Dzień drugi,
Jedynym dzwiekiem jaki towarzyszył śniadaniu były jęki. Bólu. Takie mieszczuchy jak my nie znały slowa praca w polu.
Ale kochany pan hemmings orzeźwił nas rozgrzewką, bieg do gospodarstwa. Połowa dziewczyn zdążyła się w tym czasie odkochać.
Tym razem sprzątaliśmy stajnie. Smród brud i ubóstwo. Konie chyba bardziej bały się pisków klasowych laleczek niż laleczki koni. Sprzątanie boksów nie było najprzyjemniejszym zadaniem, ale w nagrodę za dobrze wykonaną pracę gospodarz pozwolił mi usiąść w siodle.
- rose, złaź... - luke podszedł do konia - to niebezpieczne, nie umiesz jeździć!
- skąd wiesz że nie umiem? - naburmuszyłam się - i nie, nie zamierzam cię słuchać, ty mnie nie słuchasz!
Gospodarz pokazał mi co i jak więc na przekór hemmingsowi pognałam konia wzdłóż płotu.
Był wściekły, a ja miałam sadysfakcję że nic nie może zrobić gdy patrzy na niego cała klasa.
###
CZYTASZ
hi, I am Luke || l.h✔✔
Fanfictionluke jest nowym bardzo młodym nauczycielem a rose... cóż, ona jest zbuntowana ### zapraszam, LukeyMickeyCalAsh