Rozdział 4

478 48 9
                                    

PERSPEKTYWA EDD'A

Musiałem wyjść na miasto, chociaż była to ostatnia rzecz, jakiej chciałem. Dlaczego? Matt wyszedł z jakimś kolegą na wycieczkę do pokoju luster, czy coś takiego. Lodówka była pusta, więc przydałoby się kupić cokolwiek do jedzenia.

Przeszedłem do łazienki, gdzie w pośpiechu umyłem zęby i twarz. Na nos założyłem okulary korekcyjne, które noszę tylko do czytania, jednak teraz choć trochę mogą mi się przydać, aby zasłonić moje podkrążone oczy. Założyłem zieloną bluzę, po czym niechętnie udałem się do sklepu.

Gdy wyszedłem z budynku, w którym znajdował się sklep z niewielką siatką wypełnioną żywnością, zobaczyłem kogoś, kogo nie miałem najmniejszej ochoty teraz widzieć. Tom. Stanąłem, udając, że grzebię w telefonie. Kątem oka dostrzegłem, że Tom się mi przygląda. Wygląda okropnie. A w dodatku ta noga. Cała we krwi. Co mu się stało? Zżera mnie ciekawość, gdzie on spędził tą noc. Ciężko widzieć przyjaciela w takim stanie. Mimo tego, co nam zrobił, gdzieś głęboko w duszy było mi go trochę szkoda.

Zastanawiałem się, czy udawać jeszcze przez chwilę, że go nie widzę, po czym sobie pójść, czy podejść do niego? Wybrałem drugą opcję.
Wdech, wydech, wdech, wydech. Powoli wciągnąłem powietrze do płuc i odwróciłem głowę od ekranu komórki. Spojrzałem prosto na niego. Zebrałem w sobie odwagę i szybkim krokiem skierowałem się w jego stronę.

PERSPEKTYWA TOM'A

Stałem nieruchomo, z przerażeniem patrząc na idącego do mnie Edda.
"Dlaczego?" - wyszeptał w momencie, gdy dotarł i stanął przede mną.
Zdziwił mnie jego spokój. Jedyną emocją, jaką w nim mogłem dostrzec, był smutek. Nie miałem pojęcia co odpowiedzieć na jego pytanie.
"Ale co?" - wydukałem.

"Ty mnie jeszcze pytasz co?"

"Ja naprawdę nie wiem o co ci chodzi, nic z tamtego dnia nie pamiętam..." - spojrzałem na niego przepraszającym wzrokiem.

Edd westchnął.
Po chwili niespodziewanie złapał mnie w pasie i przerzucił przez ramię.
Tego się nie spodziewałem. To ja jestem taki lekki? Nawet się nie sprzeciwiałem. Było całkiem wygodnie. Jednak coś mnie tknęło.

"Edd, ale ja jestem za ciężki, nie nieś mnie, naprawdę, jakoś dam radę."

"Nie martw się o mnie. Wcześniej jakoś nie obchodziło cię, co czuję, więc teraz nie udawaj swojej troski." - usłyszałem bezuczuciowy głos chłopaka.

Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Tylko, że ja naprawdę nie wiedziałem, co zrobiłem.
Uznałem, że lepiej będzie, jeśli nie będę prowokował Edda i ucichnę. Droga zleciała szybko. Po chwili byliśmy w domu.

Edd położył mnie na kanapie i rzucił w moją stronę koc. Okryłem się, wbijając wzrok w przyjaciela.
Przez całą drogę nic nie mówił, teraz też się to nie zmieniło. Wszedł do łazienki, z której wyszedł z bandażami. Przemył moją ranę i zabandażował.

Wziął mnie pod ramię i pomógł przejść do mojego pokoju. Ułożyłem się na wygodnym łóżku, a Edd przyniósł mi spodnie na zmianę.
"Dziękuję." - powiedziałem cichym głosem.

Jednak ten nic nie odpowiedział, tylko wyszedł. Nigdy nie widziałem go tak smutnego. Miałem zapytać, co takiego zrobiłem, lecz ostatecznie zadecydowałem, że zapytam jutro. Sam zresztą bałem się odpowiedzi. Do tego byłem wycieńczony podróżą i moim jedynym marzeniem było w końcu zasnąć. Tak też zrobiłem.

One Mistake ~ EddsworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz