam gdzie miałam wszczepiony stent. Teraz dzięki maszynie, do której jestem podłączona mogę oddychać spokojnie. Leżę nadal i wpatruje się w ten biały sufit znany mi już na pamięć. Chłopak pierwszy przerywa ciszę.

      - Dlaczego? – pyta, a ja kompletnie nie rozumiem o co mu chodzi.

      - Co dlaczego? – odpowiadam ze zdziwieniem.

      - Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś chora? – mówi z lekką pretensją, ale ja w jego głosie słyszę również zawód, że mu nie zaufałam.

      - Ja, ja po prostu nie lubię o tym mówić.

      - Ale mimo to ja chciałbym wiedzieć o takich rzeczach – odpowiada lekko urażony i na dowód tego nie trzyma mnie już za rękę, co nie powiem, rani moje uczucia.

      - Ja się boję o tym mówić. To dla mnie bardzo trudne, zrozum – staram się wytłumaczyć.

      - Pomimo, że nie jestem w stanie do końca zrozumieć jak to jest, bo nigdy nie byłem poważnie chory, ale dlaczego nie chcesz mi zaufać..

      - To nie jest tak, że ja nie chcę.

      - Wygląda jakbyś naprawdę nie chciała, a przecież się przyjaźnimy – przerywa mi chłopak.

      - Dominik.. – zaczynam i biorę głęboki oddech, bardzo trudno mi to wszystko wyjaśniać. – To nie jest tak jak ty myślisz. Wiem, że się przyjaźnimy, ale po tym co przeżyłam kilka miesięcy temu nie potrafię w ogóle ufać. Wybacz – mówię, a po moim policzku toczy się pojedyńcza łza.

     Po moich słowach chłopak chwilę rozmyśla nad tym co powiedziałam. Odnoszę nawet wrażenie, że jest mu trochę głupio.

       - Przepraszam, ja nie powinienem wywierać na tobie presji tym bardziej, że obiecałem być cierpliwy. Nie chcę tej obietnicy złamać – mówi lekko zasmucony.

     - W porządku – mówię.

     Potem leżę kilka minut w ciszy, a Dominik chodzi w tę i z powrotem po sali. Kurczę pewnie jest mu ciężko. Ja kompletnie zapomniałam o tym, że jego dziadek nie żyje.

      - Ej, chodź tu do mnie – odzywam się, a on podchodzi i siada na krześle obok. – Jak się trzymasz? – kontynuuję.

      - Po tym co wczoraj mi powiedziałaś i po tym jak zostałaś ze mną, całkiem dobrze – mówiąc to lekko uśmiecha się i ja wiem, że teraz naprawdę się nie martwi.

     Rozmawiamy jeszcze chwilę o jego dziadku, a potem zbieram się na odwagę i mówię:

      - Dominik, ja mam chore serce, o tutaj – mówiąc to wskazuje klatkę piersiową – mam stent, który pomaga mojej tętnicy przetaczać krew. Mam chorobę wieńcową – kończę i dopiero wtedy podnoszę wzrok na mocno zszokowanego Dominika.

      - Wow, tego się nie spodziewałem – oddycha ciężko, po czym wstaje i siada na moim szpitalnym łóżku. Moment później otacza mnie ramieniem i trzyma moją dłoń ponownie gładząc ją kciukiem po zewnętrznej stronie.

      - Ale Dominik proszę o jedno. Jesteśmy przyjaciółmi i tylko i wyłącznie dlatego powiedziałam o swojej chorobie. Nie chcę, żebyś komukolwiek o tym mówił, bo taką wiedzę posiadają tylko nauczyciele i teraz również ty. Zaufałam tobie. Nie zawiedź mnie – mówię i patrzę wręcz błagalnym wzrokiem na niego.

     - Naprawdę możesz mi ufać. Nie jestem taki jak inni. Nie zawiodę cię. Obiecuję – tymi słowami mnie rozmiękcza. Zamykam oczy, żeby nie widział moich łez wzruszenia.

     Leżę i rozmyślam. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że chłopak tak zareaguje na to. Przez moment w głowie przelatuje mi nawet myśl, że mu na mnie naprawdę zależy. Był tutaj ze mną tyle czasu, że zdążyłam poczuć się ważna. Tylko nic co piękne długo nie trwa. Wchodzi lekarz i wyprasza Dominika. Zerkam lekko z ukosa na zegarek i spostrzegam, że jest już grubo po dwudziestej pierwszej. Chłopaka żegna się ze mną i wychodzi. Jak tylko drzwi się zamykają, lekarz mówi:

      - Twoja mama wraca do domu i pewnie jutro tutaj już będzie. Całe szczęście, że już wcześniej mieliśmy podpisaną przez nią zgodę na podawanie tobie leków. Będziesz musiała zostać tu na badania kontrolne przez trzy dni, a teraz wypoczywaj. Pielęgniarka później przyjdzie i podłączy kolejną kroplówkę.

     Ja na jego słowa reaguję tylko kiwnięciem głowy. Gdy wychodzi opieram głowę na poduszce.
      Znów jestem sama.
      Znów szpital.
      Znów badania i znów cholernie się boję.
     Chcąc odpędzić myśli biorę telefon do ręki, piszę do mamy i sprawdzam portale społecznościowe. Długo nie muszę czekać na wiadomość od Dominika.

Dominik: Księżniczko idź już spać

Ja: Wedle rozkazu

Dominik: Nie martw się. Będzie dobrze. Zawszę będę przy tobie. ZAWSZE. Zapamiętaj.

Ja: Dziękuję. Dobranoc.

Dominik: Dobranoc księżniczko.

     Te krótkie i być może dla kogoś nic nie znaczące wiadomości poprawiają mi humor.
     Pomimo strachu robię się senna. Odpływam do Krainy Snów...

***

Kochani!! Mam dla Was niespodziankę! Przez ferie świąteczne postaram się publikować dwa lub więcej rozdziałów dziennie! 😊😊

Jeśli Wam się spodobało zostawcie gwiazdkę 🌟albo komentarz 💬

Nie chce kochać!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz