#12

239 11 0
                                    

-Nigdzie nie wyjdę!
-Nie bądź leszczem!
-Nie jestem leszczem! Poprostu... nie chce wychodzić!
-LESZCZ!
-NIE JESTEM LESZCZEM!
-MIĘCZAK! -darła sie na mnie już od godziny... ale nie ma mowy abym gdziekolwiek wyszedł! Nawet na spacer! Nie jestem jeszcze gotowy aby spokojnie przejść sie po ulicy!
-NIE JESTEM MIĘCZAKIEM! SAMA MOŻESZ WYJSC PO TE PIERDOLONE LEKI!
-NIE MOGE BO STARAM SIE CHOCIAŻ PRZEZ CHWILE OGARNĄĆ SYTUACJE TAK?!
-TO JA SIE MOGE TYM ZAJĄĆ!
-Wdech.. wydech.. 1.. 2.. 3.. KURWA WYJAZD! IDZIESZ KUPIĆ WITAMINY! MOŻESZ SIE POMALOWAĆ JEŻELI SIE WSTYDZISZ, DROGI KSIĄŻĘ!
-TO TY JESTEŚ Z RODZINY KRÓLEWSKIEJ!
-Dlatego nie wyjdę~ -mam powoli dość. Ta dziewczyna to spełnienie marzeń ale aby być tak wybuchowa...
-Dobra! Ide...
-Dziękuje bardzo, łaskawco.
Podała mi niewielka listę, ubrałem sie i wyszedłem. Mała wkurzająca cholera... nienawidzę, kiedy sie tak zachowuje.

~Bella~
Usiadłam spokojnie na krześle i głęboko odetchnęłam. Boli. Okropnie boli. Wiem, ze nie powinnam tak na niego krzyczeć ale już ledwo trzymam się w ryzach. Leki pomagają tylko na chwile a nikt nie wie o mojej chorobie...
Mam ohydna czarna plamę na brzuchu, która cholernie boli... okropność.
Gorąco...
Podeszłam chwiejącym krokiem do lustra. Mam całe mokre czoło i wypieki.
Dobrze, że on wyszedł. Nareszcie mogę odetchnąć przez chwile...
Jak to się stało, ze on jeszcze nie zauważył, ze coś ze mną nie tak?
Normalnie.
Wystarczy odetchnąć głęboko, opłukać twarz woda, obwiązać się bandażem solidnie w pasie i modlić aby nic nie zauważył.
A Undertaker?
On tylko czeka aż będzie mógł mnie ładnie ubrać, spakować do trumny i porządnie zabić gwoździami abym już nie wróciła.
Heh.
Pewnie mieliście wrażenie, ze on mnie lubi?
Nic bardziej mylnego.
Ten człowiek jest niemożliwy. On gdyby wiedział, ze konam to by mnie dobił.
Czekam tylko aż przyjdzie po mnie jakiś pierdolony Bóg Śmierci.

Usłyszałam otwierane drzwi. Tyle czasu rozmyślałam czy to on tak bardzo się boi ludzi?
-Wróciłem! Tęskniłaś za mną, kochanie?
-Ależ oczywiście. -wmawiaj sobie lalusiu.
-Oh! Miłość mojej damy dodaje mi odwagi!
Podszedł do mnie i podał tabletki, które schowałam w szafce.
-Wiec... mam szanse dostać coś za pójście do sklepu?
-Moje serdeczne podziękowania.
-...No dobrze... chociaż liczyłem na coś lepszego... w każdym razie. Rozumiem, że uzupełniasz dom w takie tam pierdoły ale to dom Undertakera... po co skoro i tak wszyscy tutaj zdychają?
-Nikt tutaj nie zdycha tylko martwi ludzi zostają tutaj ,,dostarczeni". A leki po to aby sam Undertaker nie zdechł. -wywróciłam oczami.
-Ostatnio jesteś jakaś niewyraźna. Może to dlatego?...
-A może dlatego, że nie wychodzę na dwór? Bo nie chce? Całymi dniami czytam, sprzątam i gotuje?
-No to chodź ze mną na spacer!
-Nie boisz się?
-Dla Ciebie będę walczył jak lew!

~Antygony~
Zarumieniłem się zdając sobie sprawę z tego co właśnie powiedziałem.
-A jeżeli nagle przejmie nad Tobą kontrolę ten drugi?
-To się zdarza bardzo rzadko!
-No dobrze dobrze. Wyjdę z Tobą na spacer. Wieczorem. Dobrze? -uśmiechnęła się. Ona sie uśmiechnęła. UŚMIECHNĘŁA. Tak ślicznie wyglądała... nie mogłem oderwać oczu.
-T-T-T-TAK! ZGADZAM SIE!... -roześmiała się.
-Zawstydziłam Cię czymś?
-...zamknij sie kurduplu... -nadal się śmiała. Wyglądała tak... niewinnie... tak radośnie... na jej twarzy widniała dziecięca radość... wyglądała... tak jak jej matka...

Ehehehe
Więc ten
Chyba niedługo się zacznie.
Rozdział wyszedł mi długi jak na dwa ale mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza.
Co u Was słychać nowego?
Ja nareszcie zebrałam na tablet graficzny i teraz będę uczyć sie rysować.
Niestety nie wiem czy uda mi się Wam cokolwiek pokazać bo niestety nie znam się na komputerach.
Zawsze jestem na telefonie XD
W każdym razie...
Do następnego!
BADUM!

Córka||KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz