[4]

2.3K 125 78
                                    

Marinette wychodząc ze szkoły miała mieszane uczucia. Otworzyła torebkę, w której spała Tikki.

-Tikki, a co jak źle zrobiłam?- spytała się nastolatka, posiadając zakłopotaną minę.

-Nie, no co ty! Marinette! Wyznałaś mu swoje uczucia! Od wielu miesięcy się plątałaś, a nie jedna dziewczyna ma z tym problem! Jesteś bardzo odważna!- odparło stworzenie do dziewczyny.

-No, cóż, skoro tak myślisz.- Mari zamknęła swoją torebkę, przyglądając się uważnie dookoła, czy nikt nie słyszał jej rozmowy.

Nagle coś w jej kieszeni zawibrowało, to telefon! Ciemnowłosa szybko wyjęła komórkę, zobaczyła, iż Alya do niej dzwoni. Bez wahania odebrała.

-Halo?- odparła nieśmiało Mari

-Hej! I jak tam, włożyłaś ten list?

-N-n-n-o...

-Nie mów, że nie!

-Włożyłam!

-To świetnie! Dziewczyno, gratulacje! Spotkamy się w parku?

-Jasne. Kiedy?

-Pasuje Tobie za godzinę?

-Pewnie! Do zobaczenia w parku!- odparła ciemnowłosa Mari, a następnie rozłączyła się.

Dziewczyna przyśpieszyła kroku, po 10 minutach znalazła się w domu. Podgrzała sobię zupę ogórkową, po czym poszła przed telewizor i włączyła pierwszy lepszy kanał. W końcu lepszy rydz, niż nic. Zaczynały się popołudniowe wiadomości.

-W Paryżu ataki ustały od wczoraj. Czyżby nie było już nowych ofiar? Nikt nie był pod wpływem akumy.- powiedziała prezenterka, czyli mama Manon.

Marinette Dupain-Cheng jedząc zupę patrzyła na ekran, ze sporym zdziwieniem, natychmiast wyłączając telewizor. Czasem ludziom ślepną oczy i zarazem mózgi. Co za tragedia?

-Tikki?

-Tak, Marinette?

-Uważasz, że...

-Nie, tu absolutnie nie ma się czym martwić. Poprzedniczki miały misję czasem po miesiącu!

-Uff.

Ciemnowłosa dziewczyna spojrzała na pobliski zegar, który wskazywał godzinę 14:15, co oznacza, iż miała jeszcze tylko 20 minut! Pobiegła do swojego pokoju, założyła swoją parę 'szczęśliwych skarpetek', postanowiła zrobić sobie koka, takiego którego nosiła jeszcze za czasów podstawówki. Ubrała czarne spodnie oraz białą koszulkę z czarną kamizelką i czarne kozaki. Przeglądnęła się w lustrze. Wyszła. Park był jakieś 10 minut od jej domu, więc mały spacerek nikomu nie zaszkodzi. Ujrzała z daleka znajomą twarz: Alyę- jej najlepszą przyjaciółkę, blogerkę.

-Hej!

-Hej!

-No to mów, jak było na wspólnym odrabianiu- spytała dociekliwa Alya.

-Była tam też Lila...- odparła nieśmiało Mari

-Nie, naprawdę?!

-No, tak...

-Ta dziewczyna się w wszystko wtrąca! Ale pomimo tego, to wszystko dobrze?

-No, pomimo tego, że złapała Adriena za rękę w połowie.

-Nie gadaj!

-No wiem...

-Biedronka kiedyś dała jej popalić!

-Amm...

Nagle telefon Marinette zawibrował. Napisał do niej Adrien?! Och, Mari szybko odtworzyła tę wiadomość. Bała się, a jednocześnie czuła niezdecydowanie...

-No dajesz, dziewczyno! Ciekaw jestem, co ci odpisał!- rzekła podekscytowana samarytaninka

Adrien: Przykro mi, Marinette. Nie czuję do Ciebie tego samego, co Ty do mnie. Niestety... Ale możemy być przyjaciółmi.

Ciemnowłosa nastolatka nie mogła powstrzymać strumienia łez, nagle usłyszała trzaśnięcie oraz krzyk Alyi.

Byłam tylko sobą... [Miraculous]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz