35. Changes for better

1K 97 42
                                    

Lucyfer ostrożnie usiadł na kanapie obok Chloe, która była otulona w koc i podał jej herbatę. Było z nią trochę lepiej, ale tylko trochę. Wciąż była przestraszona - przede wszystkim bała się ciemności - nie mogła zasnąć przy zgaszonym świetle, zaczynała wtedy panikować. W dalszym ciągu niewiele mówiła, ale przynajmniej jej stan był stabilny.

- Jak się czujesz? - zapytał troskliwym głosem, a ona delikatnie, jakby wciąż z lekkim lękiem, spojrzała na niego.

Zauważył w jej oczach strach i westchnął smutno. Miał wrażenie, że to nigdy się nie skończy i poniekąd miał rację - echo tego, co się stało, nie da o sobie zapomnieć. Ciągle będzie się odzywać, wciąż będzie przywoływać te wspomnienia. Wspomnienia znikąd. Dosłownie znikąd.

- Lepiej - powiedziała cicho, nieco nieśmiało.

Lucyfer skinął głową. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że "lepiej" w tym przypadku wcale nie oznacza takiej poprawy, jaką chciałby u niej zobaczyć. 

- Przecież widzę... - zaczął, ale nie dała mu dokończyć.

- Będzie dobrze, naprawdę - powiedziała, wciąż nie do końca pewnym siebie głosem, choć i tak nieco pewniejszym niż odpowiedź na pytanie Lucyfera. 

Spojrzał na nią zatroskanym wzrokiem. Widział postęp, oczywiście, ale minęły prawie dwa tygodnie, a jej stan poprawił się minimalnie. Rozumiał, że nie da rady o wszystkim tak po prostu zapomnieć, ale nie chciał, aby wciąż z tego powodu cierpiała. Wystarczająco przeszła przez tamte pięć dni. Zdecydowanie wystarczająco.

- Martwię się - wyznał, a wtedy ich oczy ponownie się spotkały.

- Wiem - odparła.

I nim którekolwiek z nich zdążyło cokolwiek powiedzieć, otworzyły się drzwi windy i weszła przez nie Maze.

- Co ty tutaj robisz?! - zapytał Lucyfer, zrywając się z miejsca, ewidentnie niezbyt zachwycony jej niespodziewaną wizytą.

- Przyprowadziłam pomoc - odpowiedziała.

- Pomoc?! - spytał, niedowierzając. - Nie potrzebuję twojej łaski, Mazikeen. Zapomniałaś już, że próbowałaś mnie zabić?

- Ta... - powiedziała tonem pozbawionym emocji, po czym przewróciła oczami i dodała - i żałuję tego.

- Cóż, wtedy nie wyglądałaś na taką, co by żałowała...

Rzuciła mu demoniczne spojrzenie.

- Popełniłam błąd, okej? - zapytała, również już nieco zdenerwowana. - Chcę to naprawić.

- Niby jak?

Wtedy zza jej pleców wyszła doktor Linda Martin. Wciąż wydawała się nieco przestraszona, co wynikało ze świadomości tego, kogo ma przed sobą oraz tego, w jaki sposób zakończyło się jej ostatnie spotkanie z Lucyferem - pokazał jej swoje prawdziwe oblicze, ona zamarła ze strachu, wtedy wyszedł i nigdy więcej się nie widzieli. Unikała go, jak tylko mogła - odwołała wszystkie sesje, zmieniła nawet numer i lokal - wszystko po to, aby nie mieć z nim najmniejszego kontaktu. Aż do dzisiaj, gdy przyszła do niej Maze.

- Pani doktor? - spytał Lucyfer, mrużąc oczy, jakby nie dowierzał w to, że odważyła się tu przyjść. Był niemal przekonany, że już nigdy więcej jej nie zobaczy. - Myślałem, że przeraziłem cię tak, że nigdy więcej się nie spotkamy - powiedział nieco ze smutkiem, nieco zaintrygowany jej obecnością.

- Rzeczy się zmieniają, Lucyferze - odparła, po czym, na chwilę, spojrzała na Maze, po czym znów skupiła swoją uwagę na nim. - Maze opowiedziała mi o wszystkim, co się stało.

Lucyfer spojrzał na Mazikeen, nie rozumiejąc, jaki miałaby w tym interes.

- Czyżby? - zapytał, trochę niepewnym, ale jednocześnie nieco gniewnym tonem. 

Trudno było mu się dziwić, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nigdy nie był zbyt dobry w okazywaniu emocji. Wciąż miał pretensje do Maze, ale jednocześnie był jej też wdzięczny - nie umiał tego pogodzić. Emocje szarpały nic na lewo i prawo. Dlatego też starał się ich nie uzewnętrzniać.

- Tak - potwierdziła Linda, po zrobiła krótką pauzę, którą Lucyfer wykorzystał.

- Ale... dlaczego? - zwrócił się do Maze, a ona wzruszyła ramionami.

- Przypomniałeś mi o czymś, kiedy walczyliśmy w Niebie - wyznała. - Zostałam stworzona, aby cię chronić i aby ci pomagać. Potrzebujesz pomocy, a właściwie to ona jej potrzebuje - powiedziała, wskazując na Chloe.

- Walczyliście w Niebie?! - zapytała, wciąż przestraszonym, ale też zdezorientowanym głosem Detektyw. 

Lucyfer odwrócił się w jej stronę, nieco speszony. Powinien jej powiedzieć, wiedział o tym, ale nie chciał tego robić teraz, gdy była w takim stanie. Chciał poczekać, aż jej się polepszy i dopiero wtedy opowiedzieć jej o minionych wydarzeniach. Teraz jednak wiedział, że ten plan nie zadziała - będzie wypytywała, będzie chciała wiedzieć.

- Porozmawiamy o tym na spokojnie - powiedział delikatnie.

- Dlaczego nic nie mówiłeś? - zapytała, jakby na wpół obecnym głosem.

W tym momencie zaczął odczuwać jeszcze większe wyrzuty sumienia związane z tym, że nie powiedział jej o wszystkim wcześniej. Ale czy miał sobie cokolwiek do zarzucenia? Przecież wiedział, że to wszystko wywoła u niej szok, co w jej obecnym stanie nie było do końca wskazane. Chciał dla niej jak najlepiej - czy to coś złego?

- Bo chciałem poczekać, aż będziesz na to gotowa - wyznał, a w jego głosie zabrzmiała nutka poczucia winy. - To naprawdę szokujące informacje.

- Więc powiedz mi o tym teraz - zaproponowała.

- Wciąż jest za wcześnie - stwierdził.

- Jeśli mogę coś zaproponować - wtrąciła się Linda. - Myślę, że powinieneś jej to powiedzieć.

- Et tu, pani doktor? - spytał, czując się nieco zdradzony.

- Kłamstwo nigdy nie jest dobre - powiedziała. - A zatajanie prawdy, to również kłamstwo. - Lucyfer wciąż nie wyglądał na przekonanego, co pani doktor od razu zauważyła. - Mogę przy tym być, jeśli chcesz - zaproponowała. - Może to sprawi, że przyjmie to wszystko nieco łagodniej...

Lucyfer skinął głową na znak zgody i wdzięczności.

- Dobrze więc - zadecydował, po czym gestem pokazał Lindzie, aby usiadła.

------------------------

KONKURS!

Wcześniej co prawda obiecałam, że konkurs będzie jeśli fanfic wskoczy do pierwszej setki, jednak na przykładzie moich dwóch innych historii (z kategorii sci-fi), zobaczyłam, że ranking ma bardzo dziwne skoki... Szczerze nie mam już bladego pojęcia na jakiej zasadzie to wszystko jest liczone, bo skoro w jednej z historii, liczba wyświetleń nie zmieniła się od listopada, a jakimś cudem w zeszłym tygodniu ta historia znalazła się wyżej niż ta, której wyświetlenia ciągle przybywają, to coś ewidentnie jest nie tak...W każdym razie - ponieważ od wczoraj przybyło 400 wyświetleń i prawie 100 gwiazdek, stwierdziłam, że konkurs zrobię z dniem dzisiejszym :)

Do wygrania jest koszulka z dowolnym motywem z Lucyfera (zwycięzca może sam wybrać wzór lub napis na koszulce, a nawet podesłać zdjęcie, które chce na niej umieścić).
Co zrobić, aby wygrać koszulkę?

Wyobraź sobie, że spotykasz Lucyfera - o co byś go zapytał(a)?

Zwycięzcą zostanie osoba, która wymyśli najlepsze pytanie.
Swoje propozycje pytań wpisujcie w komentarzach do środy 11 stycznia 2017r., do godziny 20:00. Wyniki ogłoszę przy okazji czwartkowego rozdziału.

Hi, it's DevilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz