Oczywiście, że zgodziłam się na bycie dziewczyną Brooksa. Jesteśmy już razem od tygodnia, oczywiście nie obyło się bez ciągłego robienia sobie żartów z siebie nawzajem. Przedwczoraj rodzice przyprowadzili do domu czteroletniego chłopca, adopcja sprawnie się udała, mały ma na imię Theo. Jest przeuroczy. Umówiłam się z Lukiem dzisiaj, nie mówiłam mu, że będę miała brata, wiec postanowiłam go razem z Theo wrobić, zgodził się udawać mojego synka. Jak na małe dziecko dużo rozumie.
Siedziałam w salonie bawiąc się z Theo kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Tak jak wcześniej ustaliliśmy mój braciszek poszedł do pokoju poczekać, aż Luke wejdzie i się ze mną przywita. Luke wszedł wpuszczony przez mamę i przywitał się ze mną obejmując mnie i mocno całując. Ciągle nie mogę uwierzyć, że jesteśmy razem.
-Hej, co to za zabawki? Nie mów, że się nimi bawiłaś, bo nie uwierzę.
Chłopak zaczął się śmiać podnosząc ogromne piankowe puzzle.
-Tak właściwie to muszę ci coś powiedzieć.
Plan czas zacząć, muszę się odegrać na nim po tym jak dzień po zostaniu jego dziewczyną powiedział, że mną zrywa, oczywiście żartował, a ja mu w to uwierzyłam. Theo idealnie wyczuł odpowiedzi moment i wszedł do salonu.
-Mamo, jestem głodny, zrobisz mi kanapki.
Spojrzałam na chłopaka, który spoglądał to na Theo to na mnie ze zszokowaną miną.
-Co...? Jak to...?
Luke nie mógł powiedzieć nawet zdania, jąkał się i był strasznie zaskoczony. Postanowiłam grać dalej.
-Poczekaj synku na mnie w kuchni, ja i Luke musimy chwilę porozmawiać.
Theo kiwnął głową i pomaszerował do kuchni jak żołnierz. Uwielbiam tego dzieciaka.
-No więc Luke, ja bałam się to powiedzieć, ale mam syna. Ma na imię Theo, cały ten czas był u swojego ojca, bo nie mogłam go wychowywać chodząc do szkoły, ale przyjeżdża co roku na całe wakacje. Przepraszam cię bardzo, za to.
Chłopak siedział jak wryty w fotel. Nie ruszył się ani o milimetr, nie wiedział co powiedzieć. Chyba czas mu powiedzieć prawdę zanim zejdzie na zawał.
-Luke, powiedz coś...
-Jaaa...
Dobra, nie mogę go tak męczyć bo szkoda mi się go robi.
-Luke, spokojnie. To był żart, Theo to mój brat. Rodzice zaadoptowali go, nie masz się o co martwić, chciałam tylko się odegrać, za to co zrobiłeś ostatnio.
Podeszłam do niego i przytuliłam go mocno.
-Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś. Zobacz jak mi serce bije.
Luke złapał mnie za rękę i przyłożył do klatki piersiowej dokładnie tam gdzie znajduję się serce, rzeczywiście biło strasznie szybko.
-Przepraszam. Ja...
Luke przerwał mi sadzając mnie na swoich kolanach i całując mnie.
-Mamo! Ten chłopak atakuje Caroline! Nie chce, żeby skrzywdził moją siostrzyczkę.
Szybko usiadłam na miejscu obok mojego chłopaka, śmiejąc się tak mocno, że nie mogłam oddychać, Luke też zaczął się śmiać i podszedł do Theo.
-Słuchaj mały. Jestem Luke i nie robię krzywdy twojej siostrze. Zależy mi na niej i nic złego jej nie zrobię, jasne?
Zależy mu na mnie? O mój Boże.
CZYTASZ
Little White Lies
FanfikceCaroline Watson mieszka w Melbourne. Matka oddała ją rodzinie zastępczej. Zawsze szczera, dobra uczennia, nigdy nie sprawiała problemów, do czasu gdy w jej życiu pojawiła się grupa Janoskians. W jaki sposób chłopcy zmienią jej życie? Czy nienawiść p...