Rozdział 20

69 13 3
                                    

Buddy


Chłopak wrócił do domu wczesnym rankiem. Moim obowiązkiem było przywitać się z nim, zanim przekroczy próg drzwi wyjściowych. Merdałem ogonem na wszystkie strony i zachowywałem się, jakbym nie widział go miesiąc, mimo, że nie minęło aż tak wiele czasu. Blondyn poklepał mnie po głowie i podrapał za uchem, na co zamruczałem z przyjemności. Ziewając skierował się w stronę kuchni i zaczął szukać czegoś w szafce pod zlewem. Kiedy w końcu znalazł moją karmę, nasypał jej do jednej z misek. Z drugiej wylał pozostałą wodę i wymienił ją na świeżą. Pospiesznie zbliżyłem się do miski. Byłem już całkiem głodny. Pomimo odgłosów chrupania zdołałem usłyszeć zaspany, kobiecy głos.

-Dzień dobry, Matt. Co tak szyyybkoooo? - Kobieta zaczęła ziewać, zanim zdążyła dokończyć zdanie. Zakryła usta dłonią. Miała na sobie już strój do pracy, ale chyba wolałaby zostać jeszcze w łóżku.

- Dzień dobry. Muszę się jeszcze przygotować do wykładów. No i umyć. Przepraszam, że tak wyszło. Zostawiłem Buddy'ego na waszej głowie. Nick nawet nie chciał słyszeć o tym, żebyśmy wyszli po ciemku.

- Nie przejmuj się tym. Jesteś już dorosły. Nie musisz się nas pytać o zdanie, ale dobrze, że nas uprzedziłeś. Martwilibyśmy się. W dodatku cieszę się, że znalazłeś przyjaciół, z którymi tak miło mija ci czas. A Buddy nie sprawiał żadnych problemów. Był tak grzeczny, że miałam wrażenie, że w ogóle nie ma go w domu. - Kobieta ziewnęła jeszcze raz. - Idź się przygotować do wyjścia, a ja zrobię ci śniadanie, co ty na to?

- Dzięki, jesteś kochana. - Szybko mnie wyminął, pocałował niższą kobietę w policzek i udał się na piętro do swojego pokoju. - Zrób też dla Willa, powinien niedługo przyjść! - krzyknął, kiedy znajdował się w połowie schodów. Po chwili usłyszałem jak wszedł do swojego pokoju, a potem zamknął się w łazience.


***


Matt


Ciepła woda spływała po moim ciele, łaskocząc delikatną skórę. Wylałem na dłoń trochę pachnącego żelu i zacząłem go w siebie wcierać. Przyjemny zapach wypełnił klaustrofobiczną przestrzeń kabiny prysznicowej. Tego mi było trzeba. Stałem pod bieżącą wodą dłużej, niż tego potrzebowałem do umycia się. Włosy były już całe mokre, więc przy okazji je też umyłem.

Podczas tych czynności rozmyśliłem się. Oczywiście moje myśli kierowały się do tej jednej osoby, która ostatnio na dłużej rozgościła się w moim umyśle. Przypomniał mi się sen sprzed dwóch dni. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Im częściej o nim myślę, tym bardziej się od niego uzależniam. To, co kiedyś wydawało mi się bajką, powoli zaczynało przybierać bardziej rzeczywiste kształty. No bo jak inaczej nazwać moją zmianę w stosunku do mojego przyjaciela? Normalni ludzie nie myślą o całowaniu przyjaciół. Normalnym ludziom nie odbija, kiedy ich przyjaciel przez przypadek ich dotknie. Normalni ludzie nie cieszą się jak idioci na myśl, że ich przyjaciel za kilka minut znajdzie się w ich domu i zje z nimi śniadanie. Jedno było pewne. Z każdym dniem byłem coraz mniej normalny.

Postanowiłem zostawić swoje rozważania na inną okazję. Nie miałem zbyt dużo czasu do jego przyjścia. Otworzyłem drzwi kabiny i niemal od razu je zamknąłem. Przez tą chwilę zdążyło do środka przedrzeć się zimne powietrze, które spowodowało nieprzyjemny dreszcz i gęsią skórkę na mojej mokrej skórze. Kiedy ponownie zrobiło mi się ciepło, wyszedłem na zewnątrz, szybko okrywając się ręcznikiem. Po chwili energicznego wycierania, od którego skóra zrobiła się lekko czerwona, mogłem się w końcu ubrać. Właśnie miałem wychodzić z pomieszczenia, kiedy dobiegł mnie uniesiony głos Mary, informujący o przyjściu złodzieja moich myśli.

Pieskie ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz