Czasami... zastanawiam się co właściwie ze mną stało.
Dzieci juz nie bawią się na ulicach, a ja przecież chciałam pomóc. Skoro nikt nawet nie docenia, że pomagasz to po co się starać? Ludzie zauważają to dopiero gdy przestajesz.
Żyję od 2 lat. Kiedyś rzucę wszystko w cholerę. Po co im pomagac?!Położyłam sie na łóżku.
-Ciężki dzień...
Krzyknęlam przepychając strzałę aby przebiła nogę na wylot. Ułamałam część z grotem i wyciągnęłam szybko druga polowe z nogi.
Zdusiłam krzyk w sobie.
Opatrzylam ranę i wstałam.
-Kto w tych czasach używa jeszcze łuku?!...
Kulejąc podszedłam do zlewu i otarłam spocone czoło. Umylam twarz, wzielam ścierkę i zaczęłam szorować podłogę.
-Pieprzeni myśliwi...- mamrotałam pod nosem.
Usłyszałam krzyk zza drzwi. Patrzyłam w tamtą stronę niespokojnie.
Wstałam i wzielam z szuflady pistolety.Podszedłam powoli i cicho do drzwi. Spojrzałam za przez okno kątem oka.
Widziałam cienie.Jeden na czele a reszta za nim na koniach.
Odkluczyłam drzwi.
Zanużyłam się w cieniu w kącie domu. .
Ktoś szybko wbiegł do środka. Zakluczył drzwi.
Stał przy drzwiach zdenerwowany młody chłopak. Z dworu usłyszałam szczekanie psów. Głupek zaprowadził do mnie straż królowej.
Podszedłam do niego od tyłu.
Objęłam go ręką aby nie mogl sie ruszyć a druga zamknęłam mu buźke.
Chłopak zaczął się wyrywać.
-Siedź cicho i sie tak nie miotaj!- krzyknęlam mu do ucha.
Zaciągnęłam go do drugiego pokoju.
Nogą wywalilam stoliczek i odkopnęłam spod niego dywan.
Puściłam go i otworzyłam klapę w podłodze.
Chłopak juz szybkim krokiem mnie opuszczał ale wstałam i pociagnełam go za rękaw wrzucając do czarnej dziury. Wywarzono drzwi a ja wskoczylam do dziury.
Wylądowałam na piasku. Szybko wstałam i rozejrzałam się za tym chłopakiem.
-A jednak- uciekł.
Biegłam korytarzem ile sił w nogach, chociaz moja noga odmawiala posłuszenśtwa.