Zeskoczyla z drzewa i wylądowała bez zadnego dźwięku. Podniosłem sie na łokciach i usmiechnąlem sie do niej zalotnie.
-Moze sie przyłączysz? Ciepło w tej dziurze i ciemno. -puściłem jej oczko.
Patrzyła na mnie wzrokiem bez emocji a ja jeszcze bardziej się ucieszyłem.
Kopnęła kupkę liści leżąca przed nia. Oczywiscie wiedziałem, ze dostane po mordzie.
-PFFFF!! Błeee! -wypluwalem wszystko z buzi.
-W drogę. -jej anielski głos sprawił, ze w tej chwili była to jedyna rzecz, którą chciałem zrobic.
Wstałem i poszedłem za nią.~Bella~
Obejrzałam sie czy idzie. Szedł ale patrzył się tam gdzie nie powinien.
Skarciłam go wzrokiem i pociągnelam do siebie za reke.
Szedł grzecznie obok mnie a jego skrzydła rozmyły się w cieniu.
-Daleko to?
-Moja miła... po pierwsze idziemy w złą stronę. -zasmial sie głośno.
Pociągnął mnie za reke. Szlam obok niego obojętnie a on trzymał mnie wesoło za nadgarstek. Rozglądałam sie i podziwiałam cudny las. Wsuchałam się w jego ciszę.
Zobaczyłam ogromne drzewo oświetlone promieniami słońca.
Liście soczyście zielone, a na ziemi małe plamy światła. Wyrwałam sie z jego rąk i poszłam w tamtą strone. Stanęłam po drzewem.
Wyciągnęłam twarz w stronę słońca.Czułam ciepło na twarzy. Zamknęłam oczy.
Otworzyłam i zaczelam sie wspinać.~Anthony~
Obserwowałem jak wspina sie do gory.
-Ej! Zejdź bo sobie coś zrobisz!!
Oczywiscie ona ma mnie w głębokim poważaniu. Po chwili juz była na szczycie. Trzymała się jedną ręką czubka i patrzyła na wszystko w koło.
-A więc jednak jest podobna do swojej matki...
Uśmiechnalem sie szeroko i usiadłem po drzewem. Przymknąlem oczy i postanowiłem się zrelaksować.