Nerwowo wplotłam palce w dłoń mojego "faceta", na co on nawet nie zareagował. Starałam się odgrywać swoją rolę najlepiej jak potrafię, a John? John zachowywał się jak urodzony aktor, jakby naprawdę był we mnie zakochany na zabój. Mimo jego odmiennej orientacji pocałowanie mnie nie było dla niego żadnym wyczynem, ale widziałam jak w środku bije się z własnymi myślami oraz obrzydzeniem do mnie i tego jak nasza ślina miesza się ze sobą. Bardzo mnie to bawiło, a w ramach rekompensaty, za to że wpakował mnie w takie bagno, na siłę przytrzymywałam go przy sobie.
-Musielibyśmy dzisiaj zmyć się wieczorem - szepnął mi na ucho John, nadal wpatrując się w obraz telewizora.
-A co? Mat znów sprowadza AIDS i nie chcesz na to patrzeć? - prychnęłam, jednak zbyt głośno, by tylko John mógł to usłyszeć.
Wzrok wymienionego przeze mnie bruneta automatycznie spoczął na mojej osobie. Zmrużył oczy i zacisnął dłonie w pięść. Widziałam jak napiął mięśnie, które uwydatniły się pod czarną, idealnie przylegającą do jego ciała koszulką. Jego muskulatura robiła wrażenie na dziewczynach, a on to jeszcze perfidnie wykorzystywał. Co wieczór po koncercie sprowadzał do hotelu, co raz to nowe dziewczyny, czasem nawet dwie na raz.
-Dla ciebie kochana sprowadzę nawet kilka, a później poczęstuję i ciebie - zaśmiał się brunet, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.
Krew w moich żyłach popłynęła szybciej, a na samą myśl jego dotyku na moim ciele zrobiło mi się nie dobrze i przebiegł mnie nieprzyjemny dreszcz.
-Mat - warknął John, stając w mojej obronie - Nie zapominaj, że to moja dziewczyna
-Hah - zaśmiałam się, na słowa bruneta - Twoja propozycja jest bardzo interesująca, ale nie sypiam z byle czym
-Tylko z wysoko postawionymi gościami, którzy mogą spełnić twoje zachcianki
Miałam ogromną ochotę wstać i przywalić pięścią w jego uśmiechniętą buźkę. Zgadzając się na układ z Johnem, doskonale wiedziałam jak będą myśleć o mnie inni, jednak nie spodziewałam się, że to będzie aż tak bardzo bolało. Słysząc ciągle te słowa z ust tego padalca, miałam ogromną ochotę przerwać tą całą farsę. Byłam gotowa poświęcić przyjaciela, byleby przestał nazywać mnie blacharą, zaszyć się w kącie, w swoim małym pokoiku i po prostu płakać. Płakać z mojego tchórzostwa.
Jestem taka słaba
-Mat! - krzyknął John, widząc moją minę
-Co? Karzesz mi iść do kąta? John czy ty jesteś ślepy? Wy wszyscy jesteście ślepi? - skierował się w stronę pozostałej dwójki, siedzących z nami członków zespołu - Ona leci na twoją kasę, myślisz, że byłaby z tobą, gdybyś nie miał na koncie grubego hajsu? Jak ona waszym zdaniem może być fajna? To zwykła dziwka i manipulantka! Zawładnęła wami wszystkimi - wykrzyczał, patrząc mi prosto w oczy. Upajał się widokiem jak mnie niszczy. Widziałam to, widziałam jak upokarzanie mnie na oczach innych sprawia mu radość - Otwórz oczy John. Widzę jak udaje, że jej na Tobie zależy - powiedział już całkiem spokojnie.
Spuściłam wzrok czując jak zbierają się w nich łzy. Jestem słaba. John ścisnął moją ręką mocniej, jednak wyrwałam się mu i zaczęłam uciekać. Obojętnie gdzie, byleby tylko jak najdalej od niego. Czułam się jak nic nie znacząca szmata, a resztki mojej godności zniknęły w momencie, kiedy przyjęłam propozycje Johna. Przecież to się nie mogło udać i doskonale o tym wiedziałam. Jak on to sobie wyobrażał? Jak JA to sobie wyobrażałam? Gdzie miałam oczy?
Biegłam przez długi korytarz zatrzymując się przy windzie. Zaczęłam nerwowo naciskać guzik, by metalowe drzwi jak najszybciej się otworzyły. Do moich uszu doszedł dźwięk trzaskanych drzwi i swoje imię. Wręcz błagałam by winda szybciej znalazła się na moim piętrze i zabrała mnie stąd, z dala od wszystkich. Byłam zła na siebie, że nie potrafię dumnie przyjąć jego argumentów, na Johna, że wpakował mnie w to wszystko i Mata. Chodź musiałam mu przyznać rację. Potraktował mnie tak jak na to zasługiwałam w jego oczach. John traktował ich jak przyjaciół. Dla nich za wszelką cenę, chciał zachować w tajemnicy swoją orientację, nawet kosztem mnie. Zachował się tak bardzo egoistycznie. Dlaczego był w stanie poświęcić mnie - swoją przyjaciółkę, a ja nie potrafiłam poświecić jego i zachować się tak jak powinnam i nie przyjąć jego niedorzecznej propozycji?
Dźwięk otwierającej się windy był dla mnie jak wybawienie. Czym szybciej do niej weszłam, by tylko osoba biegnąca w moją stronę mnie nie dogoniła. Chciałam być sama. Sama się z tym uporać. Nacisnęłam przycisk parteru. Przez małą szparę zamykających się drzwi, ujrzałam Chrisa - brata Mata, a jednocześnie członka zespołu. Chyba tylko on traktował mnie w porządku. Akceptował mnie, a może nawet polubił. Był jeszcze Nick - trzymał mnie na dystans. Nigdy nie sprawił mi przykrości, ale też nie próbował nawiązać bliższej znajomości. Chodź może to też dlatego, że był bardzo cichy. Wszystko o czym pomyślał zostawiał tylko dla siebie.
Z niecierpliwością odliczałam cyfry wyświetlające się na ekranie windy. Z każdym piętrem, czułam co raz większa ulgę. Gdyby tylko się dało, zostałabym w niej na zawsze. Tu mnie nikt nie widział i prawdopodobnie nie słyszał. Mimo moich modlitw, aby winda się zepsuła między piętrami i nie dało się jej otworzyć przez kilka następnych godzin, ona jak na złość ukazała mi recepcje. Wolnym krokiem wyszłam z niej i udałam się w stronę wyjścia. Kompletnie nie znałam miasta, więc nie miałam zielonego pojęcia dokąd mogę się udać.
-Bella - usłyszałam za sobą krzyk. Odwróciłam się w tamtą stronę i ponownie ujrzałam Chrisa, całego zdyszanego. Zapewne biegł po schodach tylko po to by mnie dogonić- Bella - wydyszał, gdy stanął obok mnie, oparł się dłonią o moje ramię, delikatnie przytrzymując bym nie uciekła oraz złapać dech w piersiach. Dyszał i spojrzał na mnie zdziwiony - Nie płakałaś czasem przed chwilą? Wyglądasz całkiem normalnie
- Chris proszę - jęknęłam, naprawdę nie chciałam z nikim rozmawiać
-Posłuchaj, przepraszam za mojego brata - przerwał na chwilę by móc złapać oddech - serio nie wiem co w niego wstąpiło
-To ja niepotrzebnie się odzywałam - mruknęłam, a blondyn spojrzał na mnie uważnej
-Wiesz? A ja się wcale Johnowi wcale nie dziwię, że na ciebie leci
-Proszę, tylko mi nie mów, że ci się podobam - jęknęłam zaniepokojona.
Jeszcze tego mi brakowało, żeby podwładny mojego faceta się do mnie przystawiał. Chris był przystojny, w końcu był bratem bliźniakiem Mata i gdyby nie inny kolor włosów oraz kolczyk w prawej brwi, mogłabym ich ze sobą pomylić i chyba właśnie to, że był podobny do Mata zaważyło na uczuciu jakim do niego darzę - czyli nawet czasem się go boję, że powie coś czego nie chciałabym słyszeć.
-Nie, spokojnie, nie jesteś w moim typie - zaśmiał się - Chcesz gdzieś iść czy jednak wracamy na górę?
-Chcesz iść ze mną? - jęknęłam z rozpaczą w głosie. potrzebowałam samotności, a on na siłę mnie do niej nie dopuszczał. Chciałam pobyć sama, uspokoić się, zebrać w sobie siły, by móc z dumną piersią stanąć przed Matem z dumnie uniesioną piersią do przodu, w końcu muszę doprowadzić do końca to co zaczęłam. Mimo wszystko obiecałam coś Johnowi i nie mogę tego od razu schrzanić. Nawet gdy on czasem zachowuje się jak ostatni dupek i myśli tylko o sobie, ale jest moim przyjacielem i będę go wspierać pomimo wszystko. Muszę wziąć się w garść, a nie uciekać. Nie mogę pokazać Matowi, jak bardzo bolą mnie jego słowa. W końcu nie wszystko jest czarne i białe.
-Więc chodź się przejść, nie byłem jeszcze nigdy w Charlotte.

CZYTASZ
Dziewczyna mojego szefa
Подростковая литератураIsabell dostaje bardzo trudną rolę do wykonania; musi udawać dziewczynę swojego przyjaciela, aby ukryć jego orientację przed wścibskimi mediami, w których przyjaciel próbuje wypromować nowy zespół. Propozycja jest irracjonalna, ale może również przy...