Gdy czarodziej dotarł na miejsce przedstawienie dopiero się zaczęło.
Wszyscy pozajmowali miejsca przy długim suto zastawionym potrawami i napitkami, stole.
Już na wejściu mógł zauważyć, że panowie są już podchmieleni a w sporej części po prostu narąbani. Rycerze i osobnicy za takowych się uważający debatowali głośno na najróżniejsze tematy. Poczynając od polityki, a kończąc na zwykłym plotkarstwie. Jedynie kilku wyglądało na w miarę trzeźwych. Zlustrował salę wzrokiem, pobieżnie salę orientując się gdzie, kto usiadł. Po chwili zrezygnowany, wręcz na chybił trafił wsunął się na wolne miejsce na ławie.
I już ułamek sekundy później przeklinał swój wybór. Po lewej Adam von Meriette. Facet miał czterdzieści sześć lat i wątrobę jak ser. Po prawej siedział Kuno z Asengardu.
„ Kurwa! Lepiej trawić nie mogłem." Pomyślał czarodziej. Smętny rycerz odziany w czarny kaftan z białą różą wyhaftowaną na plecach. Erling uśmiechnął się do niego.
- Witam pana. Jak ocenia pan to towarzystwo?
- Dobry wieczór. Co do twojego pytania elfie. Jest znośnie. Trochę za głośno, ale da się wytrzymać.
Ostatnim razem Erling widział Smętnego rycerza jedynie z daleka i to w dodatku w pełnej zbroi. Zdawało mu się, że raczej był wyższy i jego postawa tez raczej była trochę inna. Może jednak to było tylko złudzenie? Wtedy wydał mu się raczej dostojny i arogancki.
Jego rozmyślania przerwał wybuch wesołej piosenki na drugim krańcu stołu. Elf odwrócił się i podążył za spojrzeniem Kuna. W odległym rogu Sali na stołeczku, cichutko popijając coś siedział z odłożoną już lutnią; Mistrz Jaskier. Lecz nie tylko asendgardczyk się mu przyglądał. Z lewej przyglądała się mu Helga ze Skellige. Poecie to wisiało. Sam przyglądał się czemuś znacznie ciekawszemu. No, bo kto pogardziłby widokiem okrągłego i jędrnego tyłeczka dziewki służebnej?
Kuno westchnął znudzony.
- Pogadamy elfie?
- Dobrze, czemu nie.
- Co robisz tutaj, w Wyzimie?
I wtedy padł na nich złowrogi cień ogromnej postaci. Jak jeden mąż odwrócili się by spojrzeć w tym kierunku. Za nimi stała wielka Rycerka. „Kobieta tak pokaźnych rozmiarów musi mieć parę w łapach" pomyślał Erling. Helga nie miała najmniejszego problemu, gdy trzymając Smętnego rycerza za ramię uniosła go o pół stopy nad ziemię.
- Kogo widzą moje piękne oczy? Czyżby to sławny Kuno z Asengardu?
- Chyba. Może. Raczej tak. To chyba ja. Tak sądzę.- Odpowiedział jej bez mrugnięcia okiem.
- A co się taki śmieszny zrobiłeś?
- Nie wiem. Może mam dobry humor? Znalazłem nowego znajomego.
Erling wiedział, że pomiędzy tą dwójką panują raczej napięte stosunki i może dojść do mordobicia.
- Witam piękną damę! Padam do nóżek!- Krzyknął wywracając się i dosłownie padając do stóp.
- I to jest ten twój kumpel „Smętku"? Jednak jest mi ciebie trochę żal. I tak nie po to tu przylazłam- dźgnęła Kuno w pierś.
- Tkniesz tego poetę... Albo, chociaż na niego spojrzysz... A już sobie więcej nie pomieszkujesz... Ja ci to obiecuję...
Rycerz miał ją gdzieś. Patrzył ostentacyjnie w stronę Jaskra.
- Słyszysz, co do ciebie mówię?!
Dalej nawet na nią nie patrzył.
- Słyszę, ale nie rozumiem zacna białogłowo.
Rycerka zagotowała się ze złości. Erling był gotowy by w razie, czego nie doprowadzić do bijatyki, a raczej śmiertelnego pobicia biednego Kuna.
Helga jedynie popatrzyła na swojego nemezis z obrzydzeniem.
- Zniszczę cię- syknęła wściekle.
- Zmasakruję i rozkurwię...
- Jasne, świetnie powodzenia. Miłego wieczoru.
Jaskier z drugiego krańca sali pomachał do dziewki przechodzącej za ich plecami.
CZYTASZ
Boku no Geralt
AdventureNie polecam fanom "Wiedźmina". PRAWDOPODOBNIE PIERWSZE YAOI O TEJ TEMATYCE NA POLSKIM WATTPADZIE. Mam nadzieję że spodoba się wam mój pomysł. Okładka by: Juliusz Słowacki Btw. Regis w tym opowiadaniu to nie "growy" Regis. Kieruję się książowymi opis...