Rozdział V

505 25 7
                                    

Kilka dni później. Było blisko północy. Z dużego budynku wydobywały się hałasy. Hałasy walki. Jednak kto mógłby o tej porze walczyć?
Do pomieszczenia wślizgnął się długowłosy brunet. Mężczyzna, który bywał tu codziennie, ze względu na swoje stanowisko. Przygotowany na to co ujrzy, wstrzmał oddech. Spojrzał przed siebie i wypuścił głośno powietrze, które trzymał w płucach. Niespodziewał się że spotka tu znajomą mu osobę. W centrum hali treningowej stała dziewczyna, uderzając w worek treningowy zwisający z sufitu, na długiej grubej linie. Mimo że znów głośno wypuścił powietrze, jego uczennica nie zwróciła na niego uwagi.
W pełni była skupiona na małym treningu, który sobie sama zorganizowała. Liczyła się tylko ona i worek trenigowy, nikt więcej. Głośne huki, wydobywały się z jej ciosów w materiał. Zagłuszona przez liczne uderzenia, nie słyszała jak nauczyciel wślizgnął się do dali, a co dopiero jak biegł w jej strone z zamiarem wywrócenia jej na mate trenigową. Był coraz bliżej Rose Hathaway. Już miał ją wywalić, lecz nie zdążył. Jak długi, z wielkim łomotem runął na mate. Leżał patrząc w górę rozkojarzonym zrokiem. Powoli docierało do Dimitria co tak właściwie się wydarzyło. Przed oczami miał scene, którą widział z perspektywy widza. Widział siebie biegnącego szybko lecz i bezgłośnie. Miał już wywalić dziewczyne, lecz ona go wyprzedziła. Odwróciła się w ułamek sekundy i zrobiła to co on chciał. Wywaliła go. Po tej krótkiej scenie potrząsnął lekko głową. Wyglodało to jakby dopiero się ocknął. To było dla niego nowe odczucie. Pierwszy raz ktoś go wywrócił. A w dodatku była to dziewczyna. Czy coś w nim drgnęło? Z pewnością. Rose Hathaway sprawiła że się nią zainteresował. Chociaż tego po sobie nie pokazywał, walczył w środku. Miał wewnętrzny bój pomiędzy tym co by chciał, a jak powinien. Cholernie chcąc ją przygwoździć do ściany i wbić się w jej słowa ze słowami ciągle mnie zaskakujesz, podoba mi się to, widzi przepaść będąca ich różnicą wieku oraz faktem że miłość pomiędzy nauczycielem, a uczennicą jest zakazana. Jedyne co pozostało mu w tej chwili zrobić to spojrzeć w jej piękne, czekoladowe oczy. Jego zamyślenia przerwał głos dziewczyny.
- Nie ładnie tak się skradać - zaśmiała się ironicznie.
- Widzę w tobie wielkie zmiany, na lepsze. Bije od ciebie zdeterminowanie i ambicje. Treningi wziełaś do serca - pomasował ręką tył głowy siadając.
- To dzięki tak świetnemu nauczycielowi - podała mu dłoń.
Zamiast przy Rose pomocy wstać, pociągnął ją do siebie. Silniejsze szarpnięcie sprawiło że dziewczyna wpadła w jego ramiona, delikatnie się rumieniąc z powodu bliskości ich ciał.
- Widzę moja droga że nie potrafisz utrzymać równowagi - uśmiechnął się trumfalnie.
- Za mocno mnie szarpnąłeś - wycedziła, szybciej oddychając.
- Jesteś pewna? - puścił dłoń, którą do teraz trzymał w uścisku.
- Jak najbardziej - powiedziała z pewnością siebie, lecz we wnątrz rozpływała się przy bliskości Dimitria.
Szybkim ruchem brunet wstał, podnosząc dziewczyne.
- Chcesz trenować dalej? - spytał gdy po chwili się od siebie odsuneli.
- Tak właściwie, to planowałam się już zbierać.
Po tych słowach skierowała się do wyjścia, sięgając wcześniej po torbe treningową.
- O tej porze nie wypada chodzić samemu po dworzu - powiedział podchodząc do dziewczyny.
- Nie musisz się martwić, jestem strażniczką cienia - złapała za klamkę.
- Jesteś dopiero w trakcie treningów, nie jesteś jeszcze nowicjuszką - powiedział chłodno.
- Wiesz jaka jestem. Poradze sobie gdyby zajstniała taka potrzeba - powiedziała stanowczo, lecz po jego nalegającym spojrzeniu, poddała się. - Okej, niech ci będzie - dodała wzdychając.
Mężczyzna nie czekając długo, gdy wyszli zarzucił swój długi, ciepły płaszcz na jej barki.
- Nie potrzebuje go - chciała go z siebie zdjąć, jednak Dymitr złapał ją za ramiona.
- Przed chwilą trenowałaś. Nie chce abyś się zaziębiła - spojrzał jej głęboko w oczy. Wzdrygła się, spuszczając wzrok.
- Przesadzasz - wyszeptała.
- Widać że nie nauczyłaś się podstaw życia,  to co dopiero mówić o walce - zaśmiał się ironicznie, puszczając ją.
- Ej! Nie będziesz mi mówił co mam robić - obeszła go stając za nim. - Co ty sobie niby wyobrażasz? - wyrzuciła ręce w powietrze.
- Jestem twoim nauczycielem. To czego się dotąd nienauczyłaś należy do przyswojenia i ja zamierzam to zrobić.
Rose Hathaway umilkła. Nie miała żadnych dobrych argumentów, więc dalsza sprzeczka nie miała sensu. Spacerowali w ciszy po żwirze, mijając łąkę pełną trawy i pojedynczych kwiatów.  Było ciemno, jednak otoczenie rozświetlane było dzięki srebrzystemu księżycu widniejącym na niebie. Zaraz po żwirowej drodze weszli na marmurowy chodnik prowadzący prosto do Akademii. Pewnyk krokiem zbliżali się do wysokiego muru zbudowanego z cegieł. Osoba idąca mogłaby się bać że zaraz ktoś wyskoczy z cienia, lecz oni się tym nie przejmowali. Dwóch dampirów idących w nocy po ścieżce w naturalnym świetle. Idącym w stronę ciemności. Odważni i gotowi bronić siebie jak i każdego zaatakowanego wampira bądź dampira. Dimitr Bielikow, mężczyzna który jest najlepszy w walce dlatego uczy innych jak osiągnąć ten sam poziom co on. Oraz Rose Hathaway będąca jeszcze uczoną lecz jej zdumiewające postępy sprawują że pewnie nie jeden nowicjusz chciałby mieć te same zdolności co ona.
Przeszli przez ukrytą bramę do wnętrza i szli dalej dziedzińcem.
- Skąd wiedziałaś że biegnę? - przerwał ciszę brunet.
- Przeczucie - rzuciła, patrząc kątem oka w jego stronę.
- Przeczucie? - podniósł brew.
- Tak, nie przesłyszałeś się - zaśmiała się głupio.
- A ono kiedyś cię zawiodło? - zadawał pytanie za pytaniem.
- Nie - spojrzała na mężczyznę stając pod drzwiami mieszkania.
- Nigdy? - znowu podniósł jedną brew.
- Nigdy - powiedziała stanowczo oddając mu płaszcz.
- Widać tobie przeczucie służy - uśmiechnął się delikatnie. - Dobranoc Roza Hathaway - gdy powiedział jej imię z rosyjskim akcentem, po jej ciele przeszedł dreszcz.
- Najwidoczniej - odwzajemniła uśmiech. - Dobranoc Dimitrze  Bielikow.
Po tych słowach Dimitr poszedł w swoją stronę. Dziewczyna chwile patrzyła na oddalającego się mężczyzę. Kiedy jednak on się odwrócił, ona speszona odwróciła wzrok. Przekręciła klamkę, po czym zniknęła za drewnianymi drzwiami.
Mężczyzna widząc jak się chowa westchnął po cichu I idąc ku swojemu mieszkaniu dodał szeptem.
- Roza Hathaway, kiedyś będziesz moja.

Akademia wampirów - Odrodzenie|| ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz