Save me from myself, don't let me drown.

349 50 6
                                    

19 lat

-Czy mogę mówić prawdę? - zapytał Michael, lustrując starszego mężczyznę uważnym spojrzeniem i wyłapując każdą zmianę w mimice jego twarzy. Sam Luke nieraz miewał odczucie, że to młodszy jest tym, który bez problemu potrafi zajrzeć wgłąb czyjejś duszy i umysłu, zrozumieć i pomóc. Nie oceniać, nie posądzać. Zrozumieć.

-To jest miejsce, w którym kłamanie jest zabronione, a prawda to chleb powszedni - odparł pewnie i lekko zarazem, gryząc skuwkę długopisu. - Przecież doskonale wiesz.

-To prawda - odparł młodszy, a Luke czuł od niego jakiś chłód. jakby dystans, którego przecież nigdy wcześniej między nimi nie było. - Jak myślisz, dlaczego tu jestem?

Blondyn zagryzł wargę i przechylił głowę w bok.

-Myślałem, że to ja jestem ty, który ma zadawać pytania - ton jego głosu wskazywał na to, że nie do końca orientował się w zaistniałej sytuacji.

-A ja myślałem, że to mają być rozmowy, pomiędzy równymi sobie ludźmi - twarz chłopaka nie wyrażała żadnych uczyć, co niesamowicie martwiło jak i denerwowało mężczyznę siedzącego nieopodal. - Widocznie się myliłem.

Luke nie skomentował tego w żaden sposób. On czekał. Znał Michaela i wiedział, że to nie wszystko, co ten miał do powiedzenia, nie lubił jak się go pospiesza i na niego naciska. 

-Możesz mówić Luke, jako ten, który mówić powinien - blondyn westchnął i pomasował swój nos. Ten chłopak zawsze interpretował wszystko po swojemu. - Już nie będę przeszkadzał i odpowiem na wszystkie pytania. Obiecuję Lulu.

-Dobrze, ale jeśli będziesz chciał coś powiedzieć, po prostu to zrób - przełknął ślinę i wzrok spuścił na własne kolana. - Na dzisiaj mam dla ciebie właściwie tylko jedno pytanie, ale za to bardzo ważne.

-Mogę odpowiedź na papierze? - zapytał, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu, które znał lepiej niż swój własny dom.

-Dlaczego? - Hemmings nie do końca rozumiał prośbę młodszego. - Nawet jeszcze nie znasz treści pytania.

-Chciałbym, żebyś spokojnie mógł przemyśleć moją odpowiedź, kiedy już mnie tu nie będzie - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem i chwycił w dłoń szary ołówek wraz z kartką papieru w kratkę. - Słucham.

Starszy był odrobinę rozbawiony zachowaniem pacjenta, ale także musiał przyznać, że trochę zaniepokojony. No bo przecież odpowiedź nie może być dobra, mimo że szczera.

-Proszę, powiedz mi, ile osób cię kocha - obserwował twarz chłopaka, która nawet nie drgnęła. Luke sam nie wiedział, czy on spodziewał się takiego pytania, czy może czytał mu w myślach. Może jedno i drugie.

Michael napisał na papierze jedną małą cyferkę i zgiął kartkę w pół. Odłożył ją na stolik, wstał i bez słowa pożegnania wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.

Luke obawiał się tego, co zobaczy. Wiedział co zobaczy. Wziął do ręki karteczkę i powoli ją odwinął, a jego oczom ukazała się malutka, wyraźna i starannie napisana czarnym tuszem cyfra zero.

wróciłam, nie wiem czy ktoś się cieszy hehs

zapraszam na nowe ff

Not Today || Muke

Gdzie Luke to "Zośka", a Michael wcale nie jest "Rudy".

"Kamienie na szaniec" ff

już na moim profilu

do następnego meow

Drown »Muke« ✔Where stories live. Discover now