rozdział 8

630 64 120
                                    

9.12.2016 r. (nadal sześć dni później)

Taehyung

Czy życie ma jakiś większy sens? Czy naprawdę dążymy do czegoś, co ma wyjaśnić nasze egzystowanie na tym ziemskim padole? Ja już w to nie wierzę.

Spędzałem ostatnio cały mój czas na układaniu kwiatów. Tylko one mi zostały. Hyung powinien trzymać się ode mnie z daleka, by był bezpieczny. Obrzydlistwo nie może go skrzywdzić. A im bardziej się stanie dla mnie obojętny, tym lepiej. Dlatego całą swoją miłość przelewałem na kolejne bukiety. Każdy kwiat miał być perfekcyjny,  piękniejszy od Obrzydlistwa. Tak bardzo się na tym skupiałem, że nie chciałem jeść posiłków przynoszonych przez hyung'a, a nawet chodzić do toalety. Jedynie o ręce dbałem, nie chcąc uszkodzić nimi mojego skarbu.

W nowym funkcjonowaniu przeszkodził mi Jimin. Ale może to i lepiej. Obrzydlistwo nie pozwoliło mi nikomu wyznać prawdy, ale starałem się obchodzić jakoś ten zakaz, próbując wyjaśnić chłopakowi, co się dzieje. Nie oczekiwałem jednak pomocy dla siebie, pragnąłem jedynie, by zajął się Hoseok'iem. Może dzięki temu będzie bezpieczny.

Jednak kiedy Jimin wyrzucony z mojego pokoju wyszedł, zacząłem się zastanawiać, czy na pewno nie mogę nic więcej zrobić. Gdybym tylko zniknął... Gdybym przestał istnieć, hyung byłby na pewno zostawiony w spokoju przez tego demona. Tak długo jak oddycham, tak długo ten diabeł mógł mu zaszkodzić. Wziąłem więc do ręki nóż i spojrzałem na niego. Bałem się wbić go w siebie. To było dla mnie za dużo. 

Ale gdybym się powoli wykrwawił...? 

Złapałem dłonią ostrze i zacisnąłem na nim pięść, tworząc głębokie rany. Chyba uszkodziłem jakieś mięśnie, bo poczułem, że palce zaczynają mi dość szybko drętwieć.

Spojrzałem smutno na leżące wokół mnie kwiaty. Nie powinny zostać tak brzydko ubrudzone. Wziąłem więc do ręki jeden z bukietów, złożonych głównie z białych lilii i ruszyłem do łazienki, by usiąść w wannie. Mimo wszystko nie chciałem umierać z dala od kwiatów, więc tych kilka powinno mi towarzyszyć. Może stworzę coś ciekawego?

Przejechałem zakrwawionymi palcami po płatkach, tworząc na nich ścieżki. Piękne. Wyglądały, jakby też żyły. I umierały razem ze mną.

Niestety, w najmniej odpowiednim momencie zjawił się znowu Jimin, natychmiast rzucając się do mnie, by spróbować jakoś zatamować krwawienie. Dopóki nie zobaczyłem łez na jego twarzy, nie zorientowałem się, że również płaczę. Próbowałem go powstrzymać, ale on zdążył już nawet zawiadomić hyung'a. Chyba będę musiał zrobić to w nocy, gdy zostanę sam.

Nagle do pomieszczenia niczym burza wpadło Obrzydlistwo. Nie miałem pojęcia dlaczego. Skąd wiedział, że coś się stało? Jakim cudem przybył tutaj tak szybko? Dlaczego? Czy miał jeszcze jakąś moc, która nie pozwoli mi się już nigdy przed nim ukryć?

Nie zareagowałem, gdy Obrzydlistwo uderzyło Jimin'a. Chłopak był głupi myśląc, że mnie przed nim obroni. Nic nie jest w stanie powstrzymać diabła.

- Przestań Obrzydlistwo. Przecież i tak to o mnie ci chodzi - powiedziałem beznamiętnie, krzywiąc się przez jego dotyk.

- Pożegnaj się z przyjaciółmi, bo już nigdy ich nie ujrzysz - odpowiedział mi tylko z tym swoim okropnym uśmiechem, kierując się już ze mną do wyjścia, a następnie do swojego samochodu. Wrzucił mnie na tylne siedzenia, zmuszając zaraz po tym do spojrzenia w oczy, by mógł mi wydać kolejny rozkaz, jakim był zakaz odzywania się do końca podróży. Skupiłem się więc na sobie i zacząłem rozwiązywać kawałek ręcznika założony przez rówieśnika, aby móc ocenić moją ranę, ale nagle szarpnęło samochodem, bo demon zatrzymał się i odwrócił do mnie, by znów mi to zawiązać.

anxietyㅐMin Yoongi x Kim TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz