Got a hole in my soul, growing deeper and deeper.

382 60 9
                                    

6 lat

Luke rozsiał się na fotelu przed małym chłopcem, który powoli się uspakajał. Spojrzał w jego szmaragsowe oczka i zadał pytanie.

-Ile masz lat? - chłopiec także na niego spojrzał i położył obie rączki na podłokietnikach fotela ( bo łokciami nie dosięgał).

-Sześć - nie opuścił wzroku, co było niesamowicie intrygujące. Nawet się nie zawstydził. Luke skrupulatnie wszystko notował.

-Lubisz szkołę? - to pytanie zmieniło dotychczas spokojną mimikę twarzy chłopca. Jego drobne usta ułożyły się w podkówkę.

-Nie - jego głos się trząsł.

-Dlaczego nie lubisz szkoły? - Luke po prostu musiał wiedzieć takie rzeczy, mimo że nie chciał pytać.

-Ponieważ wolałbym być w domu. Moja siostra jest bardzo słodka. I chciałbym spędzić czas z moją małą siostrzyczką - odpowiedź chłopczyka lekko zbiła mężczyznę z tropu, ale trochę mu ułożyło. Obawiał się innej odpowiedzi. To dobrze, że przynajmniej ma kochający dom.

-Jak długo zajmuje ci odrabianie lekcji? Długo, czy krótko?

-Nie wiem. Tak po środku - w tym miejscu głos chłopczyka zaczął się załamywać.

-Czy bardzo męczysz się ze swoją pracą domową? - doktor Hemmings starał się być najbardziej delikatny, jak tylko mógł, a drżenie głosu chłopca łamało mu serce. Luke zawsze miał coś do dzieci.

-Czasami.

-Jak idzie ci na testach?

-Nie wiem. Chyba całkiem dobrze.

-Czy jesteś z siebie dumny? - z zadaniem tego pytania początkujący psychiatra zaczął go żałować. Wiedział, że to było niezbędne, ale kiedy Mikey na chwilę spuścił wzrok, by potem znów go podnieść, tym razem zaszklony, odrobinę zabolało jego samego.

-Nie wiem. Czuję się normalnie - chłopiec odpowiedział łamiącym się głosem, a łzy w jego oczach groziły wypłynięciem. Luke nie chciał go męczyć.

-Czujesz się normalnie? Nie jesteś z siebie dumny? - serce Luka niebezpiecznie tłukło, a on wiedział, że nie powinno. Nie powienien aż tak przejmować się chłopcem, ale był jeszcze młody, nie znieczulony na zło tego świata.

-Nie. Czuję się normalnie.

-Czy masz przyjaciół? - Luke tak bardzo nie chciał zadawać tego pytania. On znał odpowiedź, niestety znał.

-Nie? - przy odpowiedzi chłopiec zaczął się wiercić i kręcić główką, odganiając łzy. Chciał być silny. Nie potrzebował przyjaciół.

-Jak czujesz się z tym, że nie masz wielu przyjaciół? - mężczyzna uważnie przyglądał się twarzy Mikeya.

-Samotnie - zielonooki wyszeptał tak cicho, że Luke prawie tego nie dosłyszał. A kiedy dotarł do niego sens tych słów serce mu pękło i miał ochotę wziąć malucha w ramiona, wyściskać mocno i powiedzieć, że to on może zostać jego przyjacielem. Nie zrobił tego.

-Czy myślisz, że jesteś mądry? - chciał zejść na lżejszy temat, ale widząc minę chłopca wiedział, że mu się nie udało.

-Nie wiem - odpowiedział łamiącym się głosem i spuszczając wzrok.

-Myślisz, że jesteś przystojny?

-Czasami - Luka zdziwiła ta odpowiedź. Bo nie można być przystojnym 'czasami'. Albo się jest, albo nie. Rozumiał, co chłopiec chciał mu przekazać.

-Czy jest coś, czego w sobie nie lubisz? - próbował dowiedzieć się o małym jak najwięcej. Chciał go zrozumieć. Dopiero wtedy mógłby mu pomóc.

-Czasami jestem zły - Mikey spojrzał na niego tak, jakby właśnie zdradzał mu największy sekret.

-Jak to jesteś zły? - mężczyzna zdawał się nie rozumieć.

-Krzyczę na moją mamę - wyznał trzęsącym się głosem, jednocześnie bawiąc się małymi, pulchnymi paluszkami.

-Jak myślisz, dlaczego krzyczysz na mamę? - Luke chciał wiedzieć. Musiał wiedzieć.

-Nie wiem - i właśnie wtedy spłynęła pierwsza łza.

Drown »Muke« ✔Where stories live. Discover now