~Anthony~
-CHCĘ WYJŚĆ!! ANTHONY WYPUŚĆ MNIE NATYCHMIAST!! ALBO SKRÓĆ TO!! TO BOLI!! DAJ MI COŚ!! COKOLWIEK!! PROSZĘ!!
Bella dostała lek pół godziny temu...
Ze względu na jego działania uboczne... dziewczyna cierpi...
Dzień w dzień słucham tych okropnych krzyków. Mam nadzieję, że już niedługo będzie dobrze.
Dziś dostała podwójną dawkę, więc pomagam trzymać drzwi Meylin.
Wygląda na przerażoną.
Nie dziwie jej się. Bella wydaje się z nią bardzo dobrze dogadywać.
-Mey... pobladłaś. Czy może chcesz sobie zrobić przerwę? Mogę sam trzymać drzwi.
-Nie! Muszę jej pomóc. Będę tu stać dopóki to się nie skończy.Staliśmy tak jeszcze z 20 minut.
Usłyszeliśmy huk.
-Nareszcie koniec... -odetchnąłem. -dobrze się czujesz Mey?
-Tak tak... nie przywykłam aby stać tak długo ale musimy ją wyleczyć.
-Jesteś bardzo silna... to ja resztę zostawiam Tobie. Powodzenia.
-Dziękuję za pomoc.
Oddaliłem się aby zająć się swoją robotą.
W rezydencji zajmowałem się końmi i wozami.
Chciałbym kiedyś przejechać się na koniu z Bellą. Ciekawe czy umie jeździć...
Zapytam kiedy nadarzy się okazja...Myślę, że będę dawać Wam
krótkie króciutkie rozdziały.
Wiele z Was ma szkołę.
Tak jak ja.
A przecież da się to przeczytać w 2 min~
W każdym razie.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi długą nieobecność.
Jak zawsze tak naprawdę...
Dziękuje, ze zajrzeliście
Tutaj
w wolnym czasie.
Liczę na to, że zdajecie sobie sprawę z tego jaka radość mnie wypełnia pisząc Wam rozdziały :)
Odlatuję wtedy do krainy fantazji~ razem z Wami~
A TERAZ!
DO NASTĘPNEGO!
BAAAAAAM!!