epilog

494 65 139
                                    

piątek, 31.12.2021 r.

Yoongi

Odkąd Taehyung zniknął z mojego życia, nie potrafiłem pozostać tym zorganizowanym i obowiązkowym Min Yoongi'm, którym jeszcze podczas naszego związku potrafiłem być. Z każdym dniem wszystko się zmieniało. Moje uczucia, zdrowie i samopoczucie. Na początku byłem w stanie wypierać wszystkie myśli związane z dwudziestym czwartym września, wpadając w wir pracy i po prostu nie mając czasu na zamartwianie się przyszłością, a raczej jej brakiem. Jednak kiedyś musiałem pęknąć. A spotkanie Taehyung'a i jego telefony, których nie miałem zamiaru odbierać, kompletnie nie rozumiejąc, dlaczego w ogóle chce mnie jeszcze znać, na pewno mi w tym pomogły.

Odliczałem już dni do rozpoczęcia nowego roku, z którym wiązało się ostateczne zakończenie umowy i wypełnienie słów Patryfony. Nie mogłem pozwolić, aby moja śmierć naprowadziła kogokolwiek na poprzednie tożsamości, dlatego znów zacierałem ich ślady korzystając z koneksji, których dorobiłem się jako ceniony adwokat. Song Hajun oraz Yeun Sungjin raz na zawsze zniknęli z wszelkich akt, na co w końcu po tylu latach mogłem sobie pozwolić. Min Yoongi również stanie się tylko wspomnieniem dla niektórych osób w Seulu, w tym Taehyung'a.

Przez ostatni miesiąc życia finalizowałem wszelkie dokumenty związane z testamentem, wyburzeniem mojego domu i oddaniem Slippy'ego do adopcji. Niestety mogłem to robić tylko w domu, oszczędzając swoje siły na spełnienie mojego ostatniego marzenia, jakim było odwiedzenie naszej łąki.

Po umówieniu dostarczenia listu pożegnalnego wraz z testamentem dokładnie na trzydziestego pierwszego grudnia, czekałem już tylko na upłynięcie ostatnich dni, oddając Slippy'ego jego nowej rodzinie i żegnając się z każdym zakątkiem naszego domu. Nie pozwalałem już Amber mnie odwiedzać, nawet jeśli przez ostatnie tygodnie to ona starała się mną zajmować, trochę na upartego, nie słuchając mojego odsyłania jej do domu.

Dzięki ciągłemu zażywaniu mocnych leków, każdego wieczora mogłem siadać w powoli umierającym ogrodzie, w którym jeszcze niedawno oglądałem Tae ubrudzonego ziemią i wesoło machającego do swojego zapracowanego hyung'a, siedzącego przed laptopem i po prostu zerkającego na niego raz na jakiś czas. Każde pomieszczenie lub miejsce przywoływało takie wspomnienia – jego uśmiechniętej twarzyczki i pięknego głosu, za którym tak bardzo tęskniłem.

Do końca żyłem tylko tym wyimaginowanym widokiem mojej jedynej miłości, ostatecznie pozwalając jej pozostać w naszym domu, gdy samemu udałem się na łąkę całą pokrytą śniegiem. Nie mogłem powstrzymać smutnego uśmiechu, gdy po rozłożeniu kocu na białym puchu zająłem na nim ostrożnie miejsce, zamykając oczy i wyobrażając, że znów są moje urodziny, a Taehyung jak co roku przybył tutaj ze mną, chcąc świętować ten „najważniejszy" dla niego dzień.

- Ty byłeś najważniejszy, skarbie. Dziękuję, że pozwoliłeś mi być przy sobie przez te pięć lat. I przepraszam... Tak bardzo cię przepraszam, Tae...

Niestety nie byłem w stanie wydobyć już z siebie choćby jednego dźwięku, po prostu opadając na koc i przenosząc rękę na klatkę piersiową, w której znów pojawił się ten okropny ból.

Jeszcze tylko na chwilę otworzyłem oczy, widząc ostatni błysk słońca, wraz z którym całkowicie zniknąłem ze świata jednej z najpiękniejszych gwiazd, tak bardzo żałując, że pojawiłem się w jej życiu.

- O, Song Hajun, dawno cię tu nie było. Całe tysiąc osiemset trzy dni – zaczęła zadowolona Patryfona, jak zwykle okupując swój tron i o dziwo od razu pozwalając pojawić mi się tuż przed nią, dlatego domyśliłem się, że po śmierci ten proces wygląda inaczej. – Z tego co słyszałam, długo nie nacieszyłeś się miłością tego słabego śmiertelnika – dodała, gdy wpatrywałem się w nią obojętny, po prostu czekając na jej rozporządzenia, którym chętnie się poddam, będąc gotów na najokrutniejszą z kar.

anxietyㅐMin Yoongi x Kim TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz