What doesn't kill you makes you wish you were dead.

461 53 6
                                    

6 lat *wiek michaela*

Luke stukał niecierpliwie długopisem o blat swojego biurka i co chwilę zerkał na zegarek. Jego kolejny pacjent spóźniał się już pół godziny.

Po chwili usłyszał ciche pukanie do drzwi.

-Proszę - rzucił.

-Dzień dobry - powiedziała niska brunetka, wchodząc do jego gabinetu z małym chłopcem u boku. - Przywitaj się, Mikey.

-Dzień dobry - wymamrotał niewyraźnie chłopiec wtulając się w nogę matki.

-Przepraszamy za spóźnienie. Mikey po prostu bardzo nie chciał tu przyjść i strasznie przedłużał wyjście z domu - powiedziała kobieta delikatnie się rumieniąc i głaszcząc chłopca po brązowych włosach. Mały był na prawdę słodkim dzieckiem.

-Myślę, że Mikey chce porozmawiać ze mną na osobności? - zapytał kobietę.

-Ależ tak, oczywiście. Nie będę przeszkadzała - kobieta jeszcze bardziej się zmieszała. Ukucnęła przy chłopczyku, złożyła na jego czole delikatny pocałunek i wstała. Mikey miał łzy w oczach. - Kochanie, muszę wyjść.

Brunetka wyszła, zostawiając syna siedzącego na dużym fotelu w gabinecie doktora Hemmingsa. Mężczyzna nie rozumiał powodu, dla którego chłopiec u niego był.

-Cześć - rzucił z uśmiechem.

Mały chłopiec nie odpowiedział, a Luke wiedział, że to będzie trudne.

Drown »Muke« ✔Where stories live. Discover now