Obudziłam się w ciepłym uścisku Harrego. Leżeliśmy razem na wielkim łóżku otuleni wielkim puchatym kocem. Zrzuciłam jego ramię i wygramoliłam się z pościeli. Myślałam, że go obudzę, ale Harry ani nie drgnął. Pomaszerowałam w poszukiwaniu łazienki. Wciąż byłam ubrana we wczorajsze ciuchy, które teraz były wygniecione w każdym możliwym miejscu.
Dość szybko udało mi się dotrzeć do pomieszczenia wcześniej zahaczając o szafę, która znajdowała się w korytarzu. Wygrzebałam z niej czarną bluzkę, która sięgała mi do połowy uda oraz dwa duże ręczniki. Patrząc w lustro nie mogłam uwierzyć we własne odbicie. Jakbym patrzyła na zupełnie inną osobę. Nie chodziło o to, że wyglądam jak siedem nieszczęść. Chodziło raczej o to, że pomimo faktu, że wyglądam jak siedem nieszczęść, to całe moje ciało – od powiek po paznokcie na stopach, jakby promieniało ze szczęścia.
Już biorąc prysznic burczało mi w brzuchu, ale po kiedy już się umyłam wiedziałam, że następnym moim celem będzie kuchnia.
Przechodząc obok sypialni dojrzałam tylko słodko śpiącego Harrego, który tulił jakiegoś misia do swojej piersi. Uśmiechnęłam się pod nosem. Może powinnam zrobić mu fotkę i użyć jako przewagi w odpowiednim momencie?
Cichutko przeszłam dalej, po drodze całkiem przypadkowo wchodząc do imponującej garderoby, w której Harry trzymał chyba więcej ubrań niż nie jedna dziewczyna. Pożyczyłam od niego szarą bluzę sportową, którą natychmiast założyłam na siebie. Wyszłam z pomieszczenia, by za chwilę znaleźć się w całkiem przestronnej kuchni. Nie wiem czy Harry miał jakiś wpływ na urządzenie tego mieszkania, ale osoba która to wszystko zaprojektowała miała naprawdę dobry gust.
W lodówce poza dwoma butelkami piwa, były jajka i mleko. Na ladzie zaś dostrzegłam banany i mąkę. Od razu wiedziałam, że te składniki doskonale nadają się na pankejki. Przygotowanie masy nie zajęło mi zbyt długo, ale uznałam, że małe poszukiwanie Nutelli może przynieść bardzo pozytywne efekty.
-Bingo – powiedziałam do siebie, gdy znalazłam mały słoiczek w jednej z szafek.
Zabierałam się właśnie za smażenie, kiedy poczułam ciepłe ręce Harrego na moich biodrach.
-Cześć – powitałam go odwracając twarz w jego stronę.
-Dzień dobry – odpowiedział przyciągając mnie bliżej siebie.
Ta nieduża przestrzeń, która dzieliła nasze twarze była barierą, którą za wszelką cenę chciałam przekroczyć. Przybliżyłam się do niego zaledwie o kilka centymetrów, które wystarczyły by nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Czułam, że razem wirujemy, że na świecie nie ma nikogo oprócz nas dwoje. Ten pocałunek był zupełnie inny niż ten wczorajszy, miał w sobie tak dużo pasji, czułości, pożądania. Nie wiedziałam, że to wszystko można poczuć w jednym momencie. To było takie niesamowite.
-Chcesz głodować? – zaśmiałam się kiedy zorientowałam się, że Harry wcale nie zamierza mnie puścić, a śniadanie przecież samo się nie zrobi.
Moje słowa wyleciały w przestrzeń i od razu zostały przez niego zapomniane. Oparł swoją głową o moje barki, a powietrze, które powoli wydychał powodowało ciarki na całym moim ciele. Przymknęłam powieki i rozkoszowałam się nowymi doznaniami. W jego ramionach czułam się jak bogini.
-Wezmę prysznic – rzekł nagle i szybko oderwał się ode mnie. Posłał mi jeszcze zabójczy uśmiech nr 2 i zniknął z pola widzenia.
Zajęłam się smażeniem placków, jednak moje myśli zawładnęła tylko jedna osoba. Harry powodował, że w moim brzuchu zadomowiły się niegrzeczne motylki, które co jakiś czas wykonywały niesforne salta powodując uczucie czystej euforii.
CZYTASZ
Love is such a cliché - Harry Styles Fan Fiction
FanfictionEnergiczna, towarzyska, z poczuciem humoru. Nie zastanawiając się długo wypełniła formularz i wylądowała w miasteczku w północnej Anglii. Przez najbliższe trzy miesiące będzie opiekowała się 9-letnim Harrym. Kocha podróżować, a jej pasją jest próbow...