20

2K 92 4
                                    

-Możesz mi powiedzieć dlaczego ty i kocie wąsy jesteście w trendach na twitterze? – Cassie jak zwykle miała doskonałe wyczucie czasu, musiała zadzwonić już o świcie, by jak najszybciej wszystkiego się dowiedzieć.

Leżąc w łóżku przetarłam oczy usilnie próbując sobie przypomnieć jaki mamy dzień tygodnia i czy właściwie nie powinnam być już na nogach.

-Cass, dziś niedziela, prawda? – spytałam dla upewnienia się i powoli wstałam otwierając na oścież okno

 -Tak, ale mnie nie zbywaj. Gadaj co się tam wczoraj działo – moja przyjaciółka próbowała wyciągnąć ze mnie cokolwiek, co zmieniłoby jej światopogląd, a mój mózg chyba jeszcze spał, bo nie do końca kojarzyłam wszystkie fakty.

-Właściwie to nic się nie działo, Niall z Liamem przyjechali i… - nie dane mi było skończyć, bo drugiej stronie słuchawki usłyszałam dźwięk roztrzaskanego szkła – Cass, wszystko OK?

-Nie – powiedziała zagadkowym tonem, a ja zmartwiłam się nie na żarty – Byli u ciebie Niall, Liam, no i pewnie książę Harry, a ja się dowiaduję dopiero teraz?!

-Sama byłam dość zaskoczona – odpowiedziałam z trudem opanowując śmiech na uwagę dotyczącą mojego chłopaka – Harry ich przyprowadził i potem poszliśmy grać w nogę –dodałam i stopniowo zaczęłam przypominać sobie wydarzenia tamtego wieczoru.

-Masz mnie z nimi zapoznać – w jej głosie dało się  wyczuć stanowczość. Nawet nie sądziłam, że moja przyjaciółka ma takiego bzika na punkcie One Direction. Do Harrego już się w sumie przyzwyczaiła, co udowodniła chociażby tym, że była gotowa go pobić broniąc mojej osoby, ciekawe jak zareaguje kiedy pozna następnych przystojniaków.

-Nie ma sprawy – odrzekłam starając się wybadać jaka temperatura panuje na zewnątrz. Nie było chłodno, a słonce nieśmiało wychylało się zza chmur. Wyglądało na to, że pogoda raczej będzie dziś umilać życie. Chociaż moja mózgownica nie pracowała jeszcze na najwyższych obrotach, dość szybko skojarzyłam fakty : dobra pogoda, wyśmienite towarzystwo, smaczne jedzonko, te trzy elementy niewątpliwie składały się na imprezę! – Cass, właściwie to wpadnij dziś wieczorem do Harrego, urządzamy grilla – wypaliłam mając nadzieję, że mój chłopak nie będzie miał nic przeciwko małemu spotkaniu.

-AAA!! To lecę na zakupy. Muszę kupić coś olśniewającego – głos Cassie zdradzał, że już na samą myśl imprezy była podekscytowana. Nie czekając na moją odpowiedź rozłączyła się, a ja z uśmiechem na ustach poczłapałam do toalety.

                                                                                         ***

Chwyciłam moją ulubioną ostatnio dżinsową kurtkę i wyszłam z domu. Lekkie podmuchy wiatru muskały moją twarz, a w powietrzu wyczuwało się powoli nadchodzącą jesień. Żwawym krokiem zmierzałam w kierunku domu Harolda cicho nucąc wiernie towarzyszącą mi "A song about love" Jake'a Bugga. W głowie układałam sobie co powinniśmy przygotować do jedzenia i jaka ilość alkoholu będzie odpowiednia dla chłopaków. Co do nich to miałam szczerą nadzieję, że wykazali się rozsądkiem i zaraz po naszym spotkaniu poszli grzecznie do łóżek. Gdy znalazłam się na ganku zapukałam do drzwi cierpliwie czekając aż ktoś raczy je otworzyć.

-Witam siostrę w skromnych progach Stylesów – Gemma przywitała mnie wesoło gestem ręki zapraszając do środka.

-Siema Gems – powiedziałam, po czym pocałowałam ją w policzek – Twój brat w domu? – naprawdę nie miałam czasu na dalsze uprzejmości, więc od razu przeszłam do sedna.

-Yhym. Właśnie w tej chwili urządzają sobie konkurs na najgłośniejsze chrapnięcie – odrzekła pośpiesznie zamykając frontowe drzwi– Napijesz się czegoś? Mamy kawę , herbatę albo… Cóż inne trunki – tutaj dziewczyna znacząco uniosła brwi dając mi do zrozumienia, że chłopcy jednak ostro zabalowali.

Love is such a cliché - Harry Styles Fan FictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz