Musiałam trochę ochłonąć po spotkaniu z Hazel, ale teraz byłam szczęśliwa. Dalej ukrywałam to za maską ale teraz akceptowałam to. Nie zostało nam wiele czasu ale niebawem herosi ukończą drugie zadanie. Został tylko Leo i Nico. W tej samej chwili do środka wpadł Leo. Zmrużyłam oczy by choć w ten sposób ukarać go za jego zachowanie. On jednak nie zwracał uwagi na moje nienawiste spojrzenie co zezłościło mnie jeszcze bardziej.
- Usiądź. - syknęłam i wychowałam palcem w krzesło obok mnie.
- Spokojnie, trochę się spóźniłem bo twoja gigantyczna kura..
- Kruk.
- ... porwała mnie bez ostrzeżenia z plaży. Z innymi było inaczej! A ja? Zostałem dosłownie porwany w te szpony, a swoją drogą przydałaby mu się mała wizyta u kosmetyczki. Nie żebym się na tym znał...
Po tym zbędnym i męczącym moje uszy monologu rozłożył się wygodnie na krześle. Postanowiłam zdjąć swoje magiczne białe piórko, które miało mnie uspokajać i ograniczać moją złość. Na tego herosa nawet setki takich piór by nie pomogło.
Wstałam od stołu i wyzwoliłam cienie z Podziemia. Sprawiłam, że zaczęły wirować niebezpiecznie wokół mnie. Wbiłam swoke upiorne oblicze w stronę herosa i powiedziałam władczo i z pogardą:
- Leonie Valdez, synu Hefajstosa! Synu boga kowali i rzemieślników! Zabierz swoje śmierdzące, brudne buciory z kojego stołu!!!!
Chłopak był w tym czasie wielce zainteresowany oglądaniem swojej kolekcji śrubek, które wyciągnął ze swojej magicznej torby. Spojrzał na mnie i usiadł normalnie.
Uspokoiłam się, a po chwili usiadłam obok niego. Pozwoliłam by choć przez moment panowało milczenie.
- Jesteś Leo Valdez, syn Hefajstosa.
- Tak, to ja a ty jesteś córką Hadesa, której nie znam imienia ale znam jej ogromną śmiercionośną kurę, która chyba nieszczególnie mnie lubi.
Skrzywił się na moment kiedy usłyszał zza domku skrzeczenie kruka. Po chwili spuścił wzrok i zaczął grzebać w pasie na narzędzia. Nagle niespodziewanie odezwałam się:
- Udajesz. Wiem, że udajesz.
Chłopak zrobił głupkowaty wyraz twarzy. Widziałam w jego spojrzeniu rozbawienie. Sztuczne rozbawienie, które przykrywa panikę.
- Coś nas łączy bo oboje ukrywamy swe cierpienie i prawdziwe oblicze za maską.
- Nie prawda - wypierał się nieco piskliwym głosem.
- Wiem kim jesteś Leo i wiem przez co przeszedłeś. Znam twoją przeszłość.
- Nic o mnie nie wiesz - tym razem przed oczami nie miałam już tego łobuzerskiego uśmiechu, czy też chochlikowatego wyrazu twarzy. Valdez spoważniał a jago dolna szczęka co jakiś czas drgała niespokojnie.
- Wiem więcej niż ty sam.
Po tych słowach rzuciłam się w jego stronę by przenieść go do moich wspomnień. Nie spodziewałam się jednak, że w ostatniej chwili Leo wyciągnie śrubokręt i wbije mi go w ramię.
Krzyknęłam bardziej z zaskoczenia niż z bólu ale po chwili ogarnęła mnie też panika. Śrubokręt przebił mi ramię na wylot a z rany zaczęła sączyć się krew. Spojrzałam na Leona, a on tylko stał zaskoczony ze zmarszczonymi brwiami.
- N-Nie chciałem... - wyszeptał niezrozumiale.
Wyciągnęłam śrubokręt co tylko pogorszyło sprawę i sprawiło, że znów krzyknęłam, ale tym razem z bólu Upadłam na ziemię i patrzyłam na dziurę w moim ramieniu. Nie mogłam powstrzymać łez, które lały mi się po policzkach.
Leo podszedł do mnie i wyciągnął ze swojej torby na narzędzia bandaże i inne przedmioty. Nie wiedziałam dokładnie co ponieważ ból był nie do wytrzymania. W końcu zemdlałam.* * *
Kiedy się obudziłam leżałam na moim łóżku. Miałam wrażenie, że całe to spotkanie z herosami to tylko sen, ale po chwili poczułam jak ramię zaczyna mi pulsować. Podniosłam się delikatnie, po czym upadłam jęcząc z bólu.
- Spokojnie - powiedziała Leo i pomógł mi wstać. - Przepraszam cię ale przestraszyłem się! - zaczął się tłumaczyć. - Rzuciłaś się w moją stronę bez ostrzeżenia, twój kogut skrzeczał niespokojnie za drzekami a ten magicznh tym wokół ciebie... po prostu nie wiedziałem!
Przez chwilę nie odzywałam się. Wiedziałam, że to nie jego wina. To była samoobrona, nie byłam na niego zła. Usiedliśmy przy stole.
- Twój ojciec. Spotkałam się z nim.
- Naprawdę? - zapytał spoglądając na moje ramię. Zauważyłam, że jest starannie zabandażowane i już nie sączy się z rany krew. Najwyraźniej musiał co jakiś czas zmieniać opatrunek. Na bandażu widniała tylko plama krwi. Musiał się tu trochę namęczyć.
Wstałam by wyciągnąć z szuflady skrzynkę z piórkami, ktore postanowiłam mieć zawsze pod ręką.
- Tak widziałam go, ale ani troche nie jesteś do niego podobny.
Leo zachichotał, a ja usiadłam znów obok niego. Odwinęłam bandaże i wyciągnęłam ze skrzyneczki piórko, które pomaga w leczeniu. Przyłożyłam końcówkę pióra do rany, a ona zaczęła się zabliźniać. Leo wybałuszył oczy.
- Rozmawiałam z twoim ojcem. To bardzo mądry i dobry... bóg. Pomógł mi i naprawił hydraulikę w toalecie.
-Och..
- Tak i dał mi też dobrą radę na życie. Jestem mu wdzięczna jak wielu innym bogom. Ale nie wszystkim.
Leo zetknął na mnie i chwycił swoją torbę na narzędzia.
- Chcę ci coś pokazać Leo, tylko obiecaj, że niczym mnie tym razem nie dźgniesz.
- O-obiecuję...
Zabrałam go do mojej przeszłości, a kiedy wróciliśmy, nieszczęście i udrękę miał wymalowaną na twarzy.
- Wiem co myślisz - uspokoiłam go i położyłam mu dłonie na ramiona. - Ale nie chcę współczucia. Twój tata pomógł mi i mówił mi o tobie. Ufam ci Leo i chcę byś ty też mi zaufał. Widziałam ile nieszczęścia nosisz w sobie a kryjesz to za maską szczęśliwego chłopca. Przez te lata nie było mi dane zapomnieć, ale jak powiedział mi twój tata: To ja jestem kowalem swojego losu i nikt nie będzie mi wjeżdżał w moje życie ze swoim młotem. Tak więc nie starałam się o tym zapomnieć, ale starałam się zaakceptować. Ty też musisz zaakceptować swój los i wziąć go we własne ręce. To ty decydujesz o sobie. Patrz czego dokonałeś. To ty pokonałeś Gaję i ostatecznie zakończyłeś tę wojnę. Każdy ma swoje wzloty i upadki, pamiętaj Leo.
Przytuliłam go, a on odwzajemnił to całując mnie w policzek. Chciałam zamienić go w zabawkę z cieni, która idealnie nadawałaby się dla Absola. Powstrzymałam się jednak i odsunęłam od niego.
Szczerzył się od ucha do ucha, ale tym razem w jego oczach widziałam prawdziwą radość.
- A teraz odejdź.
I odszedł.
![](https://img.wattpad.com/cover/89372599-288-k408138.jpg)
CZYTASZ
CÓRKA HADESA - Misja
Fiksi PenggemarDni spędzone na wyspie Nel są policzone. Zgodnie z obietnicami bogów otrzyma pomoc od herosów. Ucieczka z wyspy jednak będzie nielada wyzwaniem, a nie jest to jedyne zadanie postawione przed herosami. Mają do odegrania ważną misję, jednak opuszczeni...