[8]

1.9K 135 8
                                    

Marinette Dupain-Cheng po wypiciu herbaty natychmiast zasnęła. Zmrużyła oczy i oddała się w objęcia Morfeusza. Dziewczyna obudziła się z mniejszym bólem głowy po 4 godzinach. Podleciała do niej Tikki.

-Jak się czujesz?- spytało stworzenie troskliwie

-Lepiej, niż wtedy... I tak jeszcze mnie trochę boli głowa. O katarze w ogóle nie wspomnę.- mamrotała ciemnowłosa pociągając nosem.

-Zauważyłaś coś, Tikki? Zawsze mam pecha. I nie często, tylko zawsze! Wczoraj Adrien odrzucił me uczucia, dzisiaj dostałam grypy. Mam dalej wymieniać?- szlochała Mari

-Nie ma takiego czegoś jak pech! Istnieje tylko przypadek!- kwami szybko zareagowało. Dupain-Cheng traciła pewność siebie, a na to czerwone stworzenie by nie pozwoliło.

-Tak, tak. W każdym razie jako Biedronka staje się lepszą stroną 'siebie samej'. Nikt nie jest idealny co prawda, ale widzisz. Nie wiem, co mam o tym myśleć.

-Och... Po prostu...

W tej chwili coś przerwało. Dzwonił telefon ciemnowłosej. No tak, przecież to Alya. Nastolatka natychmiastowo odebrała.

-Halo?- w słuchawce zabrzmiał głos samarytaninki, dość zmartwiony.

-Halo?

-Marinette... Czemu nie ma Cię dzisiaj w szkole?

-Jestem chora, coś się stało?

-Poniekąd...

-E-e-ech... A-a-a-a t-to coś... Z Adrienem?!

-Oj tak...

-Mów.

-Adrien chodzi z Lilą. Tak, wiem, że wiesz i o tym mi mówiłaś. Ale oni... Naprawdę... ze sobą chodzą!

-No, wow.

-Coś ci jest? Jesteś chłodniejsza.

-Byłam tylko sobą. INNĄ sobą.

-Huh?

 -A-ach. Nieważne... Po prostu... 

-Wpadnę do Ciebie po lekcjach, aby dać ci skserowane ćwiczenia. Za minutę będzie lekcja! Do zobaczenia!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie wiem, co napisać. Dziękuję za pięciu czytelników! :)

Byłam tylko sobą... [Miraculous]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz