Rozdział 3

1.4K 82 74
                                    



Roche dziarsko i wesoło maszerował przez ciemne już o tej porze ulice Wyzimy. Wiedźmin bez energii wlókł się za nim. Geralt popatrzył na księżyc. Zdawał się tak odległy i obcy. Ale to w końcu był ciągle ten sam Księżyc, na który spoglądali wtedy razem. Tylko, że teraz nie świecił tak samo jak wtedy. Na niebie nie widać było żadnych gwiazd. Przestworza skrywały nieskończenie wiele tajemnic. Wiedźmin smutno uśmiechnął się na tę myśl.

- Rusz się Geralt! Nie ma, na co czekać. Bo panienki nam uciekną.- Warknął Vernon.

Geralt tylko z niechęcią stęknął i przyśpieszył kroku. Nagle do uszu przyjaciół dobiegło przeraźliwe wołanie o pomoc. Geralt bez ani jednej chwili wahania rzucił się w stronę, z której dobiegł do nich krzyk. Roche zrezygnowany pobiegł za nim. W ślepym zaułku dwóch oprychów napastowało piszczącą elfkę... Albo elfa, Roche nie mógł się zorientować.

- Ależ panowie!- Zapiszczało elfie coś.

- Naprawdę boleję nad tym!- Wypiszczało jak gdyby bardziej rozpaczliwie.

Oprych rozpinający właśnie spodnie zarechotał obrzydliwie.

- Tak, tak, na pewno będziesz zbolała! Jestem tego pewien...

Facet obleśnie dyszał. Jego kompan zaśmiał się charkliwie.

- Będziesz najbardziej zbolałą dupą Wyzimy!

Wtedy Geralt wkroczył na scenę. Miecz błysnął w jego ręku.

- Łapy precz od tej pani.- Warknął Wiedźmin.

Oba oprychy zaczęły się śmiać. Geralt jedynie się skrzywił.

- Nazywasz ten schabek panią?! Śmiechu warte! Słyszałeś Adrien?

Ten drugi cały pokryty pryszczami, wyszczerzyły poczerniałe zęby.

- Słyszałem. Co... Elfiej ku...- nie skończył, bo wtedy żelazny wiedźmiński miecz rozchlastał jego gardło. Wiedźmin zrobił wypad a następnie z półobrotu ciął drugiego zbira.

- Jeśli chcieli zgwałcić tego elfa skończyło by się na analu.

- Cudowna płęta Roche. Brawo.

- Dzięki. Wraca ci humor jak widzę. Co nie, Geralt?

Wtem zza ich pleców dobiegło basowe chrząknięcie.

- Dziękuję za ratunek panowie. Król na pewno wypłaci odpowiednią sumę za pomoc. Albo dołoży coś do żołdu Roche.

Vernon skrzywił się pokazowo.

- A ty, z skąd w ogóle wiesz, kim jestem?

Elf wyglądający jak elfka zaśmiał się niepasującym do niego basowym śmiechem.

- Wybaczcie, powinienem się przedstawić. Jestem Erling Brunatny, czarodziej. Nowy doradca króla Foltesta. Coś się stało mistrzu Geralcie?

Wiedźmin popatrzył na niego badawczo.

- Nic się nie stało. Po prostu mam niejasne przeczucie, że widziałem twoją śmierć. Na Thaned.

Erling Brunatny machnął lekceważąco dłonią.

- Eee tam. Nic bardziej mylnego. Zostałem jedynie podziurawiony przez mych pobratymców. Wiesz tam kilka strzałek w brzuch...

Geralt uśmiechnął się do elfa. Niewiedzieć, czemu od razu polubił czarodzieja.

- Jeśli mieszkasz na dworze musisz wiedzieć coś o Triss...

-Mówisz o Merigold, prawda? Tak znam ją. Ta dziewczyna myśli swoją waginą.

Roche parsknął. Geralt zwrócił jedynie oczy ku niebu. Erling posłał im anielski uśmiech.

- Nie bój się. Słyszałem, że łączył was kłopotliwy romans. Niedługo opuści królewski dwór.

- Co się stało?- Wtrącił się Roche.

- Afera seksualna.

Geralt uniósł brwi do góry w geście niemego zdziwienia. Vernon wybuchł śmiechem, lecz po chwili spoważniał ponownie.

- Dobra Geralt musimy już iść. Pożegnaj się z nowym kolegą i spadamy.

Erling zbladł.

- Hej chłopaki! Zaczekajcie!- Szybko pobiegł za oddalającymi się przyjaciółmi.

- Do kąd idziecie?

- Do burdelu.- Odpowiedział bez ogródek Wiedźmin.

- Serio? Mogę iść z wami?

- Po co?- Zapytał z niesmakiem Roche.

- Nie wiem... Chyba po prostu czuję się samotny.

*~*~*~* ~*

Carmen miejscowa burdelmama otworzyła przed nimi ramiona, gdy tylko weszli do przybytku.

- Czego szukacie moi drodzy? Może chętnych ud?

Roche i Geralt pokrętnie wytłumaczyli Carmen, o co im chodzi.

- Aaa... I wy tak we dwóch z jedną...?

Zażenowany Geralt jedynie kiwnął głową.

- A ty nieznajomy w brunatnym płaszczu?

- Ja chciałbym porozmawiać z kimś na tematy egzystencjalne, i poszukać odpowiedzi na pytania męczące ludzi od zarania dziejów!

Kurtyzanie zrzedła mina.

- Dobra elfie. Chodź pogadamy.

*~*~*~*~*

Ves jak zwykle poważna czekała na nich w pokoju na piętrze. Po sprawdzeniu listy okazało się, iż niektóre nazwiska się pokrywają. Roche postanowił, że tym zajmą się osobiście. Reszta jego ludzi, których wybrał do tej roboty miała zająć się pozostałymi podejrzanymi. Po skończonych oględzinach zatarł ręce z wyraźnym zadowoleniem.

- Jeśli ten kawałeczek mamy za sobą to czas na trochę zabawy... Co nie, Geralt?

Wiedźmin posłał mu pytające spojrzenie.

- No, idziemy na panienki Geralt!

-Nie... Nie chcę.- Jęknął Geralt.

Vernon był zaskoczony.

- Żadna ci się nie podoba?

- Yhym...

- To zostań z Ves. Ma ci być dobrze! Ves jest ładna.

Roche wyszedł. Energia go rozpierała.

TUDUDUDUM~czas na reklamę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

TUDUDUDUM~czas na reklamę.

Boku no GeraltOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz