Rozdział 10

1.2K 109 7
                                    

  Kiedy obudziłam się Luke'a już nie było w pokoju. Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki przebrać się w już suche ubrania. Wzięłam telefon i poszłam poszukać wszystkich. Okazało się, że siedzieli w salonie jedząc śniadanie i oglądając telewizję.

-Hej Caroline. -powiedział Jake.

-Hej, ja już będę wracać do siebie. Za dużo siedziałam u was. Dziękuję, że mogłam zostać.

Wszyscy dziwnie patrzeli się na mnie, a potem na Luke'a, ale nic nie mówili. Chyba wiedzą, że Luke nie spał na kanapie. Teraz siedział cicho, patrząc w telewizor.

-Możesz zostać jeśli chcesz. Nie mamy nic przeciwko. -powiedział Skip.

-Dzięki, ale ja już muszę iść, nie mogę tyle tu siedzieć i mam w domu kilka spraw do załatwienia.

Pożegnałam się z nimi i wyszłam. Po jakiś 2 minutach usłyszałam za sobą wołanie.

-Caroline! Czekaj. -to był Luke

Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego za mną chłopaka. Poczekałam na niego.

-Dasz sobie radę w domu? Co jeśli ona wciąż tam jest. Może powinienem pójść z tobą, chyba że nie chcesz. Może zadzwonisz do mnie jak będziesz w domu. Co ja gadam? Może nie masz kasy na koncie czy coś, albo ja zadzwonię. Chyba, że nie chcesz żebym dzwonił. -Mówił strasznie szybko, przeczesując rękę włosy, które były dzisiaj bardziej kręcone niż ostatnio.

Wydawał się być bardzo zdenerwowany, może martwił się tym co się stało wczoraj.

-Przestań tyle gadać. -powiedziałam śmiejąc się. -Czym ty się tak denerwujesz? Jeśli chcesz, możesz mnie odprowadzić, nie mam nic przeciwko. Czy to przez to, co stało się wczoraj? Jeśli tak, to nie masz co się denerwować, jest ok.

Kiedy skończyłam mówić zauważyłam lekki uśmiech na jego twarzy. Widzę, że nie tylko ja się tak denerwuję.

-Uff.. Już myślałem, że może mnie nie lubisz czy coś.

-Lubię cię i to nawet bardzo, dlatego przestań się denerwować.

-Lubię Cię bardziej niż bardzo. -powiedział

Musiałam odwrócić się, bo poczułam jak moje policzki stają się czerwone.

-Ok, musimy iść, mama pewnie na mnie czeka. -powiedziałam, żeby uniknąć tematu.

Zaczęliśmy iść, ale nie rozmawialiśmy ze sobą. Po jakimś czasie Luke odezwał się:

-Mam nadzieję, że jakoś dasz sobie radę z tym wszystkim, a jeśli będziesz potrzebowała pomocy, dzwoń do mnie.

-Ok, dziękuję Ci za to, że jesteś. -powiedziałam czując jak pojedyncza łza.

-Tylko nie płacz. -powiedział Luke. Zauważył, że zaczęłam płakać. -Pamiętaj, że od teraz zawsze przy tobie będę i postaram się pomóc w jakichkolwiek sprawach. Wszystko będzie dobrze.

Przytulił mnie, poczekał aż przestanę płakać.

-Przepraszam, za to że znowu płaczę. To dla mnie jest takie... nawet nie wiem jak to powiedzieć. Jeszcze nie jestem gotowa na poznanie mojej matki. Jestem taka beznadziejna, że zastanawiam się, dlaczego mnie lubisz.

-Jeśli nie chcesz, nie spotykaj się z nią, jakoś uda ci się tego uniknąć i powiedzieć ci dlaczego CIĘ LUBIĘ? Bo jesteś miła, mądra, zabawna, odważna, bo bezinteresownie pomagasz innym w szkole, bo jesteś wyjątkowa i jesteś piękna. Mam wymieniać dalej? -powiedział wpatrzony w moje oczy.

Little White LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz