- Zabić ich - prychnęła Moira.
Wszyscy jak za dotknięciem różdżki spojrzeli na dhampiry. Wyciągnęli przed siebie dłonie i kroczyli powoli w ich stronę.
- Zostawcie ich - ryknął Chrystian.
- Co ty mówisz synu? - zdziwiła się jego matka.
- Czy nie większą radość sprawiłaby wam tortura tej dwójki? - przejechał lodowatym wzrokiem po wszystkich tu zebranych.
- Och synu! Widać że się ostatnio dobrze nie bawiłeś -zarechotała klaszcząc w dłonie.
- Rose i Dymitrze, podejdźcie tu - zarządził dumnie.
Zawołani spojrzeli na siebie i ręce ścisnęli w pięści. Idąc jak na skazanie kroczyli pomiędzy strzygami, które stworzyli tunel ze swoich ciał.
- Mamy przesrane - rzucił chłodno w stronę jego miłości.
- No co ty nie powiesz? - Wybełkotała sarkastycznie. - Masz może coś jeszcze w zanadrzu równie oczywistego? - Dodała przybliżając się jeszcze bardziej do towarzysza.
- Ciekawi mnie czy nie masz ponownie czegoś nowego przy sobie. Wiesz, taki as w rękawie - szepnął jej do ucha.
- Jesteś geniuszem - oczy brunetki się zaświeciły i spojrzała na Dymitra.
Zatrzymali się patrząc sobie w oczy.
- Gołąbeczki bez zatrzymywania prosimy - warknęła Sally.
- To ich ostatnie chwile - zagadał do znajomych - ale i tak się nimi nie nacieszycie - stwierdził patrząc w kierunku zakochanych.
- Nie dacie nam nawet chwili? - zdziwił się dhampir.
- Macie minutę! - zarządził Chrystian, a jego głos odbijał się w tunelu aż za nim.
- Wiesz że cię nienawidzę? - brunetka położyła dłonie na jego torsie.
- Wiem, ale nie ukryjesz przede mną tego silniejszego uczucia, miłości - położył dłonie na jej biodrach i przyciągnął bliżej.
- Nie bądź tego taki pewny - zaśmiała się głucho.
- I tak będziesz moja Roze - po tych słowach złożył delikatny pocałunek na jej skroni.
- Zobaczymy - wzruszyła ramionami, jakby było jej to obojętne. - Jednak teraz to nie ważne. Mam pomysł.
- Jaki? - zaciekawił się chowając twarz w jej włosy.
- Rzucę zaraz w nich eliksirem, przez który będą się wolniej poruszać. Spokojnie działa to tylko na strzygi - stwierdziła odsuwając mężczyznę od siebie.
- Zostało wam dziesięć sekund - zawołała znudzona Moira.
W tej samej chwili dziewczyna wyjęła z kieszeni dużą fiolkę i rzuciła w bok, powodując jej rozbicie. Płyn zamienił się w dym, zwiększajac przy tym swoją objętość.
- Co teraz powinniśmy zrobić twoim zdaniem piękna? - zapytał biorąc do dłoni srebrny kołek.
- Nie żartuj sobie teraz z "piękna" - skarciła go. - Zabijamy jak gdyby nigdy nic - wzruszyła ramionami, wykonując ten sam ruch co jej nauczyciel.
- Nie żartuje, jesteś najpiękniejszą istotą jaką kol wiek widziałem - uśmiechnął się zadziornie.
- Nie zamierzam się teraz z tobą kłócić towarzyszu, bo jak już zauważyłeś mamy kolegów wokół siebie - stanęła tyłem do niego i oparli się plecami do siebie.
- Poradzimy sobie - chrząknął Dymitr.
- Musimy - zaśmiała się Rosa.
Strzygi były już coraz bliżej tej dwójki. Napięcie rosło z każdą chwilą.
- Walentynki! - krzyknął Chrystian.
Wszyscy spojrzeli w jego stronę, oprócz dampirów którzy korzystali z nieuwagi przeciwników.
- Wali tynki? - Ernest zmarszczył czoło, wtapiając tępy wzrok w syna władczyni.
- Nie. Walentynki to takie święto zakochanych - ręką złapał się za głowę i oparł się o ścianę jaskini.
Tunelem przybył dźwięk uderzających podeszew. Wszyscy ponownie spojrzeli w tamtym kierunku.
Czy strzygi są aż tak głupie? Gdyby użyć jakiejś z mikstur, to wszyscy z drużyny przeciwnej padli by już trupem. Ale takto zabawy by nie było.
- E-16 - zawołała blondynka wpadająca do sali.
Chrystian objął ją jedną ręką, a drugą zabrał dziewczynie jedną broń. Po chwili rzucili w stronę Dymitra i Rose. Złapali urządzenia, chociaż byli zdziwieni tym ruchem z ich strony.
- Kto? Jak? - z ust dampira wyrwały się pojedyncze pytania.
Patrzył jak zaczarowany na urządzenie śmierci. Jego mina była zabawna, gdyż malowało się na nim przerażenie i nie pewność.
- Ta dziewczyna to Lissa gdybyś jeszcze nie zauważył. Ona jest łatwa w obsłudze - po tych słowach spostrzegłam nie zrozumienie na twarzy towarzysza, dlatego śpieszyłam z wyjaśnieniami. - Nie Wasylissa Dragomir, tylko to cudeńko co trzymasz w ręce. Nastawiasz w kierunku strzału. Pociągasz za spust, upewniając się że nabój trafi w przeciwnika - podnosząc narzędzie zobrazowała czynność trafiając w strzygę.
- Wow, masz cela - pogratulował jej nauczyciel.
- Miejmy nadzieje, że ty też - wystawiła język trafiając w kolejnych przeciwników.
Nawet nikt nie spostrzegł, kiedy pomieszczenie wypełniło się gromadce wampirów wraz z dampirami. Każdy zajęty swoim przedmiotem.
- I tak mnie nie zdołacie zabić - zarechotał Nataniel, wykonując pokłon.
- Jesteś tego pewny? - w tunelu stał Manson.
- F*ck - rzucił chłodno.
Nie musiał długo czekać na strzał, bo rudzielec zdążył pociągnąć za spust.
Strzygi nie miały żadnych szans. Padały jedna po drugiej. Znajome chwilowo twarze Rose i Dymitra, właśnie leżały już martwe z rozchylonymi ustami. Powietrze przeszywały kolejne huki.
- Skarbie, przecież byłeś po naszej stronie - krzyknęła Moira.
- Nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę. Nie zamierzam stać w szeregach największego przeciwnika moich przyjaciół i dziewczyny - przejechał wzrokiem po swoich najbliższych.
- Miałeś tutaj drugą rodzinę: Sally, Ernesta, Leona, Nathaniela - szeptała rozkojarzona patrząc na martwych towarzyszy.
- Nigdy bym nie oszukał swoich najbliższych znajomych z Akademii, no chyba że dla ich dobra, bądź uratowania ich tyłków - zaśmiał się głucho. - Przepraszam matko - westchnął i odwrócił wzrok, wykonując ostatni strzał spośród zebranych.
- Wiesz, że nie musiałeś tego robić? - złapała go jedną ręką za ramię, a drugą za wolną dłoń.
- Musiałem, strzyga to strzyga - wzruszył ramionami.
- Przykro mi - rzucił jeden z wampirów.
- Nie smućcie się tak - zaśmiała się Rose.
- Czy ty siebie słyszysz? - Bielikow otworzył szerzej oczy, nie dowierzając w jej słowa.
- Tak - stwierdziła z wielkim, a zarazem szczerym uśmiechem.
- Czy ty widzisz co się właśnie stało? Cała rasa strzyg właśnie zginęła z naszych rąk, a dokładniej z tych śmierciożernych broni. A przed chwilą padła ich władczyni, matka Chrystiana. Nie pomyślałaś o tym że może być to, no nie wiem.. bolesne? - blondynka wyrzuciła ręce w powietrze.
- Jestem ślepa, bo wypaliłam sobie oczy niewidzialnym ogniem. A już nie myśle bo zjadłaś mi mózg w nocy - skrzyżowała dłonie, mówiąc sarkastycznie.
- Jesteś psychopatką - kaszlnął Max.
- Albo po prostu wiem że to czym była napełniona broń to nie E-16 tylko E-14. A co za tym idzie? Te nieboszczyki obudzą się za jakieś 7-8 lat - wzruszyła ramionami.
- Żartujesz? - po minie Dymitra widać było że jego zatkało, a to pytanie ledwo wydobyło się na zewnątrz.
- Nie. Barwa zamiast koloru czarnego miała szary.
- Czyli chcecie mi powiedzieć, że jeszcze ich spotkamy? - Ozera wykonał dwa kroki do przodu.
- Spokojnie, zdążą ci jeszcze dać błogosławieństwo i przyjść na ślub twój i Lissy - zaśmiał się rudzielec obejmując wampirzą parę.
- Dobra, chodźcie to jakoś uczcić - zawołał wampir.
Wszyscy tylko przytaknęli kierując się ku drodze powrotnej.
- Roza - za nadgarstek brunetki złapał Dymitr. - Dziękuję - przybliżył ją do siebie.
- Każdy by to zrobił na moim miejscu Dymitrze - odsunęła się powoli. - Musimy iść, ale jak chcesz pogadać na osobności to równo kiedy księżyc wejdzie jutro na niebo to bądź w bibliotece - wyszła, a wraz z nią jej miłość życia.---
Jak odczucia? Wiecie że został ostatni rozdział, chyba że mnie przekonacie to będzie jeszcze epilog ^^
Kolejny rozdział będzie tylko i wyłącznie Rose&Dymitr. Dlatego będzie się raczej czytało idealnie XD
Gwiazdkujcie i komentujcie. Miłego dnia ~ Blamperry 🦄
CZYTASZ
Akademia wampirów - Odrodzenie|| Zakończone
Hayran KurguWiesz jak się skończył film pt. ,,Akademia Wampirów"? Jeżeli tak, to zdajesz sobie sprawę co się wydarzyło, jednak gdyby taka ja nagle zmieniła bieg historii? Co by się stało? Aby się dowiedzieć - przeczytaj!