Rozdział 3 - Przyjaźń

801 83 30
                                    

Następny dzień był zwykły. Tajemniczy chłopak nie zjawił się tego dnia. No cóż, była niedziela.

Jednak poniedziałek, jak to poniedziałek, musiał nadejść zbyt szybko.

Po skończonych zajęciach Lukas spokojnie wyszedł ze szkoły. Jak zwykle był tam ruch, bo uczniowie zamiast od razu pójdź do domu wolą spędzić i gadać przed szkołą. Chłopak tylko poprawił szalik i już miał zamiar ruszyć do domu, gdy nagle poczuł, jak ktoś tuli go od tyłu.

- Cześć, Lu! - był to nie kto inny jak nowy znajomy chłopaka znany też jako Matthias.

- Co ty tu robisz? - fioletowooki spojrzał na swojego przyjaciela.

- Chciałem cię zobaczyć. Poza tym odprowadzę cie do domu. - Matthias uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Nie bój się, nie zgubię się. Chodzę tą drogą od półtorej roku. A nawet czterech i pół licząc gimnazjum. - Nie zwracając uwagi na wyższego chłopaka, Norweg ruszył w sumie domu.

- Oj no nie bądź taki. - Matthias ruszył za swym towarzyszem. - Ja tu się dla ciebie staram.

- Czemu? - blondyn zatrzymał się i skierował swój wzrok na niego.

- Bo ja... lubię cię. - spanikowany niebieskooki spuścił wzrok na ziemię. Co miał mu powiedzieć? Przecież nie powie mu, że go kocha. Co on może sobie o nim pomyśleć?! Przecież znają się od paru dni. I na dodatek obydwoje są chłopakami.

Jednak Lukas nie odpowiedział mu i ruszył dalej. Duńczyk odetchnął z ulgą. Jego obiekt westchnień musiał to kupić. Dlatego próbują nie zostać w tyle postanowił go dogonić. Zapadła cisza, którą od czasu do czasu przerwał cichy kaszel Matthiasa, mimo że starał się go jak najmocniej ukryć.

- Jesteś chory? - para fioletowych oczów zwróciła się ku niemu.

- C-co? Nie... wydaje ci się. - jednak małe kłamstwo nie udało mu się, bo zaraz znów zaczą kaszleć. Jak widać całe dnie spędzane na dworze w dosyć cienkiej i spanie na zimnej ziemi w końcu musiały dać osobie znać.

- Wątpie. Idź do domu. Musisz się ogrzać i wziąść jakieś leki. - blondyn szedł dalej, jednak Matthias zatrzymał i posmutniał. W końcu mieszkał w zimnej, ślepej uliczce, a o leki też łatwo nie bylo. Co prawda miał oszczędności. A nawet miał dosyć dużo pieniędzy, które przez lata oszczędzał, próbują schować je przed rodzicami, którzy by wszytko przebili, jednak nie chciał ich wydawać. Na jedzienia też strasznie oszczędzał. Trzymał to na czarną godzinę. Chodź jego życie teraz cały czas było gorsze od czarnej godziny.

- Nie mogę. - w końcu odezwał się, przez co niższy odwrócił się i spojrzał na niego.

- Czemu?

- No bo... Po prostu nie mogę. - głęboko westchnął i spuścił wzrok.

- To przyjdź do mnie. - Lukas potrzedł do niego.

- Mogę? - chłopak spojrzał na towarzysza.

- Miałeś mi gotować obiad, pamiętasz? - jego skamieniałe kąciki ust lekko się podniosły, podczas gdy jego przyjaciel zaśmiał się.

- Dziękuję.

- Nie musisz dziękować. W końcu jesteśmy przyjaciółmi, nie?

- Tak. - Chodź Matthias nie wiedział czy to go bardziej ucieszyły, czy zraniły. W końcu cieszył się, że ich relacje są już tak dobre, ale z drugiej strony kochał go. Nie chciał, by to była tylko przyjaźń. Ale wiedział, że mógłby go stracić też jako przyjaciela.

Przez zamyślenie, nie zauważył, że był już pod domem Norwega.

- Wchodź. - chłopak otworzył drzwi i wpuścił przyjaciela do środka. Niebieskich wszedł do domu rozejrzał się. Zdją buty i kurtkę, po czym spojrzał na towarzysza. - Idź do jadalni. Zaraz przyniosę jakieś lekki.

- Nie trze... - jednak kolejne kichnięcie i atak kaszlu mu przerwały. Jego przyjaciel sam postanowił zaciągnąć go do jadalni, po czym zaczą błądzić po kuchni w poszukiwaniu leków.

- Masz. - podał mu tabletkę i szklankę wody. Duńczyk grzecznie wziął lekarstwo i wypił zawartość szklanki, by nie kłócić się z ukochanym. - A teraz powiedz, czemu nie możesz zrobić tego u siebie.

Matt skamieniał. Co ma mu teraz powiedzieć? Że mieszka w ślepej uliczce, bo jego ojciec wyrzucił go z domu po tym jak dowiedział się, że jego syn zakochał się w mężczyźnie?! Musiał skłamać.

- Moja rodzina jest bardzo biedna. Nie stać nas na ogrzewania oraz leki. Nie chciałem ci mówić, bo to trochę krępujące. - głęboko westchnął. - Dlatego też nie mogłem iść do liceum. Musiałem pracować, jednak ostatnio ze względu na mój wiek, postanowił znaleźć kogoś bardziej dojrzałego...

- Rozumiem. - po dłuższej chwili wpatrywania się w ścianę, Lukas wstał i podszedł do gościa. - Jak się czujesz?

- Lepiej. - chłopak lekko się uśmiechnął.

- Chodź do salonu. Dam ci koc byś się rozgrzał.

- Naprawdę nie trzeba! - Matthias zaprotestował.

- Musisz wyzdrowieć. Bo kto mi będzie gotować? -  na zwykle niewzruszonej twarzy Lukasa pojawił się cień uśmiechu, pod czasu gdy Duńczyk zaczął się śmiać.

- Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - blondyn powoli wstał.

- Tak. - po krótkiej odpowiedzi ruszyli do salonu.

- Niedługo będzie to coś więcej. - niebieskooki usiadł na kanapie.

- Co? - chłopak spojrzał na niego wyciągając koc.

- Nic. - przytył się kocem, który właśnie dostał od niższego. - Ale tu przytulnie. Zazdroszczę ci.

- Nie przesadzaj.

- Też chciałbym mieć taki dom. - Matthias westchnął głęboko. Cały czas miał przed oczami swój stary dom i rodziców. Niby byli to źli ludzie, ale to przecież jego rodzice.

Dwójka chwilę rozmawiała, aż w końcu ze zmęczenia Lukas położył głowę na jego ramieniu i zasnął. Niebieskooki uśmiecha się i spojrzał na niego. Jego twarz była taka spokojna. Przybliżył się na tyle, że dzieliły ich już tylko milimetry. Zaczął się zastanawiać, jak miękkie i słodkie są jego piękne usta. Chciał go pocałować. Ale wiedział, że nie może. Owinął go swoim kocem i podniósł. Wiedział już, gdzie jest jego pokój, więc zaniusł go tam i położył do łóżka. Pogładził ukochanego po włosach i pocałował lekko w czoło. Był taki uroczy, gdy spał. Jeszcze kiedyś on będzie jego. Z tą myślą Matthias wyszedł z domu i ostatni raz spojrzał na niego z daleka.

- Już niedługo będziesz tylko mój.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Mam wrażenie, że zepsułam. Ale dawno nie było rozdziału, więc proszę.

,,Wesołych świąt. Żegnaj." ~DenNor ||✏ W trakcie poprawki||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz