Przeleciałam wzrokiem po osobach siedzących w barze. Musiałam przymrużyć oczy aby obraz się wyostrzyl. Alkohol dawał się we znaki. Chris chyba doskonale wiedział czego tak naprawdę mi trzeba. Po prostu wyluzować. Jednak nie tylko mi było to potrzebne; z każdym następnym kieliszkiem widziałam jak się rozluznia, a na ustach blondyna pojawia się co raz częstszy uśmiech. Chris wybrał bar w którym najmniej się działo. Można by rzec ze upada- nie miał prawie w ogóle klientów. Usiadł w najciemniejszym kącie, by żaden z fotoreporterów nas nie dopadł. Oboje nie chcieliśmy rozgłosu, bo co by robił wokalista wznoszacego się ku sławie zespołu w barze z podpita dziewczyną jego szefa? Nikt by nie uwierzył ze to przyjacielskie spotkanie.
Mijała godzina 1 w nocy, a w barze była tylko garstka ludzi, którzy na nasze szczęście nie zwracali na nas szczególnej uwagi. Mogliśmy na spokojnie pogadać lub też pomyśleć w ciszy. Musiałam jednak trzymać się bardzo na baczności, by nie powiedzieć o jedno słowo za dużo.
- Wiesz? W sumie to rozumiem Mata - odezwałam się, po krótkiej ciszy, popijając swoje piwo. Swoją wypowiedzią ściągnęłam na siebie zdziwiony wzrok Chrisa.
- Odłóż to, bo zaczynasz gadać co Ci ślina na język przyniesie - zaśmiał się, próbując zabrać ode mnie kufel.
- Ej! Masz swoje! - odciągnęłam swój kufel na bezpieczną odległość, prawie wylewajac jego zawartość i pokazałam jego własny - Naprawdę go rozumiem - dodałam po chwili - Na pewno też tak pomyślałeś jak on! Przecież John ma ponad trzydzieści lat, wyglądam przy nim jak smarkula! Różni nas jakieś 17 lat!
- Nie prawda - zaprzeczył, a ja prychnęłam.
- Proszę cię, mów to co myślisz - uderzyłam pięścią w stół przez co zachwialam się na krześle
- Może trochę - mruknął, zaglądając beznamietnie w swój kufel - Nie chce tłumaczyć swojego brata ale on traktuje Johna jak przyjaciela, dzięki niemu ziściło się nasze marzenie...
- John was uwielbia i nawet nie wiesz jak wiele dla was poświęca - uśmiechnęłam się na siłę, w końcu poświęcenie Johna siedziało koło niego przy barze.
- John?
- Tak. Myślisz że dlaczego mnie ściągnął? W życiu bym się nie zgodziła żeby z wami jechać - zaczęłam się śmiać, odwracając przodem do chłopaka i dopiero wtedy uświadomiłam sobie co tak naprawdę powiedziałam i jak mało brakowało aby mój pijacki jezyk wszystko powiedział. W jednej sekundzie z moich ust zniknął uśmiech. Skierowałam swoje ciało w stronę baru, zasłaniając włosami.
Proszę, nie drąż tematu.
- Więc dlaczego pojechałaś? -jego pytanie prawie zrzuciło mnie z krzesła? Jak ja mam teraz z tego wybrnąć?
Kurwa kurwa kurwa kurwa. Bella ty idiotko.
- Bo mnie o to poprosił, żeby dodać mu otuchy- wzruszyłam ramionami jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie - Chce was dobrze przeprowadzić przez ten pojebany świat show-biznesu
Spojrzałam niepewnie na chłopaka czy aby nie wydało się, że coś kręcę, chociaż w sumie nie okłamałam go, troszkę tylko nagięłam prawdę. Widzialam na jego ustach ogromny uśmiech, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Ale to ze rozumiem Twojego brata, nie zmienia faktu, że go nienawidzę - pokiwałam groźnie palcem.
- Widać, uwierz mi - zaśmiał się a ja ponownie zachwiałam na krzesle - Może pójdziemy już do hotelu? - skrzywił się widząc mój stan.
- Chyba tak. Jutro grasz koncert, a ja cię tak długo przetrzymuje - odparłam, zsuwajac się z wysokiego krzesła.
Alkohol dał się znowu we znaki; zachodząc z wysokiego krzesła, na moment straciłam równowagę i runęłabym na ziemię, gdyby w ostatniej sekundzie nie złapał mnie Chris. Wpadłam w jego chude ramiona. Blondyn posturą bardzo różnił się od swojego brata bliźniaka; w przeciwieństwie do Mata Chris nie był bardzo umięśniony a raczej w ogóle, był niższy, a oczy świeciły zupełnie czym innym. Wzrok Mata przepełniony był drwina, arogancja i sarkazmem, Chrisa natomiast czymś w rodzaju romantyzmu. Podczas tej krótkiej wyprawy mogłam bliżej przyjrzeć się chłopakowi i dopiero teraz dostrzegłam jak wiele ich różni w wyglądzie; Mathias miał bardziej widoczne kości policzkowe i ten moment gdy się denerwował; szczęka wysuwała mu się bardziej do przodu, a oczy... Boże jakie on miał oczy; jakby ktoś zaklął w nich morze lazurowe.
Chwila. Stop. Co? Chyba naprawdę za dużo wypiłam. Jak w ogóle mogę tak myśleć? Przecież to dupek, bufon, zakuta pala. Wracajmy już do domu.
Podniosłam powoli głowę bo góry, a moim oczom ukazała się roześmiana twarz blondyna.
-John mnie zabije - jęknął.
-Nie zabije - odparłam wysuwając się z jego objęć - Sądzę, że nawet poklepie Cię po ramieniu i podziękuje.
- Nawet w momencie gdy doprowadziłem jego dziewczynę pół przytomna do hotelu? - oparł patrząc na mnie z ukosa.
- Przynajmniej będę łatwiejsza - wzruszyłam ramionami i chwiejnym krokiem ruszyłam do wyjścia, słysząc za sobą donośny śmiech blondyna.
**
Z wielką ulgą weszłam pod prysznic i aż jeklam z przyjemności czując na ciele chłodną wodę spływająca ze mnie strumieniami. W jednej chwili oprzytomniałam jakby wraz z wodą powoli spływało ze mnie upojenie, a na jego miejsce wkradał się ból po upadkach jakie zaliczyłam w drodze powrotnej.
Ślamazarnie wyszłam z kabiny ledwo łapiąc równowagę na śliskich kafelkach. Klnąc pod nosem, naciągnęłam na siebie koszulkę Johna, którą mi dał, by nasz związek wyglądał bardziej wiarygodnie. Ledwo widząc na oczy wyszłam z łazienki i próbowałam dojść bezszelestnie do łóżka, gdzie już dawno spał "mój najukochańszy". Jednak bycie ninja nie jest moją domeną i potykałam się o wszystko, co tylko było możliwe, głośno przy tym przeklinając.
- Bella - szepnął, zaspany John najwidoczniej obudzony moim skradaniem - Gdzieś Ty była?
- Cicho!- próbowałam go uciszyć, rzucając się obok niego na łóżko- Idź spać, pogadamy jutro
- Jesteś kompletne pijana! Gdzieś ty była?
- W barze z Chrisem - mruknęłam pół przytomna
- Z Chrisem? Ale chyba wy nie..? - nie zdąrzył dokończyć, bo stanowczo mu przerwałam
- John uspokój się, nic nie było, po prostu rozmawialiśmy, nie jestem aż tak pijana żeby nie wiedzieć co robię
- Przynajmniej miał Cię kto pilnować - westchnął z ulgą
- Sama też potrafię o siebie zadbać i przestań traktować mnie jak swoją córkę, jestem w końcu ponoć twoją dziewczyną, a nie podopieczną
- Tylko, że nie umiem potraktować Cię inaczej
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej - warknelam. Byłam niemiłosiernie zmęczona, a jemu zebrało się akurat na rozmowy, sentymenty i żale. Jakby to nie mogło poczekać do jutra
- Przepraszam za dziś - odezwał się po chwili ciszy, a ja westchnęłam zrezygnowana - Szczerze? Myślałem, że już nie wrócisz. Przepraszam za to, że Cię w to wjebałem i nie liczyłem się z twoimi uczuciami
Słysząc jego słowa, momentalnie otworzyłam oczy, jakbym próbowała usłyszeć to na nowo. Czy aby na pewno się nie przesłyszałam? Słyszałam jego nerwowy oddech, a materac delikatnie ugiął, kiedy zmienił pozycję. Wyczekiwał mojej odpowiedzi. To było jasne - bał się, że lada moment powiem mu, iż nie dam rady. Zdawał sobie sprawę, że jest dla mnie nikim więcej jak tylko przyjacielem i jest mi ciężko udawać, że jest inaczej. Jestem słabą aktorka i mimo twardej skorupy na zewnątrz, w środku jestem bardzo delikatna i bardzo łatwo mnie zranić. Mogę nie wytrzymać presji.
- Powiedzieliśmy już A, musimy powiedzieć B
I chociaż byłam odwrócona tyłem do niego, czułam jak się uśmiecha.
- Jakbyś tylko potrzebowała chwili wytchnienia...
-Dam radę. W końcu jestem córką Davida i Anabel Jameson - odparłam z uśmiechem, odwracając się w jego stronę.
Chyba sama do końca nie wierzyłam w to co mówię.
CZYTASZ
Dziewczyna mojego szefa
Novela JuvenilIsabell dostaje bardzo trudną rolę do wykonania; musi udawać dziewczynę swojego przyjaciela, aby ukryć jego orientację przed wścibskimi mediami, w których przyjaciel próbuje wypromować nowy zespół. Propozycja jest irracjonalna, ale może również przy...