✔Rozdział 2 - Poznanie✔

937 91 26
                                    

- Czemu mnie wyciągasz z domu na taki mróz w weekend? - Emil cały czerwony spojrzał na starszego brata. Czy jego czerwona twarz była spowodowana gniewem, czy wielkim mrozem, tego nikt się nie dowie.

- Idziemy na sanki. - Starszy uśmiechną się do niego. Zobaczcie uśmiechu na tej twarzy było rzadkością. Chyba jedyną, osobą do której kiedykolwiek się uśmiechnął, był jego młodszy braciszek.

- Sanki? To dobre dla dzieci... – Odwrócił wzrok. Czemu jego brat jest taki dziecinny?

- Dlatego na nie idziemy.

- Mam lepsze rzeczy do robienia w soboty niż bawienie się z tobą w głupie zabawy. – Emil westchnął. Nie lubił gdy Luka traktował go jak dziecko, co działo się praktycznie cały czas.

- Oj nie marudź. Nie chcesz spędzić chodź trochę czasu z własnym bratem? - Spojrzał na niego, lecz odpowiedziało mu tylko głębokie westchnięcie brata. W sumie mógł się tego spodziewać. Lepsze to niż gdyby prosto z mostu powiedział „nie”. Wtedy właśnie idący przed siebie Lukas wpadł na kogoś i upadł na ziemię.

Przed nim stał wysoki chłopak o blond włosach i niebieskich oczach, który uśmiech się. Jego twarz była pokryta piegami, a na sobie miał czarny płaszcz. Lukas zbadał go wzrokiem. Wyglądał na potężnego i silnego. Tajemniczy osobnik pomógł mu wstać. Fioletowooki miał dziwne wrażenie, że gdzieś już go widział.

- Nic ci nie jest? - wyższy spojrzał w jego oczy. Były tak samo piękne, gdy ujrzał je pierwszy raz. Nie chciał odrywać od nich wzroku.

- Wszystko w porządku. - Niższy próbował uciec wzrokiem od olbrzyma. - Kim jesteś? Widzę cię pierwszy raz tutaj... - Próbował dowiedzieć się czegokolwiek o tym człowieku, lecz on cały czas patrzyła się bez przerwania w jego oczy. - Halo?

- Oh, przepraszam, zamyśliłem się. Jestem Matthias. - chłopak podał mu rękę. Dziwny osobnik.

- Lukas. Co tu robisz? – Patrzył na niego zdziwiony. Chyba ich nie śledził? Wygląda podejrzanie.

- Tak się przechadzałem. - uśmiechnął się i spojrzał, co jego towarzysz trzymał. - Idziecie na sanki?! – Prawie zaczął skakać. Jego wewnętrzne dziecko domagało się zabawy.

- Tak – odpowiedział beznamiętnie niższy blondyn z poważnym wzrokiem. 

- Mogę z wami?! - prawie wskoczył na niego podekscytowany. On sobie żartuje, prawda? Przecież się nie znają. Poza tym to miał być czas tylko dla niego i Emila. Ale w sumie co mu szkodzi? I tak jeśli ten chłopak chce, to pójdzie za nimi i nikt mu nie zabroni, więc nie ma wyjścia.

- Niech ci będzie, tylko się uspokój. – Próbował go uspokoić nim ten wskoczył na niego.

- Dzięki! Dzięki! Dzięki! - Przytulił go mocno. Lukas zarumienił się pod wpływem tak bliskiego kontaktu z kimś, kogo poznał przed chwilą. Jego serce momentalnie przyśpieszyło. Serio zareagował tak na sanki? Naprawdę dziwny człowiek.

- Puszczaj. - fioletowooki odepchną go. – Nie klej się tak, bo zmienię zdanie – ostrzegł go stanowczo.

- To wezmę sanki! – Gwałtownie zbliżył się do niego.

- Co... - Nie skończył, gdy jego towarzysz wziął sanki i zaczął je nieść. Lukas westchną. To będzie długi dzień.

W końcu doszli na wysokie wzgórze. W międzyczasie, Matthiasowi udało się poznać młodszego z braci. Polubił go, jednak nie można stwierdzić po młodszy chłopaku czy też obdarzył go sympatią. Chociaż po nim raczej nie powinien się spodziewać zbyt wiele.

,,Wesołych świąt. Żegnaj." ~DenNor ||✏ W trakcie poprawki||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz