rozdział 12

566 71 117
                                    

poniedziałek, 23.01.2017 r. (dzień później)

Yoongi

Ponowne znalezienie się na podłożu pokrytym kośćmi i krwią, wywołało we mnie jedynie niepokój. Machnąłem ręką kilkakrotnie, odganiając się od wszystkich dusz, które znajdowały się akurat w tym pomieszczeniu. Nie dopytywałem o poszczególne komnaty, ale ta nie wyglądała jak standardowe półokrągłe przestrzenie, a jej ściany różniły się od reszty piekła, płonąc i wywołując tym jeszcze więcej stłumionego krzyku od zamkniętych w nich dusz.

Nie miałem zamiaru tu długo zostawać, od razu kierując się na zewnątrz, unikając spadających na podłożę iskier, które mogły łatwo mnie uszkodzić, w końcu nie wiedziałem jak dokładnie to wszystko działa, a niekiedy zasady panujące na Ziemi, kompletnie nie obowiązywały w piekle.

Dodatkowy ryk jednej z kreatur, który dobiegł zza moich pleców, przyspieszył moje kroki, dość szybko kierujące się w odpowiednie korytarze. Niestety potwór najwyraźniej obrał sobie moją osobę za swój cel, dopadając tuż przed komnatą Patryfony. Jako pół-człowiek, pół-demon, z osłabionymi mocami przez miłość do śmiertelnika, nie miałbym z nim szans, gdyby nie ingerencja jednego z diabłów, który raczej wiedział, kto mnie wezwał.

- Jeszcze się kurwa nie nauczyłeś bronić? – zapytał, podnosząc mnie za włosy i popychając w stronę przejścia do władczyni piekła. Zacisnąłem jedynie zęby, zaraz widząc jak diabeł pokryty krwią i jakimiś skrzepami, będącymi częścią jego ciała, krzywi się na mój widok, obserwując zapewne moją aurę i zaraz ją komentując do drugiego strażnika w języku, którego żaden człowiek nie miał okazji poznać.

Nie miałem ochoty z nimi gadać, przekraczając już próg komnaty Patryfony, która jak zwykle siedziała na swoim tronie, patrząc na mnie znudzona.

- To co mi zrobisz? – zacząłem zmęczony, wiedząc, że niczego już nie uniknę.

- Czy masz mi coś może do powiedzenia? Mam nadzieję, że znalazłeś sobie dobre wytłumaczenie – wysyczała, najwyraźniej niezadowolona z całkowitego odwrócenia się od jej układu.

Chcesz znać prawdę? Usłyszysz prawdę, niczego nie muszę ci wymyślać.

- Kocham go – powiedziałem pewnie, nie mając już co do tego wątpliwości. Miałem świadomość, że takie słowa tylko pogarszają moją sytuację, jednak nie było to ważne. Chciałem wynegocjować jak najlepsze warunki i sprawić, że zostawi Taehyung'a w spokoju.

- Ahh, te wasze ludzkie uczucia – zaczęła drwiąco z lekkim uśmieszkiem, odsłaniającym jej ohydne kły. – Przez nie zawsze musicie cierpieć. Teraz też nie będzie inaczej – podkreśliła, kiedy starałem się na bieżąco analizować te słowa, wyłapując z nich cokolwiek odnośnie Taehyung'a. – Jako że jego tknąć nie mogę... - kontynuowała, patrząc nagle do góry, a zaraz po tym plując na kości pod jej tronem, wywołując tymi słowami nadzieję w moim sercu. – Możesz być zły tylko na siebie – dodała, choć nie rozumiałem, dlaczego miałbym.

Wszechmogący, jak już się spotkamy na tę ostateczną walkę, obiecuję, że od razu się poddam, nawet nie będę próbował uszkodzić nikogo z twoich!

Uśmiechnąłem się, ciesząc tą wygraną i tak naprawdę nie potrzebując już niczego innego. Taehyung będzie bezpieczny. Moje ciało zapewne zniknie wraz z duszą, dlatego obudzi się sam, może myśląc, że to sen. Wybierze numer do Jung Hoseok'a, który specjalnie zapisałem w swoich kontaktach i poprosi o przyjechanie, ewentualnie sam się do niego uda i na pewno szybko zapomni o wszystkim, co zdarzyło się w ciągu tych trzech dni.

anxietyㅐMin Yoongi x Kim TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz