Czwartek właściwie wypadł mi z życia. Co tu dużo gadać, po prostu go przespałam i tyle. Wstałam jakoś koło 22 i zdążyłam tylko powiedzieć małemu Harremu dobranoc, by po chwili znów pójść w kimę. Marna ze mnie opiekunka – wiem, ale naprawdę nie byłam w stanie egzystować, kiedy powieki właściwie same mi się zamykały. Piątek jednak zaczęłam już z typową dla mnie werwą i energią. Może nie wstałam o świcie, ale już o 7 rano byłam na nogach i przygotowałam mojemu małemu szkrabowi pyszne gofry na śniadanie.
-Heeej, nie smakują ci? – spytałam zmartwiona na widok Harrego, który nie dokończył nawet jednego gofra. Byłam co najmniej zdziwiona, bo zazwyczaj jego żołądek nie miał dna, a Harry tłumaczył, że zawsze – " Lepiej zjeść niżby miało się zmarnować".
Nawet Catherine podniosła głowę znad porannej prasy i popatrzyła badawczo na swojego syna.
-Są pyszniuteńkie, ale mam poważny problem na głowie – odparł z największą powagą w głosie. Kąciki moich ust mimowolnie się podniosły, ale na szczęście powstrzymałam się i nie wybuchnęłam śmiechem.
-To co to za problem? – podeszłam do niego i objęłam go ramieniem. Na moje pytanie Harry momentalnie podniósł wzrok i rzucił wymowne spojrzenie w kierunku Catherine. Kobieta najwyraźniej zrozumiała jego sugestię i wypijając ostatni łyk kawy szybko ulotniła się z pomieszczenia.
-Wiesz… W mojej grupie z muzyki jest taka Lisa i ona wspina się z chłopakami po drzewach i gra z nami w nogę – zaczął podekscytowany, a ja już z jego pierwszego zdania wiedziałam na co się zanosi – I jeszcze pluje najdalej z chłopaków!! Fajna jest…
-Chcesz ją poderwać? – wyrwało mi się, ale Harry w ogóle nie zraził się moją barbarzyńską otwartością. Pokiwał twierdząco głową i zaczął nerwowo bawić się widelcem.
-To powiedz jej coś miłego, że jest fajna i chcesz się z nią bawić – podpowiedziałam mu, a na jego twarzy od razu pojawił się przebłysk zapowiadający uśmiech.
-Myślisz, że to podziała? – spytał.
-Jestem tego pewna. Która dziewczyna odparłaby się urokowi takiego przystojniaka? – odpowiedziałam wstając z krzesła.
-Żadna!! – wykrzyczał uśmiechając się od ucha do ucha.
-To chodź macho, pora do szkoły – powiedziałam radośnie i potargałam jego czuprynę.
***
Po odprowadzeniu małego do szkoły zmęczona opadłam na kanapę. Sprawdziłam telefon, ale niestety nikt nie próbował się do mnie dodzwonić, ani choćby wysłać smsa. Nawet nędzna wróżbitka postanowiła dzisiaj zignorować moją osobę i nie przepowiadać mi rychłego ślubu. Powlokłam się więc na górę do mojego pokoju i odpaliłam laptopa. Zamierzałam trochę poleniuchować, czyli mówiąc krótko zatonąć w pościeli i obejrzeć kilka zaległych odcinków "Suits". Już po obejrzeniu pierwszego zaczęłam niebezpiecznie często ziewać, a w połowie drugiego wygodnie ułożyłam głowę na poduszce i zasnęłam. Szczerze, to już całkiem denerwowało mnie to ciągłe spanie, ale najwidoczniej nie byłam przystosowana do tak aktywnego życia imprezowego. A już tak na marginesie, to spanie mogłam wpisać do mojego CV pod szyldem "Zainteresowania". Spałabym pewnie do późnego popołudnia, ale obudził mnie krótki sms od Catherine informujący o tym, że nie muszę odbierać dziś Harrego ze szkoły, bo "jego ojciec postanowił się nim zainteresować i zabiera go na weekend do siebie". Pewnie sobie teraz pomyślicie – głupi to ma zawsze szczęście. A ja wam na to mówię – trzeba wiedzieć jak się ustawić! Nie moja wina, że rodzice Harrego czasem, ale powtarzam tylko CZASEM lubią odwalać za mnie robotę. No przecież nie powiem im, że to moje obowiązki i mają się wypchać w kosmos. Nie trudno chyba odgadnąć, że po przeczytaniu tej wiadomości zasnęłam w ciągu paru minut.
CZYTASZ
Love is such a cliché - Harry Styles Fan Fiction
FanfictionEnergiczna, towarzyska, z poczuciem humoru. Nie zastanawiając się długo wypełniła formularz i wylądowała w miasteczku w północnej Anglii. Przez najbliższe trzy miesiące będzie opiekowała się 9-letnim Harrym. Kocha podróżować, a jej pasją jest próbow...