Rozdział 2

1.7K 87 7
                                    

Szłam razem z Sam do szkoły. Dzisiaj lekcje mamy dopiero o 10, ale wyszłyśmy wcześniej, aby spędzić więcej czasu razem. Była godzina 9:13. Gdy byłyśmy pod szkołą postanowiłyśmy usiąść na jednej z ławek przy boisku. Przez cały czs o czymś rozmawiałyśmy. Gdy nagle usłyszałyśmy jakieś głośne dźwięki. Dopiero teraz zauważyłyśmy pięciu chłopaków na końcu boiska. Głośno się śmiali i robili jakieś dziwne rzeczy. Wyglądali jak grupa pięciolatków. Zero powagi. Dopiero po chwili dostrzegłam, że to oni. Chłopacy, którzy będą chodzić z nami do klasy. Zauważyłam chłopaka, z kolczykiem w wardze. Jego uśmiech był niesamowity. Śmiał się tak mocno, że z tego co wydawało mi się zaczęły mu lecieć łzy. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu na ich widok.

-Sam, widzisz to co ja? Czy mam zwidy? -spytałam.

Przyjaciółka wpatrywała się w chłopaków z szerokim uśmiechem na twarzy.

-O matko. Wydają się być mili i zabawni. Chodź, pójdziemy z nimi pogadać.

Przyjaciółka złapała mnie za nadgarstek i mocno szarpnęła. Wcale nie chcę tam iść! Przecież ja się ośmieszę! Zawsze to robię gdy poznaje kogoś nowego. Spojrzałam na chłopaków, którzy już nas zauważyli, jeden z nich do nas pomachał. Sam szła ciągle trzymając mnie za rękę. Musiało to głupio wyglądać. Jakby mama prowadziła swoje dziecko do domu.

-Hej dziewczyny! -krzyknął chłopak z niesamowitymi, zielonymi oczami.

-Cześć! To wy jesteście Ci nowi? Będziecie chodzić z nami do klasy. Jestem Sam, a to jest Caroline. -była całkowicie wyluzowana, czego nie można powiedzieć o mnie.

-Ja jestem Beau, a oni to Jai, James, Daniel i Luke.

Więc Beau to ten z pięknymi zielonymi oczami. Jai ma ciemne włosy jak i oczy, jestem stuprocentowo pewna, że on i... a tak, Luke są rodziną. James jest jest bardzo wysoki i umięśniony, a Daniel ma taką urodę, że łatwo go zapamiętać. Czemu każdy z nich jest taki niesamowity?! Ciekawość wzięła górę.

-Mam pytanie. Jai i Luke, jesteście rodziną? Jesteście do siebie podobni. -zapytałam.

Wtedy po raz pierwszy gdy spojrzałam na Luke'a nasze spojrznia się skrzyżowały. Wydawał się być głęboko zamyślony patrząc na mnie. Na jego czole pojawiła się lekka zmarszczka.

-Jesteśmy bliźniakami, a Beau to nasz starszy brat. -odpowiedział Jai.

Czyli miałam rację. Potem chłopcy opowiedzieli nam, czemu przeprowadzili się do Melbourne. Ich rodziny postanowiły się tu przenieść ze względu na pracę. My też opowiedziałyśmy im trochę o sobie i postanowiliśmy udać się na lekcje. Zostało niewiele czasu, a lepiej, żeby nie spóźnili się już pierwszego dnia. Gdy szliśmy na terenie szkoły, każdy się za nami oglądał. W sumie to nie za nami, ale tylko za chłopakami, ale nie ma co się dziwć, w końcu są tu nowi. Po drodze chłopcy opowiadali kawały, jedne śmieszne, a niektórych w ogóle nie rozumiałam. Uważam, że może ja i Sam zaprzyjaźnimy się z chłopakami. Opowiedzieli nam o swoich szkolnych wspomnieniach i o tym, że Baeu niejednokrotnie poszedł do szkoły przebrany za kobiete, bo przegrał zakład. Nawet mają to nagrane, ale nie zdążyli nam pokazać, bo byliśmy już pod klasą. Pierwsza była matematyka.

Po dzwonku weszliśmy do klasy. Jak zwykle usiadłam z Sam, gdy wszyscy usiedli chłopcy stanęli pod tablicą. Pan Hamiton mówił coś do nich po cichu, a potem zwrócił się do nas.

-Droga klaso. Jak już wiecie macie w klasie nowych uczniów. To Beau, Luke i Jai Brooks, a także James Yammouni i Daniel Sahyounie. Mam nadzieję, że miło ich przyjmiecie.

Chłopcy usiedli do ławek. Reszta matmy minęła normalnie, ale widziałam, że chłopacy w ogóle nie interesują się lekcją. Z tego co widziałam, to Jai coś rysował, Reszta chłopaków podawała sobie jakieś kartki. Myślałam, że pierwszego dnia będą się starać, uważnie słuchać, ale oni mieli gdzieś co się działo w klasie. Tak właściwie to zastanawiam się czemu wszyscy są w jednej klasie, skoro powiedzieli, że nie są w tym samym wieku. Pewnie później to wyjaśnią. Nauczyciel rozwiązywał kokejne zadanie na tablicy, gdy zadzwonił dzwonek. Wszyscy momentalnie zerwali się z siedzeń i wyszli. Spakowałam się i podeszłam do Jaia, żeby zobaczyć co rysował na lekcji.

-Hej Jai. Widziałam, że coś rysowałeś. Pokażesz? -ciekawiło mnie to, bo sama bardzo lubię rysować i często to robię w wolnym czasie.

-Umm... Tak właściwie to nic ciekawego. Takie tam bazgroły. -Nie wierzę mu. Widziałam w jakim skupieniu rysował tak jakby był w jakimś transie. Żaden dźwięk go nie rozpraszał. Na pewno musiał rysować coś pięknego.

-No weź. Ja też często rysuję. Jak pokażesz mi co narysowałeś to ja pokarzę Ci swoje rysunki. -próbowałam jakoś namówić chłopaka.

Jego ciemne tęczówki wpatrywały się ze skupieniem. Potem rozejrzał się po klasie. Reszta chłopaków już wyszła. Jai wyciągnął do mnie rękę z rysunkiem. Narysował piękną czaszkę. Była taka rzeczywista. Jak on może w ogóle mówić, że to zwykłe bazgroły. Ma talent.

-To jest piękne.

-Dzięki, ale muszę jeszcze ćwiczyć.

Oddałam chłopakowi rysunek i razem poszliśmy pszukać reszty chłopaków. Przy okazji pokazałam Jaiowi część szkoły. Bardzo fajnie się z nim rozmawia. Jest strasznie miły. W czasie, gdy szukaliśmy chłopaków pokazał mi filmik z Beau, którego nie zdążyli pokazać wcześniej. Nie mogłam przestać się śmiać, zachowywał się jak prawdziwa dziewczyna, chodził w sukience przez cały dzień, Jai powiedział, że dostał przez to uwagę, ale 'było warto'. W to nie wątpie. Na pewno nieźle się uśmiali widząc to na żywo. W momencie kiedy filmik sie skończył znaleźlimy chłopaków siedzących na dworze z Sam. Żywo o czymś rozmawiali. Wszyscy wydawali się być mocno rozbawieni. Luke spojrzał na mnie ciągle się śmiejąc, a z oczu poleciały mu łzy. Sam coś im opowiadała. Szybko z Jaiem znaleźliśmy się koło reszty.

-Co was tak bawi? -powiedział Jai, był wyraźnie zainteresowany tym, z czego wszyscy się tak śmieją.

-Sam właśnie nam opowiadała, jak pierwszy raz poszły na imprezę z Caroline. -odpowiedział James, bo chyba tylko on bł w stanie mówić. Reszta prawie płakała ze śmiechu.

Jasne. Sam musiała opowiedzieć im właśnie o tym. To było jedno z moich najbardziej żenujących wspomnień. Pamiętam to jakby to było wczoraj. Poszłyśmy na imprezę do Tylera, chłopaka rok starszego. Była tam masa ludzi. Każdy pił jakieś drinki. Wtedy był pierwszy raz kiedy napiłam się alkoholu. Co chwilę ktoś dolewał mi piwa do kubka, byłam tak zestresowana tym wszystkim, że co chwilę popijałam. Upiłam się tak bardzo, że potem gdy rozmawiałam z jednym kolesiem w pewnym momencie nie wytrzymałam i zwymiotowałam mu na buty. Gdyby jeszcze tego było mało wpadłam na jakiegoś gościa, który oblał mnie wódką. Śmierdziałam potem okropnie. Dobrze, że rodzice o niczym nie wiedzą. Myślą, że wtedy cały czas byłam u Sam w domu. Głupio mi kiedy ktoś wspomina o tej imprezie, bo ośmieszyłam się tam totalnie.

-Skoro twoja pierwsza impreza wyglądała tak hmm.. nie wiem nawet jak to opisać, to może przyjdziesz dzisiaj do nas. Pokażesz jażdemu, że potrafisz się świetnie bawić. Organizujemy imprezę, zaprosiliśmy już trochę osób. Sam powiedziała, że przyjdzie. Będzie fajnie. -Luke próbował mnie namówić, jednak nie jestem pewna czy to dobry pomysł.

-Ale przecież jutro szkoła.

-Do szkoły mamy jutro dopiero na 11. Przecież mało mamy lekcji. Na nic nie musisz się uczyć. -Luke wciąż próbował mnie namówić. Czemu mu na tym tak zależało.

W sumie, to przecież nic się nie stanie jak tam z nimi pójdę, a pić wcale nie muszę.

-No dobra idę, tylko gdzie i o której. -Wszyscy ucieszyli się na moją odpowiedź.

Mam przyjść do Sam, jak tylko wszystko spakuję. Powiemy moim rodzicom, że będę u niej spać. Adres ma na kartce, wcześniej chłopcy wytłumaczyli jej gdzie to jest. Po krótkiej rozmowie udaliśmy się na resztę lekcji. Zajęcia szybko minęły, przerwy spędziłam z Sam i chłopakami. Sądzę, że chyba jednak się zaprzyjaźnimy. Zauważyłam, że dzisiaj rozmawiali tylko z kilkoma osobami poza mną i Sam. Reszta klasy chyba uważa ich za trochę głupkowatych, przez to, że ciągle się z czegoś śmieją. Ja jednak uważam, że to lepiej, niż gdyby mnieli ciągle płakać i być przybici z byle jakiego powodu. Po lekcjach wróciłam do domu i powiedziałam mamie, że śpie dziś u Sam, na co ona momentalnie się zgodziła.

Przygotowania czas zacząć.

Little White LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz