Rozdział 9

235 31 9
                                    

PERSPEKTYWA TORDA

Ostrożnie potarłem obolały nos.
Wyjąłem z niewielkiej szafki białą ścierkę i zmoczyłem ją zimną wodą.
Przyłożyłem do nosa i rozsiadłem się w fotelu.

No dobra, może trochę mi go szkoda. Ale tylko trochę. To jego wina, że czuje się, tak jak się czuje.

Gdyby chociaż ten jeden pierdolony raz powstrzymał się od picia, wszystko było by okej.

Myliłem się, teraz nie jest mi go żal ani trochę. Niech cierpi za swoje. Przyznam, niezły był widok kulącego się z bólu Toma.

A gdyby tak ukrócić jego cierpienia?
Spojrzałem na wiszącą w rogu pokoju strzelbę. Natychmiast uderzyłem się wolną dłonią w czoło. Nie teraz.
Na razie będzie mi potrzebny do zrealizowania mojego planu.

Jestem geniuszem. Mój plan jest tak genialny jak ja. Gdy go już zrealizuję, będę mógł w końcu się go pozbyć. Spojrzałem ponownie na strzelbę, uśmiechając się.

Westchnąłem. A co jeśli znowu coś do niego poczuję? Znów uderzyłem się w czoło. Jak mogę o tym myśleć?

Nienawidzę go. Jest moim wrogiem.
Tamto nigdy się już nie powtórzy.
A jeśli się powtórzy, zabiję go. Nawet, jeśli nie zdążę wykonać planu.

Ale mogę zarzec, że tak się nie stanie.
Muszę nauczyć się panować nad niektórymi emocjami.

Poddenerwowany opuściłem dom, kierując się w stronę mojego tajnego biura.

Na początku zawsze używałem mapki, by tam się dostać, lecz teraz znam drogę na pamięć, więc niepotrzebna mi mapa.

Zobaczyłem przed sobą duże drzewo.
Odchyliłem delikatnie korę, pod którą znajdowało się kilka przycisków z liczbami. Wcisnąłem je w odpowiedniej kolejności i się odsunąłem. Na ziemi otworzyła się niewielka klapa. Wskoczyłem i zamknąłem ją za sobą.

Czemu światło jest zgaszone? Przecież kazałem Patrykowi pilnować schronu.
Po chwili dezorientacji odszukałem włącznik światła.

Gdy pomieszczenie oświetliło światło żarówki, ujrzałem śpiącego na krześle Patryka.

Powoli wciągnąłem powietrze.
Spokojnie... Wdech, wydech.

Nie wytrzymałem. Chwyciłem z szafki przypadkową gazetę i cisnąłem nią w chłopaka.

Gwałtownie zbudzony Patryk natychmiast wstał i rozejrzał się.

Gdy w końcu mnie dostrzegł, od razu zaczął się tłumaczyć.
"Szefie! Ja nie chciałem zasnąć! Ja po prostu byłem bardzo zmęczony, przepraszam."

Westchnąłem i mruknąłem jakieś przekleństwo w jego stronę.
Usiadłem przy biurku i zabrałem się za czytanie dokumentów oraz dopracowywanie mojego genialnego planu.

One Mistake ~ EddsworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz