Gdy go tylko chwyciłam go za reke, podniósł głowę a na jego twarzy widniał szeroki, chytry usmiech. Patrzyłam na niego obojetnie. Zza jego plecow wyrosły ogromne czarne skrzydła.
Zrobiłam krok do tylu. Ten ścisnął moją reke i poderwał sie do gory. Krzyczałam jak walnięta a on leciał roześmiany trzymając mnie za rece.
-PÓŚĆ MNIE!! -wrzeszczalam.
Niestety zrobił to o co prosiłam.
Póścil mnie a ja z krzykiem leciałam w dol.
Spadłam na drzewo i probowalam sie łapać gałęzi. Złapałam sie jakiejs i wisialam z 15 metrów nad ziemia. Przelknelam głośno sline.
Cos uderzyło w gałęz. Pisnełam i spojrzałam do gory. Stał nademną szanowny pan Anthony.
-CZY CIEBIE POJEBAŁO?! -wydarlam sie na niego.
Podskoczył i usiadł na gałęzi.~Anthony~
Znow sie wystraszyła. Jest absolutnie urocza. Nie moge sie na nia napatrzec chodz wiem, ze kiedy tylko jej pomoge dostane po mordce.
Podciągnela sie i usiadła obok mnie. Patrzyłem na nia uśmiechnięty a ona patrzyła w dol i oddychala gleboko.
Obserwowałem jak jej klatka piersiowa sie porusza.
Jakos mi sie ciepło zrobiło. Czułem sie cudownie.~Bella~
Wzielam jeszcze raz gleboko oddech i zepchnelam go z gałęzi. Ułożylam sie wygodnie i słuchałam jak krzyczy spadając w dol.
Usłyszałam jak cos uderza mocno o ziemie. Drzewo sie zatrzęsło a ja uśmiechnęłam sie pod nosem.~Anthony~
Leżałem na ziemi w ogromnej dziurze sparaliżowany i patrzyłem na nia z dołu.
Wychylila glowe i na mnie spojrzała.
Patrzyła mi prosto w oczy a ja poczułem jak jej wzrok przeszywa moje ciało. Na moje policzki wdarly sie wyraźne rumieńce a na twarzy zagościł szeroki usmiech.