22

1.8K 99 5
                                    

Wtorek, 23:09

-No ale jak to wyjechał? Pogrzało go czy jak? – Cassie podniosła głos nie kryjąc oburzenia wywołanym zachowaniem mojego chłopaka.

-Cass, on jest wielką gwiazdą i ma swoje obowiązki – odpowiedziałam z trudem powstrzymując się od poparcia mojej przyjaciółki.

Byłyśmy właśnie w trakcie naszej rytualnej wieczornej rozmowy przez skype'a i choć widziałyśmy się zaledwie wczoraj wieczorem, wydawało mi się, że nie widziałam jej co najmniej przez tydzień. Próbowałam usprawiedliwić Harrego, ale w głębi serca czułam, że zrobiłabym wszystko, by chłopak był przy mnie. Już wcześniej marzyła mi się mała kolacja tylko we dwoje, zjedzona w przytulnej włoskiej restauracji. Niestety plany mają to do siebie, że płatają figle, dlatego plan na jutrzejszy wieczór przedstawiał się następująco: piżama, mnóstwo popcornu i "Seks w wielkim mieście".

-Wiem – odparła po chwili, nerwowo przeczesując włosy – Tylko zdajesz sobie sprawę, że to ja studiuję aktorstwo i twoje marne sztuczki na mnie nie działają.

-Co mam powiedzieć, że już za nim tęsknię? – uśmiechnęłam się kwaśno. Powinnam wiedzieć od początku, że przed Cass nie ma po co udawać, ona i tak będzie wiedziała swoje. Szkoda tylko, że w tym przypadku miała rację. Oderwałam wzrok od monitora i sięgnęłam po szklankę wypełnioną po brzegi świeżo wyciskanym sokiem pomarańczowym -Cass, przerażasz mnie, jak się tak na mnie gapisz – powiedziałam po chwili omal nie rozlewając soku. Wzrok blondynki był delikatnie to ujmując straszliwie intensywny.

-Znam cię i wiem co planujesz – odpowiedziała zagadkowym tonem, a ja jak zwykle zaczęła rozkminiać o co może jej chodzić tym razem.

-Nie wiem o czym do mnie mówisz, ale na pewno nie planuję zostać Lovatics  - zażartowałam, a Cass najwyraźniej nie spodobał się mój mały żarcik, bo rzuciła mi groźne spojrzenie.

-Ha ha ha, jeszcze będziesz błagała by wstąpić w to elitarne grono – odrzekła, a ja prawie zakrztusiłam się sokiem – Człowiek chce być dobry i pomóc przyjaciółce, a ona tak się odpłaca.

-Dobra, dobra. Przepraszam, co chciałaś powiedzieć?

- A to, że może wyszłybyśmy gdzieś jutro razem. Namówię Jareda, a on może weźmie paru swoich ziomków – moja przyjaciółka wyglądała na całkiem zadowoloną ze swojego pomysłu, a ja natomiast nie podzielałam jej entuzjazmu.

-No nie wiem, Cass… Chyba nie będę w nastroju na dzikie tańce i obmacywanie na parkiecie – odpowiedziałam starając się brzmieć neutralnie.

-Pierdzielisz – odrzekła od razu – Po pierwsze nikt nie musi cię obmacywać, a po drugie nie dam ci spędzić twoich urodzin samotnie objadając się lodami połączonymi z ogórkami konserwowymi.

Na jej komentarz lekko zaniemówiłam. Co prawda, ani lody, ani tym bardziej ogórki nie figurowały na liście mojego urodzinowego menu, ale co do jednego miała rację – będę sama. I ta samotność wydawała mi się bardzo ponurą perspektywą.

-No Ellie, nie daj się prosić!

-Dobra, wchodzę w to! – odpowiedziałam po chwili, a Cass posłała mi szeroki uśmiech.

                                                                                    ***

Środa, 20:47

Ta cała sytuacja z wyjściem do klubu wyniknęła tak nagle, że nawet nie miałam czasu pomyśleć o mojej kreacji na dzisiejszy wieczór. Teoretycznie miałam cały dzień na zakupy, ale halo, kto pomyślał, że dam radę wybrać tę jedyną sukienkę w parę godzin, był w wielkim błędzie! Zakupy więc odpadły już na samym początku. Na całe szczęście podczas mojego pobytu w Londynie zakupiłam małą perełkę, która wydawała mi się być wręcz idealna na ten wieczór.  Sukienka była w kolorze ciemno-zielonym, cała pokryta drobnymi cekinami. Miała długie rękawy, które miałam nadzieję będą skutecznie chronić mnie przed chłodnymi powiewami wiatru.  Powieki pomalowałam ciemnym cieniem, a rzęsy podkreśliłam lekko tuszem.  Końcowy efekt zadziwił nawet mnie samą, prezentowałam się całkiem dobrze, a czarne szpilki dodawały mi charakteru. 

Love is such a cliché - Harry Styles Fan FictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz