3. Gra w scrabble na śmierć i życie.

172 13 3
                                    

Kamil.

Po lekcjach poszliśmy do Laury tak jak się umawialiśmy.

- Ja idę po scrabble, a któryś niech zrobi herbatę. - powiedziała Laura kierując się po grę do swojego pokoju.

- To ja zrobię herbatę. - powiedział chłopak szybko idąc do kuchni.

- Więc ja... Pójdę do łazienki. - mruknąłem do siebie i poszedłem do łazienki.

Michał.

Wlałem do czajnika wodę i postawiłem go na gazie uprzednio włączając gaz. Wyciągnąłem z szafki trzy kubki i włożyłem do nich torebki z herbatą. Dziwne jest to, że wiem gdzie wszystko jest, choć o wiele lepiej znam się na położeniu wszystkiego w domu Kamila (u siebie też oczywiście wszystko znajdę). Spędzam z tymi wybrykami natury bardzo dużo czasu. Jeszcze mi się IQ zmniejszy i co będzie? Kupa będzie.

Wyszedłem z kuchni i ujrzałem Laurę, która rozkładała grę na stoliku w salonie. Usiadłem na sofie.

- Michał mam prośbę. - odezwała się dziewczyna.

- Jaką?

- Przyniesiesz mi kamilla?

- Jak mam ci do cholery przynieść Kamila?!

- Normalnie. Leży na stole w kuchni.

Czemu Kamil do jasnej ciasnej leży na stole w kuchni..?

- Przed chwilą tam byłem i Kamila nie było.

- No proszę przynieś go moje ręce domagają się ukojenia. - zaczęła wymachiwać dłońmi.

-Okej...

Jak on chce ukoić jej ręce? Jestem zazdrosny. Też chcę aby Kamil koił me ręce! Nie wiem jak, ale chcę.

Podszedłem do drzwi, które prowadzą do kuchni i zastanowiłem się chwilę.

A co jeżeli Kamil leży na tym stole w jakichś słodkich fatałaszkach i powie coś w stylu: "Czekałem na ciebie tygrysie."?

Mimowolnie zarumieniłem się na samą myśl o tym. Wszedłem do kuchni, ale zanim Kamila na stole leżał krem do rąk z jakimś kwiatkiem i napisem "Kamill".

Czuję się oszukany...

Poszedłem do salonu gdzie na sofie siedzieli już Laura i Kamil. Podałem dziewczynie krem i wróciłem do kuchni, aby dokończyć robienie herbaty. Przyniosłem już gotową herbatę do salonu, odłożyłem ją na stolik i usiadłem na fotelu.

Kamil.

Zaczęliśmy grę. Każdy z nas wyciągnął z woreczka po 7 literek i myślał nad słowami jakie mógłby ułożyć. Wylosowały mi się cudowne literki, z których nic nie dało się ułożyć...

- Mam słowo. Mogę zacząć? - odezwała się Laura.

- Dawaj. - powiedział Michał.

Dziewczyna wzięła literki i ułożyła z nich na planszy słowo "anal", po czym wyciągnęła z woreczka swoje 4 brakujące literki.

- Jak ambitnie... - powiedziałem.

- A jak dojrzale! - zaczął się śmiać Michał.

- Nie podniecajcie się tak. Słowo jak słowo.

- Wypraszam sobie. Ja miałbym się podniecać tym słowem? Jak na razie to ty tu skaczesz z rozkoszy. - powiedziałem.

- Michał też jest w niebo wzięty. - zrobiła minę pedofila.

- To tylko atak paniki spowodowany złymi doświadczeniami. Zawsze tak ma, ale spokojnie mam plan jak zapobiec jego atakom.

- Złe doświadczenia ze słowem "anal"? Michał musisz mi wszystko opowiedzieć. - śmiała się. - A jaki masz plan?

- Plan na egzorcyzmy, które raz na zawsze pozbędą się z ciebie duszy yaoistki i spojrzysz na świat ze strony normalnych ludzi. - uśmiechnąłem się. - A wiesz czemu? Yaoistki to zło! I wszędzie doszukują się tych wybryków natury zwanych pedałami.

- Zgodzę się na te egzorcyzmy jak ty wyłączysz swoją dusze homofoba.

- Nigdy. A na egzorcyzmy pozwolenia mieć nie muszę.

- Helooł~ Możemy grać? - wtrącił się Michał.

- A no tak gra... Zapomniałam. - zaśmiała się. - To grajmy!

***

Byłem pewny, że wygram i będę mógł się rozkoszować wybraniem zadania, które miałaby wykonać przegrana osoba... I wiecie co? Przegrałem. Miałem najmniej punktów z całej naszej trójki.

- Ja się tak nie bawię... - powiedziałem zawiedziony.

- A ja tak! Michał mogę ja wybrać dla niego zadanie?

- W końcu ty wygrałaś, więc wybieraj.

- Oki, ale musicie mi dać czas do jutra przed szkołą. A ty Kamil musisz przysięgnąć, że wykonasz zadanie nie ważne jakie ono by nie było.

- Przysięgam. - powiedziałem szczerze.

Super. Zadanie wybiera Laura... Mam przesrane.

Dochodziła już 18, więc z Michałem zebraliśmy się i pojechaliśmy do swoich domów.

***
Obudził mnie budzik. Zegarek wskazywał na 7 rano. Zebrałem się szybko do kupy i wyszedłem z domu kierując się na przystanek autobusowy. Jadę dziś wcześniejszym autobusem i bez Michała, bo Laura tak chciała.

Autobus nadjechał. Wsiadłem do niego i włączyłem sobie muzykę w słuchawkach żeby się za bardzo nie nudzić podczas tej samotnej podróży do szkoły.

Laura siedziała na przystanku przy szkole i czytała książkę. Wysiadłem z autobusu i przywitałem się z dziewczyną.

- To jakie masz dla mnie zadanie? - spytałem.

- Dobra to słuchaj uważnie i pamiętaj o tym, że nie możesz się wycofać. 

- Zaczynam się bać. 

- Twoim zadaniem jest. - powiedziała, zblirzając się do mnie.

 -  Pocałowanie Michała w usta. - wyszeptała, uśmiechnięta szeroko dziewczyna.

- ... - przez chwilę miałem nadzieję, że przyjaciółka żartuje,ale jej chytry uśmiech mówił inaczej. - Nie, nigdy! - powiedziałem cały czerwony na twarzy. Laura zmarszczyła  brwi.

- Obiecałeś, że się nie wycofasz. Jesteś związany świętą przysięgą przyjaźni.


-


Pedalskie dzieci awokado [yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz