*31*

6.1K 592 361
                                    

- Mam zajebisty pomysł! - krzyknął Plagg otwierając z buta drzwi od kabiny kapitana. Wystraszone dziewczyny podskoczyły.

- Skończyliście się już miziać? - spytała Tikki bacznie przyglądając się dwójce facetów. Noir podrapał się po karku i delikatnie zarumienił.

- To było takie krępujące, że nas nakryłyście... - chłopak mrugnął do blondyna. - Nasz sekret został wydany! Nasz związek! - czarnowłosy zarzucił ręce na szyję Adrien'a.

- Stary, ty coś brałeś? - zapytał Agreste nie czając aluzji. Plagg walnął się z otwartej dłoni w twarz.

- To miała być gra aktorska ty idioto. - westchnął robiąc smutną minkę.

- Czyli wy... - zaczęła Marinette.

- Jesteśmy normalni. - dokończył Adrien. Czerwonowłosa spojrzała wyczekująco na chłopaków.

- Co to za genialny plan?

Plagg momentalnie uśmiechnął się szeroko. To co chciał zrobić było szalone i niebezpieczne, ale nie widział innego wyjścia. W przeciwnym razie jeśli nie spróbują to i tak zginą. Chłopak dokładnie wytłumaczył plan dziewczynom. Jego pomysł dotyczył opuszczenia samolotu w wielkim stylu.

- MY SIĘ ZABIJEMY! - warknęła Tikki. - Albo prędzej to ja Ciebie zabije!

- Nie masz czym. - Plagg pokazał jej język, a ona pokazała palcem w stronę kolejnej gaśnicy. - Dobra poddaje się na czcigodny Camembert.

- W ogóle.. Tu jest kuchnia, prawda? - zapytała granatowowłosa, która zdecydowanie poczuła jak musi doładować swoją energię życiową.

- Znajduje się w dolnej części samolotu. - Adrien wyciągnął w jej stronę rękę. - Zaprowadzić Cię, My Lady? Samolot jest zbyt duży, a nie chcemy byś się zgubiła, ponieważ byłaby to zbyt wielka strata...

- Spasuję. - powiedziała Cheng pokazując na zielone znaki. - Jest oznaczone dojście.

Blondyn rozszerzył oczy. Nie zauważył wcześniej znaków. Granatowowłosa odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w stronę kuchni. Agreste stał jak słup soli na samym środku kabiny dalej patrząc się na zielony znak. W końcu zirytowany zbyt długą nieobecnością przyjaciela Plagg podszedł do niego i z całej siły walnął go w plecy.

- Za co?! - pisnął blondyn pocierając się w obolałe miejsce.

- Za poświęcenie i miłość do ojczyzny. - warknął czarnowłosy. - No idź za nią!

Blondyn zamrugał kilka razy po czym jak wystrzelony z procy pognał w kierunku kuchni. Plagg spojrzał na Tikki i od razu uniósł ręce do góry w geście obrony.

- Ja pokojowo. Nie chce walczyć. - odpowiedział, a dziewczyna prychnęła pod nosem.

- Kto powiedział, że chce Cię zabić?

- Ty? Kilka razy z rzędu? - chłopak przechylił głowę lekko w prawo, po czym oboje się zaśmiali. - Zawsze mogę Cię przekupić Camembertem...

- Nie chce Twojego cuchnącego sera...

- ON JEST POKARMEM BOGÓW!

- Nawet bakterie nie chcą tego tknąć. - powiedziała zniesmaczona dziewczyna. Na co Plagg odwrócił się do niej plecami strzelając tak zwanego "focha".



Adrien stał w futrynie i przyglądał się jak Marinette przygotowuje posiłek dla czterech osób. Uśmiechnął się delikatnie. Dziewczyna spojrzała na niego i westchnęła. Wiedziała, że się go nie pozbędzie, ale skoro już tu jest to mógłby się przydać.

- Pomóż mi, a nie stoisz jak ten kretyn. - zwróciła się w jego stronę. Adrien niemal natychmiastowo znalazł się obok niej.

- Co mam robić? - zapytał.

- Obierz ziemniaki. - zarządziła podając mu nóż i wskazując palcem na worek z ziemniakami.

Chłopak stanął obok niej z potrzebnymi rzeczami. Patrzył się chwilę na to co miał w rękach, a później na dziewczynę. Po chwili Marinette oparła się bezradnie o blat spoglądając na chłopaka. Prychnęła pod nosem.

- Nie wiesz jak, prawda? - westchnęła. - Popatrz uważnie, bo robię to tylko raz.

Dziewczyna nożem zaczęła obierać skórkę ziemniaka, blondyn próbował powtórzyć wyczyn granatowowłosej jednak za pierwszym razem to łupki były większe od ziemniaka. Marinette wybuchła nieopanowanym śmiechem. Zaczerwieniony Adrien rzucił w nią łupką.

- Nie śmiej się ze mnie.. To mój pierwszy raz - otarł pot z czoła.

- Jak na poważnie to bierzesz... - dziewczyna uspokoiła się. - Spróbuj jeszcze raz. Będzie Ci szło w końcu coraz lepiej.

Na początku było strasznie opornie, a z czasem chłopak nabierał wprawy. Dumny z siebie blondyn obmył warzywa i wrzucił na wodę by się zagotowały.

- Tylko palnik włącz. - zauważyła dziewczyna.

- A! Tak! Racja...

- Coś się z Tobą dzieje. - zaczęła Marinette przerywając obieranie marchewki na sałatkę. - Zachowujesz się inaczej, jesteś nieobecny, mniej chamski i dziecinny.

- Czyli dla Ciebie taki jak zawsze. - prychnął.

Naprawdę był zamyślony. Myślał o tym co powiedział Plagg. Zwykle to było dla nich normalne, że jak ktoś im się napatoczył to pozbywali się go jednym z najłatwiejszych sposobów. A dziewczyny nie były wyjątkiem. Z nimi było nawet o wiele łatwiej. Tylko teraz.. Dlaczego jest trudniej?

- Coś Cię męczy? Może jednak w Plagg'u się zakochałeś?

- No chyba Cię Camembert opuścił. - zaśmiał się.

Marinette uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Nie wyciągnie tego z niego. Nie teraz, nie dziś, nie w tej chwili.. Chciała wiedzieć o co chodziło. Już tak miała, że z natury była ciekawska. Może on nie chce mi powiedzieć, bo to coś nie jest dla mnie, pomyślała. Spojrzała na blondyna, który zaczął obierać jabłko. To sprawia, że ten zakazany owoc jest bardziej kuszący...

***

Hey!

Od razu mówię. ZMIENIAM CZAS DODAWANIA ROZDZIAŁÓW. A MIANOWICIE. Następny rozdział będzie po przekroczeniu ilości gwiazdek. Na FUB jest to 100, na innych możecie zobaczyć na opisie mojego profilu Wattpada ;D

WRACAJĄC XD

Jak się podoba to cuś? xD Takie mystery. >o<

Dziękuję Wam za wszystko i JUŻ TERAZ życzę Wam udanego Sylwestra! :D

Do napisania

Sashy ;3

✖  Adrienette |F*ck You Better|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz