Dziewczynka z uśmiechem zdmuchnęła pięć różowych świeczek wbitych w ogromny tort w kształcie biedronki. Wszyscy zaczęli wiwatować i bić brawo. Mercy, speszona reakcją gości, podbiegła do Jenny i przytuliła się do jej kolana.
— Oj, Mercy! Chodź, pokroimy tort. Nie wstydź się, pójdę z tobą.
Siostrzenica, już bardziej pewna siebie, złapała się za kawałek czarnej sukienki blondynki i podeszła z nią do okrągłego stołu. Niebieskooka zaczęła kroić ciasto na równe kawałki, a mała jubilatka rozdawała je gościom na papierowych talerzykach. Wszystkie dzieci pochłaniały ze smakiem czekoladowy deser, brudząc kremem wszystko dookoła, podczas gdy dorośli po trochę kosztowali przysmaku. Dwudziestka małych brzdąców szybko zapełniła swoje małe żołądki i zaczęła ponownie swoje głośne harce. W ogromnym salonie niosły się cienkie, podekscytowane głosiki i ich dziecięcy, uroczy śmiech.
Kobieta z uśmiechem patrzyła na zabawy maluchów. Nieświadomie sięgnęła ręką do prawej kieszeni swojej sukienki. Zgrabnymi palcami odszukała schowany w niej przedmiot. Musiała upewnić się czy nadal tam jest. W zaciśniętej już pięści, wyciągnęła mały, złoty klucz. Klucz do sypialni jej i Tylera. Nie chciała, by któreś z dzieci go znalazło. Mercy już raz udało się otworzyć ich pokój i pomalowała różową farbą ukulele bruneta. Mimo że ta sytuacja nie należała do przyjemnych, Jenna przypominając sobie o niej cicho zachichotała. Koślawo namalowany jednorożec i kilka ptaków bez dziobów wyglądały komicznie na instrumencie. Tyler wydawał się być przerażony, gdy zobaczył dzieło dziewczynki. Nie okazał jednak swoich uczuć i nawet domalował kilka drzew, lecz był zmuszony kupić nowe ukulele, co okazało się być bardziej skomplikowanym niż się wydawało. Farba w jakiś sposób zmieniła barwę wydobywanego dźwięku i Teraz mała gitarka wisiała na ścianie w salonie nad czarnym fortepianem, stojącym obok kominka, w którym tańczyły i trzaskały płomyki ognia. Blondynka spojrzała właśnie w tę stronę. Chwilę przypatrywała się wyrazistym kolorom.
— Jenna!
Odwróciła szybko głowę w kierunku źródła dźwięku. W stronę niebieskookiej zbliżała się wysoka kobieta o jasnych włosach spiętych w kok. Jej ciało okrywała krótka czerwona sukienka z dużym dekoltem.
Jenna ucieszyła się na jej widok i szybko schowała kluczyk. Nie zauważyła jednak, że zamiast wylądować w jej kieszeni, upadł miękko na dywan.
— Rachel! Cieszę się, że udało ci się przyjść.
— Nie przyjść na urodziny własnej córki? Byłabym wyrodną matką — odpowiedziała ironicznie siostra blondynki. Rozejrzała się we wszystkie strony i otworzyła w zdziwieniu oczy. — Nie sądziłam, że przyjęcie urodzinowe w domu będzie tak dobrym pomysłem. W naszym przedszkolu wszystkie dzieciaki chodzą na zabawy do kina. Widzę, że Mercy jest w swoim żywiole — dodała patrząc się na dziewczynkę, która bawiła się w berka z chłopcem o rudych włosach. — Dziękuję ci w jej imieniu. Nawet nie wiesz ile to dla niej znaczy.
— Organizacja była dla mnie przyjemnością. — odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem. Przed oczami wciąż miała obraz spalonego ciasta, rozbitych talerzy, zalanych wodą zaproszeń i kuchnię, która kleiła się od soku z wyciskanych pomarańczy. Na domiar złego zgubiła gdzieś w domu swój telefon...
— Wiesz, mam sprawę. — Rachel zmieniła ton głosu na bardziej poważny. — Mój wyjazd będzie musiał nieco się przedłużyć...
— To znaczy?
— To... znaczy, że Mercy będzie musiała zostać u was... tydzień dłużej.
— Czyli... trzy tygodnie? — zapytała cicho Jenna, wybałuszając oczy.
CZYTASZ
Who are you? || Tyler Joseph
Fanfiction,,Who are you?" opowiada o potędze miłości, wewnętrznych starciach z samym sobą i niełatwych wyborach, których nikt z nas nie chciałby podejmować. Jest wiele rzeczy, które można stracić. Po tragicznym wypadku, któremu ulega Tyler Joseph, t...