Siedziałam w barze w środku Londynu ubrana w płaszcz. Na głowie miałam duży kaptur. Rzucał cień na moją twarz przez co nie była widoczna.
Co prawda bar to nie miejsce dla dzieci ale cóż.
Patrzyłam na ludzi mijających mnie za oknem. Chciałabym aby ta spokojna chwila trwała wieczność.
-Dlaczego poszłaś do tego Londynu? Na początku nie chciałaś.
Po rozpoznaniu głosu niechętnie odwrocilam głowę. Ujrzałam znów tą "utęsknioną"gębę zasłoniętą chustą i kapturem. Był za blisko mnie. Szybko go odsunęłam.
-Miałam nadzieję, ze osoba taka jak Ty nie pójdzie tu za mną...
-Oooooj! Moje sloneczko się rozczarowało? Wybacz, skarbie ale nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
-Yhym...
-Ej! Weź się chociażby zdenerwuj! A nie tylko marne "yhym". Nawet orginalne to nie jest! Mogłabyś się troche wysilić!
Uśmiechnęłam się pod nosem. Co jak co ale Anthoniego łatwo było wyprowadzić z równowagi.
-Zresztą... -chciał coś dodać dopóki jakiś ogromny facet nie wbił mu miedzy palce na stole noża.
-Hej, dzieciaki! Myślę, że to nie jest miejsce dla Was!
Anthony podskoczył na krześle.
-Bella... może on ma racje? -spojrzał na mnie błagająco.
-Wątpię. Patrząc po jego rozmiarach i tak pewnie wiekrzość jego mózgu zagubiła się gdzieś w tym tłuszczu.~Anthony~
Gostek był ogromny!Wyglądał jakby połknął mnie conajmniej dwa razy!A ta dziewucha od poprostu cos takiego powiedziała.
Myślałem, że się przesłyszałem. Facet chyba myślał podobnie bo stanął jak wryty po to aby po chwili zrobić się cały czerwony.
Bella tylko patrzyła sobie przez okno spokojnie. W odbiciu szyby widziałem malutki, zawadiacki uśmiech. Poczułem na sobie jej wzrok. Momentalnie zrobiło mi się jakoś zimno a serce podeszło do gardła.
Zawsze bałem się tej dziewczyny niesamowicie, aczkolwiek strasznie mnie to pociągało.
W tej chwili jednak... był to tylko strach. Wolałem nie wiedziec co ona sobie teraz myśli.O MÓJ BOSZE!
Ludzie to sie nie dzieje.
Je Wchodze na Wattpad a tu nagle JEB!
Ponad 300 wyświetleń!
BOSZE!
Ja nie wiem jak Wam dziękować ;-;
Postaram się odwdzięczyć!