Rozdział 11

142 18 11
                                    

Dedykacja dla zniecierpliwionej czytelniczki, która prawdopodobnie cały dzień czekała na ten rozdział 😛😘😘

Nicole POV

     Gdy wróciłam do domu, poszłam od razu do swojego pokoju. Usiadłam na swoim łóżku i odetchnęłam z ulgą. Ten dzień niósł za sobą wiele wrażeń. Zaczęłam przyjaźnić się z Dominikiem. Moment kiedy o to zapytał był wielkim momentem. Kilka sekund przetwarzałam to co usłyszałam i dopiero odwróciłam się, i powiedziałam, że nie możemy. Zobaczyłam jak bardzo ranię chłopaka, który przez te kilka tygodni starał się zawrzeć ze mną jakaś więź. Zakuło mnie w  serce jak w jego oczach dostrzegłam łzy. Uległam. Ja też się rozpłakałam, a on tak po prostu, bez wahania podszedł i mnie przytulił. Nie odepchnęłam go, bo bardzo potrzebowałam bliskości drugiej osoby. Był taki ciepły, tak dobrze było mi w jego ramionach. Potem nastąpiła cisza między nami. Nie mam pojęcia jakim sposobem, ale zaproponowałam żeby jutro spotkać się u mnie. Moja podświadomość wytworzyła sobie obraz jak siedzimy sami w moim domu. I tak będzie, bo moja mama jutro wyjeżdżała na trzy dni na kolejną konferencję. Tak siedząc stwierdziłam, że pomimo iż w domu nie będzie mojej rodzicielki, przyda się ją spytać o zgodę. Zeszłam szybko na dół i zastałam moją mamę pakującą walizkę na wyjazd.

     - Mogę jutro zaprosić kolegę do domu? - pytam.

     Ona na te słowa od razu podnosi wzrok.

     - Kolegę? - odpowiada i sugestywnie porusza brwiami.

    - Tak, mamy skończyć projekt. Dzisiaj ja u niego byłam, więc pomyślałam, że jutro on może przyjść od mnie, jeśli nie masz nic przeciwko.

     - Oczywiście, że nie mam. Ale będziesz sama musiała przygotować coś na obiad czy na kolację.

     - Z tym nie będzie problemu. Zrobię lasagne albo naleśniki.

     - Dobrze. Ja jutro z rana nie będę ciebie budzić tylko pojadę prosto na lotnisko.

     Na te słowa tylko przytakuję i wracam do swojego pokoju. Wyjmuję z biurka pamiętnik i szkicownik, po czym siadam przy przeszklonej ścianie. Rysuje nas. Mnie i Dominika tulących się na schodach. Szczerze to podoba mi się ten widok i to bardzo. Potem nachodzi mnie jakaś wena i chcę napisać jakiś wiersz. Ale gdy otwieram pamiętnik na ostatniej stronie, przytomnieję i wena szybko ulatuje z mojej głowy. Złamałam jedną z zasad własnego dekalogu. Zaczynam się denerwować i bać, że kiedyś tej decyzji pożałuję. Staram się o tym nie myśleć, ale w gruncie rzeczy męczy mnie to kilkanaście kolejnych minut. Idę wziąć prysznic i zamierzam położyć się spać. Kiedy gaszę światło w pokoju słyszę tylko dźwięk powiadomienia na moim telefonie. Kładę się na łóżko i sprawdzam komórkę. Dostałam wiadomość od Dominika. To znów powoduje mój uśmiech na twarzy. Ona naprawdę dobrze na mnie wpływał.

Dominik: Dobranoc śpij dobrze Księżniczko 👑

Ja: Księżniczko?

Dominik: Tak Księżniczko 👑

Ja: W takim razie dobranoc 😊

Dominik: Dobranoc komu?

     Mogłam się domyślić, że pragnął, żebym jakoś pieszczotliwie nazwała, ale ja nie zamierzałam dawać mu tej satysfakcji.

Ja: Dobranoc Dominik. Do jutra 😉

Dominik: Do jutra Księżniczko 👑😕

     Potem jeszcze on zmienia mój pseudonim na: Księżniczka. A ja już odpływam. Jest mi miło na sercu i mam ogromną nadzieję, że nigdy nie będę żałować złamania zasady dekalogu.

Nie chce kochać!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz